To jest prawda, że pióro nie jest cep ni radło,
Ani pług, ni siekiera, ani też zwijadło,
A przecie sfatygować tak zwykło pisarza,
Jak pług, istyk oracza, a bika mularza.
Trzy palce tylko piszą, wszytkie ciało boli,
Jakbyś go zebrał z krzyża, tak człeka zniewoli,
A dopieroż co oczom z niespania, czytania,
Wyrządza się z kilkuset książek wertowania!
Komponując, gluzując, przenosząc na czyste,
Jak to mozół jest ciężki, ty sam widzisz, Chryste.
Ale nie mam za ciężkość, gdy rzucam przed tronem
Twoim, Trójco Najświętsza, z głębokim ukłonem
Czytane i pisane punkta, limy, słowa,
Z tym, gdy czyja pogani lub pochwali głowa.
Więc przyjmij, o mój Stwórco, który świat na palcach
Trzech nosisz, tę część trzecią i daj po padalcach
Jadowitych, zazdrosnych chodzić nic nie czując,
Albo też czuć z zasługą, a tak tryumfując.
Źródło: Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny albo Akademija wszelkiej sciencyi pełna, cz. 3, Lwów 1754, k. Rrrr (transkrypcja Roman Mazurkiewicz)