Satyra czasów saskich wydała wcale pokaźny zasób utworów, jak wskazuje praca P. Buchwald-Pelcowej1. Do jej najważniejszych osiągnięć należy prozatorski utwór Małpa–człowiek, jedno z najlepszych dziełek powstałych w dobie saskiej, wykazujące zresztą tematycznie zbieżność z poematem Juniewicza2.
Satyra ma długą historię w dziejach literatury, jednakże niską pozycję w hierarchii gatunków, niezależnie od epoki. Trudno poddawała się definicjom w czasach nowożytnych3. W epoce saskiej w Polsce jak się zdaje, miała nawet niższą pozycję niż wcześniej.
Satyra czasów saskich – zgodnie z tym, jak została opisana w poetykach szkolnych – to utwór wierszowany, którego przedmiotem są wady ludzkie, a celem – ich usunięcie. Niekiedy podkreśla się, że tematem satyry mogą być obyczaje całej ludzkości lub poszczególnych jednostek. Jako jedną z cech satyry, zgodnie ze szkolnymi poetykami tamtych czasów, podaje się swobodę kompozycji5. Wydaje się, że dzieło Juniewicza w dużym stopniu realizuje ten model, szczególnie w pokaźnych swych partiach, dopisanych do drugiej redakcji poematu.
Juniewiczowska satyra skupia się na kilku tematach. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na wątek antyfeministyczny, mocno zarysowany w dziele i oparty, jak się zdaje, na wykorzystaniu trwale zadomowionych w literaturze staropolskiej stereotypów, które swoją tradycją sięgają co najmniej Sejmu niewieściego5. Pisarz wychodzi od kąśliwego osądu pychy niewieściej: "Na sto mis dumy /U Pani Kumy" (s.49, 1731; s.78, 1753). W wersji z roku 1731 dwuwers ten stanowi wstęp do szerszego i bardziej szczegółowego opisu przywar kobiecych, w tej natomiast z 1753 jego kontynuację. Jako pierwszą słabość niewieścią odmalowuje Juniewicz lenistwo, niechęć do prac domowych, ociąganie się. Zdaniem narratora, kobieta, z natury leniwa, zrobi wszystko, żeby tylko... nie musieć robić nic. Od zajęć domowych ucieka pod byle pretekstem, woląc na przykład konwersować:
U kumy w domu
I szpyrki nie masz;
Za lada fraszką.
Kluską lub kaszką
Obiad się zwlecze,
Nic o tym kursie,
Jejmość w dyskursie
Bażanty piecze
(s. 49, 1731; s. 78, 1753)
Inną wadą charakterystyczną dla niewiast, piętnowaną mocno przez Juniewicza była rozrzutność, na czele ze szczególnym brakiem umiaru w wydatkach na stroje. To wyobrażenie kobiety, żywotne w literaturze dawnej jeszcze od czasów Krótkiej rozprawy Reja. Według autora Refleksyj, z powodu kobiecej rozrzutności, mężczyznę czeka rychła ruina i bankructwo, ponieważ stroje są dla kobiety najważniejsze. Jako istota z natury swej bardziej ograniczona od mężczyzny, nie zna ona hierarchii potrzeb:
O to nie pyta
Skąd też Mąż schwyta
Grosz na podkówki:
Ów się z niedolą
Poci nad rolą;
A żona w tany
Na wstążki nowe,
Choćby Mężowe
Przedać barany
(s. 50, 1731; s. 79, 1753)
Interesujące jest i to, że przedmiotem napiętnowania, jak można sądzić z uwagi o pracującym na roli małżonku, jest kobieta ze stanu niższego, niekoniecznie szlachcianka, aczkolwiek i szlachciankom przystała praca fizyczna (w przeciwieństwie do szlachciców, dla których jednak zajęcie takie uważane było za uwłaczające ich pozycji społecznej6). Ta kobieta z czasów współczesnych Juniewiczowi "Nie zna kądzieli, [...] Prząść nie rozumie" ( s. 51, 1731; s.79, 1753 ).
Kobiety, zdaniem Juniewicza, cechuje także zamiłowanie do trunków, których spożywanie przez nie widziane było raczej niechętnie. Typową niewiastę, zgodnie z panującym wówczas stereotypem, cechować miała także głupota, brak orientacji w elementarnych wiadomościach, co pisarz wyraża w następujący sposób, nie pozostawiając złudzeń co do swojego wyobrażenia o intelektualnym poziomie płci białogłowskiej:
W dyskursie dziwo!
Powie, że piwo
Z siana pochodzi
Wódka z Anyżu,
A wino z ryżu
( s. 51, 1731; s. 79, 1753 )
Ignorancja i kobiecość są dla Juniewicza synonimami. Zwraca także uwagę ostrość osądu zbyt wysokiego mniemania o sobie niezamożnych szlachcianek, które nie chcą kalać się żadną pracą, typową dla ich płci, w mniemaniu, że doskonałość mają z urodzenia. Jest to wiec element antyszlachecki, chociaż skierowany przede wszystkim przeciwko kobietom, a więc nie przeciwko zasadniczym elementom obowiązującego układu społecznego. Trudno nie dostrzec jadowitej złośliwości, sąsiadującej z ironią. Z pewnością miażdżąca krytyka nie odnosi się do dam z najwyższych sfer szlacheckich, raczej do tych z drobniejszej i uboższej szlachty, trudnej, jak wiadomo, niejednokrotnie, do odróżnienia od zwyczajnego chłopstwa, różniącej się od niego tylko wolnością osobistą7. Krytyka kobiet nie pozostawia właściwie na nich suchej nitki:
Mniema, że Pani
Podobna łani
A pień w manierze
Dość, że szlachcianka,
[...]
Choć dom niedojny,
O jednej krówce:
Chociaż mniej godnie,
Byleby modnie
(s. 52, 1731)
Aby zaradzić całemu złu, którego powodem są kobiety, poeta udziela rad tradycyjnych i zapewne w jego mniemaniu skutecznych, a z pewnością wypróbowywanych niejednokrotnie w epoce staropolskiej w praktyce. Proponuje tradycyjny środek nacisku wobec kobiet – przemoc fizyczną8:
Dobryby z brzozy
Sok albo z łozy
Dla takiej kumy,
(s. 52, 1731)
Obraz kobiety jest zatem nader stereotypowy, daleki jednak od tego, który kreśli chociażby Erazm Otwinowski w Opisaniu pobożnej[...] białogłowy9. To tradycyjny, antyfeministyczny wzorzec, mający swe źródła jeszcze w Starym Testamencie, uzasadniającym niższą pozycję kobiet w społeczeństwie. To wizerunek karykaturalny, pełen piętnującego napominania. Z drugiej strony, życie ponad stan – nie tylko kobiet – zawsze znajdowało ironicznych komentatorów. Jest to także obraz bliski między innymi antyfeministycznym akcentom kaznodziejstwa staropolskiego. Temat ten – narzekanie na wady kobiet – to nader trwały topos, skoro odnajdziemy go w nie tak znowu odległej konwencji w słynnej Żonie modnej Krasickiego10.
Druga, późniejsza wersja poematu została wzbogacona o nowe wątki antyfeministyczne, zdecydowanie wrogie, a zarazem zjadliwie kpiące. O ile jednak wcześniej negatywny obraz, posługujący się być może hiperbolizacją w przedstawieniu ujemnych cech kobiet, odnosił się raczej do sfer niższych, tutaj rozciągnięty został już bez żadnych wątpliwości na całość płci pięknej. W nowej redakcji negatywny obraz, pierwotnie skierowany przeciwko kobietom w sile wieku, rozszerzono na młode damy, szczególnie w opinii poety podatne na pokusy świata i mającą w nich swe źródła rozpustę. I tutaj pod pozorami niewinności, zdaniem autora, kryje się zła natura kobiety, skłonnej bardziej niż mężczyzna do grzechu. To mniemanie jednak stało się pretekstem do ciekawego opisu codzienności szlacheckiego dworu. Oto typowa białogłowa:
Z rana ze snu się
Gdy przy pokusie
porwie w pościeli,
Natychmiast rzecze:
Hej! Hola ! Człecze
Dla mnie jeżeli
Polewka winna,
Czy tam jest inna,
Czyli rosołek?
(s. 64, 1753)
Jedna z zasadniczych zatem, tradycyjnie przypisywanych zresztą kobietom, cech, to łakomstwo, upodabniające je do dzieci. Młoda kobieta rychło od jednej próżnej i nieważnej, nie zasługującej właściwie na uwagę sprawy, bieży do innej, jeszcze bardziej godnej, jak się zdaje, napiętnowania. Jest nią nadmierna, zdaniem Juniewicza, dbałość o wygląd, wyrażająca się w zamiłowaniu do różnego rodzaju środków upiększających. Jędrnie opisuje poeta owo upodobanie, odtwarzając, jak biegnie, jego zdaniem, poranny tok myśli typowej szlachcianki (na ten stan społeczny wskazuje niedwuznacznie obecność pachołka–służącego, wzmiankowana wcześniej w tekście):
Gdy się posili,
Po małej chwili,
Wnet ta myśl onej
Jakby poradzić
Lice wygładzić
Twarzy pieszczonej
Trefić pudrować
Włosy farbować
( s. 65, 1753 )
Najbardziej jednak godny nagany jest nie sam fakt porannych zabiegów "higienicznych"11. Kryje się za nimi niewierność, ukryte pragnienie zdrady, na przekór mężowi, przedstawianemu tu z kolei jako nieporadny safanduła:
O to jej chodzi,
Aby się grzecznej
A niestatecznej
Podobać młodzi
( s. 65, 1753 )
Ciekawa jest także reakcja małżonka na te wszystkie żonine zabiegi. I on nie jest bez winy. To człowiek, spędzający czas na nieróbstwie, przede wszystkim – na grze w karty. Jest wiec mąż ów wart swej żony. Wypowiada on takie oto słowa:
[...] me serce,
Niech na fajerce
Przyniosą kawy;
A potym karty,
Na stolik starty,
Dla mej zabawy;
Po tej rozrywce
W tajnej przykrywce
Swojej Apteczki,
Siadszy na krzyżu,
Dubel–Anyżu
Łyknie z flaszeczki,
(s. 66, 1753)
Łyk alkoholu zagryza szlachcianka "kardamonkami" i "cynamonkami". Te rozrywki, typowe dla dworu szlacheckiego, zdają się jakby uzupełnieniem do Opisu obyczajów Jędrzeja Kitowicza, z którym zresztą dobrze korespondują, jeżeli chodzi o treść. Refleksyje reprezentują przecież la belle epoque Augusta III, a Kitowicz wspomina ją z rozrzewnieniem z perspektywy półwiecza i końca Rzeczpospolitej. Pisze pamiętnikarz o obyczajach codziennych, jakby wtórując Juniewiczowi:
Trunki wielkim panom były zwyczajne: rano herbathe, czasem z mlekiem [....] potem wódka gdańska, persico, dubelt–hanyż, ratafia [...]. Napiwszy się po kieliszku, przejedli konfitur albo piernika toruńskiego12.
Wyrazista jest zbieżność tego, co pisze Kitowicz z satyrycznym w zamierzeniu opisem z Refleksyj. To zestawienie pokazuje również, że paulin częstochowski jest utalentowanym obserwatorem życia codziennego. Widzimy dalej u Juniewicza także niemal rokokowy w nastroju obraz rozluźnienia obyczajów. Żona, korzystając z odurzenia męża piwem, tabaką, wreszcie gorzałką, odczekawszy, aż porządnie zmąci mu się w głowie, rusza do działania. Czyni użytek z mężowego otumanienia i podejmuje próby towarzyskiego flirtu. Mamy tu więc obraz niewieściej perfidii. Oto kobieta zawsze potrafi oszukać mężczyznę, chociażby pod jego okiem. Jawi się więc jako istota podstępna, obłudna, pozbawiona hamulców moralnych, jednym słowem kwintesencja zła. Źródła potępienia w powyższych fragmentach tkwią w wyłamywaniu się przez opisywane u Juniewicza białogłowy z ram przypisanych im w staropolskiej kulturze. Kobiecie nie wypadało wieść życia światowego. Ta, która chciała je prowadzić, na skalę dostępną z perspektywy małego dworu szlacheckiego– a o takim pisze Juniewicz – musiała się liczyć ostrą krytyką, z tym, że zostanie bohaterką satyry społecznej, potraktowana jako egzemplum13. Rozpasane i w pewnym sensie wyzwolone awanturnice, takie jak parająca się medycyną Regina Salomea z Rusieckich Pilsztynowa, należały i wówczas do rzadkości14. Z drugiej strony jednak przecież i do Polski dotarły nowe tendencje: życie światowe kobiet w Europie stało się faktem, a w Polsce znalazło swój wyraz chociażby w osławianych redutach.
[...]
Przypisy
1 Zob. P. Buchwald–Pelcowa, Satyra czasów saskich, Wrocław 1969. 2 Tamże, s. 79–82. 3 Tamże, s. 19–32. 4 Tamże, s. 33 5 Zob. A. Wyrobisz, Staropolskie wzorce rodziny i kobiety – żony i matki, "Przegląd Historyczny" 1992, z. 3, s. 405–421. 6 Pogarda dla pracy fizycznej stanowiła, jak wiadomo naturalną część etosu szlacheckiego, tak samo w XVI, jak i XVIII wieku, zob. J. Jedlicki, Klejnot i bariery społeczne. Przemiany szlachectwa polskiego w schyłkowym okresie feudalizmu, Warszawa 1968, s. 65–68. 7 A. Zajączkowski, Szlachta polska..., s. 30–35. 8 Zob. M. Bogucka, Białogłowa w dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1998, s. 47 i n. 9 Zob. E. Otwinowski, Pisma poetycki, wyd. P. Wilczek, Warszawa 1999, s. 90–94; A. Wyrobisz, dz.cyt., s. 413 10 Zwrócić należy uwagę, że satyra ta w powszechnej świadomości uchodzi za sztandarowy przykład oświeceniowej literatury, a przecież w gruncie rzeczy nie ma w niej pod względem tematyki niczego, czego nie dałoby się znaleźć w dobie staropolskiej. 11 "Higienicznych" w cudzysłowie, ponieważ z tego co wiadomo, dbałość o czystość nie należała do rzeczy, na które na przełomie XVII i XVIII zwracano szczególną uwagę ( zob. G. Vigarello, Czystość i brud,. Higiena ciała od średniowiecza do XX wieku, przeł. B. Szwarcman–Czarnota, Warszawa 1996, Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Warszawa 1989). 12 J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, opr. M. Dernałowicz, Warszawa 1999, s. 241. 13 M. Bogucka, dz. cyt., s. 114 i n. 14 Zob. R. Pollak, Pilsztynowa Regina Salomea z Rusieckich [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, red. J. Krzyżanowski i in., t. 2, s. 172; zob. także A. Cieński, Pamiętnikarstwo polskie XVIII w., Wrocław 1981, s. 153–157.