Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Dariusz Chemperek
2/2
KONCEPT WE FRASZKOPISARSTWIE 2. POŁ. XVII WIEKU
Za przykład pierwszej z wymienionych strategii posłuży fraszka
Zazdrośna kondolencyja
(Dd S 122):
Swoi gdy swoich na szubienicy widzieli
Wysoko murowanej, z zazdrości westchnęli:
Szczęśliwi bracia! Przy tak sławnym żeście
Śmierć okazałą otrzymali mieście.
Bo nas, gdzie przy wsi, alboli przy lesie
Nikczemnie gałąź lub pal z świata zniesie.
W potocznym rozumieniu śmierć przez powieszenie jest haniebna. Ale i w hańbie znaleźć można jakiś odcień godności. To co z pozoru podobne (powieszenie) może być jednak inne (murowana szubienica – gałąź). Postrzegana oczyma zbójców ta śmierć jest niepodobna, różni ją spektakularność ("śmierć okazała"). W tym miejscu, na czwartym wersie, fraszka zaopatrzona zresztą w wymowny tytuł – oksymoron mogłaby się skończyć, dopowiedzenie zawarte w dwu ostatnich wersach kieruje poeta do niezbyt domyślnego czytelnika.
Drugą tendencję ilustruje fraszka
Na grobie ojca orzący
(Dd S 139):
Że na grobie ojcowskim orze Sobek ziemię,
Więc go każdy nazywa: złe, wyrodne plemię.
Ja mówię: tę niesłusznie hańbę cierpi Sobek,
On tak ojcu rysuje i ryje nagrobek.
Wbrew
opinio communis
poeta pochwala demajestatyzację mogiły i niczym ateński sofista znajduje argument na obronę Sobka: ziemny grób i orkę łączyć może czynność przypisywana zwykle rzeźbiarzom. Czytelnik ma dać się przekonać, że nie dewastacja grobu a upamiętnienie zmarłego jest celem syna.
Równie często operuje Gawiński wyrafinowanym ( a więc m. in. nie przegadanym) konceptem. Paradoks tkwiący u podstawy analogii jest tu mniej lub bardziej wyraźnie zaznaczony, lecz
acutum
pozostaje w sferze niedopowiedzenia, aluzji. Dzięki temu aktywny czytelnik odkrywa dodatkowo walor ironii (np.
Przyjaciel prawdziwy w potrzebie
D I 126, 35,
O Dyjonie i Dyjannie
D III 71, 95,
O stadle jednym
Dd S 133), persyflażu (np.
O Bornku starym młodą żonę pojmującym
D II 32, 48), jednoczesnej pochwały i nagany (np.
Sędzia
D III 58, 92). Paradoks amplifikują takie zabiegi jak napięcie między długością tytułu a zwięzłością wiersza (np.
Syna ociec dziecię z gniewu topi, pies je z wody wynosi
D II 34, 48 – nb. tytuł nasuwa asocjacje z fraszkami Potockiego), operowanie serią obrazów (np.
Vagitus Christi
Dd S 154 – przekład wiersza J. Bidermanna), odejście od komentarza na rzecz obrazu, przytoczenia (np.
Chleb w pracy
Dd S 134,
Echo
D III 56, 91). Ostatni z wierszy jest o tyle reprezentatywny dla sztuki konceptualnej Gawińskiego, że łączy reinterpretację zastanej topiki ze sprawnością warsztatową i elegancją języka:
Oko, płacz, miłość, te trzy rzeczy były,
Które mię smutną niekiedyś zgubiły.
Widziałam, mdlałam, z miłości gorzałam,
Cóż stąd – odrzutu nieszczęsna doznałam.
Bez ciała i dziś kiedy się odzywa
Odgłos mój na głos! Powiedzcie czym żywa?
Fraszka stanowi jakby glosę do mitu: historia pięknej nimfy staje się pretekstem do wydobycia paradoksu uwikłanej w zmysły śmiertelności i bezcielesnego istnienia. Koncept aktywizuje refleksję filozoficzną i teologiczną, nie ograniczoną, nie zwerbalizowaną w wierszu pointą.
Wspólną cechą pozostałych fraszkopisarzy: Z. Morsztyna, Szemiota, Pisarzowskiego, Niewieskiego i Potockiego (choć w jego wypadku najtrudniej o generalizacje) jest nieumiejętność lub niechęć do kreacji wyrafinowanego konceptu. Charakteryzuje ich predylekcja do eksplikowania sensów analogii, dopowiadania pointy, czy po prostu gadulstwo. Pewna banalność rysuje się też po stronie
inventio
. Chociaż Morsztyn i autor
Ogrodu nie plewionego
często operują ambitną czy modną topiką, to nie podejmują się jej reinterpretacji, gry ze stereotypami czytelniczymi, zamieniając się w egzegetów i komentatorów. Cierpliwie tłumaczą, że świat teatrem, życie snem, człowiek księgą, wykorzystując zazwyczaj metodę
enumeratio
. W tego rodzaju wierszach o konceptyczności (koncept odkryty) decyduje materia topiczna, w mniejszym zaś warstwa elokucji.
Ciekawym przykładem negatywnym ukazującym prymat topiki nad sprawnością warsztatową są fraszki Szemiota ze zbiorku
Informacyje
, będącego częścią
Sumariusza wierszów
28
. Ich autor – prymus w nauce w Akademii Wileńskiej
29
– demonstruje tu dobre opanowanie techniki hiperboli i anafory. Nie osiąga jednak wyżyn konceptu, gdyż operuje szablonową, stereotypową materią, zacieśnioną do granic powiatowej poczciwości. Jeśli więc w pierwszym wierszu pt.
Mądry
nie domyślamy się kto jest prawdziwie mądry skoro
Nie to mądry, który się na dworze Pallady
Chował albo się ćwiczył słodkomownej swady
[...]
Nie to, komu w rozmowach Minerwa gotowa.
Ale to istnie mądry, który światowymi
Pogardziwszy wykręty, siłami swoimi
Tego pragnie i w tym swe ćwiczy zawziętości,
Zasięgając rozumu od wiecznej mądrości.
to już pozostałe wiersze nie pozostawiają wątpliwości co do kierunku moralistycznej refleksji. I tak nie jest panem posiadacz złota, skarbów, klejnotów, "pomyślnych fortun" a człowiek poprzestający na swoim, nie jest pobożnym ostentacyjny dewot a pokorny sługa, nie jest ubogim żebrak, nędznik, głodny a człek niecnotliwy, itd.
Przykład Szemiota dobitnie pokazuje ześliźnięcie się ambicji konceptysty w jałową moralistykę kierowaną zapewne do szlacheckiej braci. Interesujące, że ten sam wierszopis jako autor zbiorku
Żartów dworskich
tworzy garść konceptów odkrytych ( np. w
Na panny
i
Prośbie
łączy topikę zalotów i turnieju, w
Do gładysza
ryzykownie zestawia czynność golenia z męczeństwem św. Bartłomieja). We fraszce
Na złodzieja
daje popis podwojenia konceptu, gdzie niemal te same elementy przybierają dwa różne znaczenia: grę i kradzież łączy skok, ale też skrzypce i złodziej mogą zawisnąć na kołku, ta ewentualność została zaledwie zasugerowana:
Czystyś zaprawdę muzyk, bo kiedy grasz – skaczą
Z cudzej kabzy piniądze, a do twojej raczą.
Pomni jednak, że ludzie nie zawsze się cieszą,
Bywa czasem, że skrzypkę na kołku obieszą.
30
Czy można zatem sformułować hipotezę o zakładanych przez autorów staropolskich wyższych dyspozycjach intelektualnych odbiorcy ze środowiska dworskiego, co – przy założeniu takiego adresata – ma mobilizować poetów do konceptotwórczej aktywności?
Fraszkopisarstwo Niewieskiego zdaje się ją potwierdzać. Jego zbiór, najpopularniejszy z poddanych tu oglądowi był ekscerptem z roczników kalendarzy, o rezonansie czytelniczym
Rytmów albo Wierszy
świadczy ich niemal doszczętne zaczytanie – zachował się tylko jeden egzemplarz z drugiego wydania (1698)
31
. Posługiwanie się strategią konceptysty w owych fraszkach z kalendarzy musiało być zbyt ryzykowne i dlatego fraszki Niewieskiego obywają się bez
acutum
. Zamojski autor operuje za to przysłowiem by egzemplifikować prawdy o np. płochości panien, szacunku dla zdrowia, sile pieniądza czy niemądrym skąpstwie. Użycie przysłów jest zgodne, jak wiadomo, z przyzwyczajeniami myślowymi masowego czytelnika, ale
proverbium
nie należy do sfery elokucyjnej konceptu
32
.
Zastanawiająco niewielka jest ilość konceptowych fraszek w zbiorach Pisarzowskiego i Potockiego (oczywiście przy uwzględnieniu proporcji wielkości ich dorobku)
33
. Dominują wśród nich fraszki ekwiwokowe – oparte na dwuznaczności nazwy. Utwory zbudowane na koncepcie odkrytym (kaznodziejskim) spotykamy w
Ogrodzie nie plewionym
, ale już nie w szczupłym dorobku Pisarzowskiego. Obaj podkrakowscy autorzy różnią się horyzontami refleksji antropologicznej czy teologicznej (na korzyść Potockiego)
34
, wreszcie temperamentem pisarskim. Podstawą do próby ich przybliżenia jest fakt uprawiania konceptu etymologicznego we fraszkach ekwiwokowych. Pisarzowski (P 47):
Zacnego zbójeckie koło
W Bulowicach był zacny, nie zacny w żywocie,
Znaczny w złodziejskiej, zbójeckiej robocie.
Ten że z hultajstwem długo chodził wkoło,
Oświecim dzisia słusznie go wplótł w koło,
Koło szczęśliwej konterfet wieczności,
Jeżeli szczerze żałował za złości.
W zaledwie sześciowersowym utworze poeta prowadzi dwie gry paronimiczne. Zbójca był "zacny" (to grzecznościowe określenie chłopa, dotyczy bohatera przed podjęciem niecnego procederu), "nie zacny w żywocie", za to "znaczny" jako złoczyńca. Zabieg podobieństwa brzmień nabiera dalej rozmachu: zbójeckie koło to krąg kompanów, "wkoło" – zakres jego działalności, wreszcie narzędzie tortur przywołujące następnie asocjacje z kołem Fortuny. Fraszka Pisarzowskiego – jedyna tak wirtuozowska spośród stu dwudziestu pióra tego autora – pokazuje potencjalne możliwości konceptu etymologicznego, budulca fraszek ekwiwokowych.
Potocki chętnie sięga do tego środka wyrazu, co więcej, już w tytułach świadomie eksponuje technikę tworzenia (
Aequivocatio
O 18, 391,
Ekwiwokacja
O 215, rozmaite "omyłki w słowie": O 177 – dwie, 178, 185, 215, 279). Zatrzymuje się tylko na dwu- a nie wieloznaczności słowa. Zilustruje to fraszka
Trefunek
(O 35), ciekawa i z tego względu, że słowo "pan" ("Pan"), na którego dwuznaczności oparty jest żart, w ogóle w niej nie występuje:
Nie myśląc, że gospodarz siedzi na jabłoni,
Kładzie się dziewka pod nią, a parobek do niej.
Skoro po komplemencie było, rzecze owa:
"Jeśli urodzę syna, kto go też uchowa?
Ubogam." Na to Maciek: "Ale ten bogatym,
Który siedzi nad nami." "Zawiedziesz się na tym –
Krzyknie z góry gospodarz, widziawszy ich żarty –
Mam swoje dzieci, diabłu porwony bękarty!"
Efekt dowcipu wyczerpuje się już w szóstym wersie, kolejne dwa mówią o oczywistościach. Skłonność do pewnej redundancji, dopowiadania konceptu jest dla Potockiego charakterystyczna. Obserwujemy ją także we fraszkach opartych na koncepcie odkrytym (kaznodziejskim), modelowy przykład stanowi znane
Kazanie do zbójców
(F 252–253)
35
. Częste w
Ogrodzie
przerosty narracji, nasycanie jej szczegółami i predylekcje moralistyczne zamieniają koncept w zabawną facecję czy wierszowaną anegdotę. W zwięźlejszych utworach obserwujemy anagramy, żart onomastyczny, kalambury.
Postawionego na wstępie pytania o dynamikę konceptu, kierunki jego przemian w półwieczu 1650–1700 nie da się oddzielić od całokształtu ówczesnej literatury. Widoczna jest w niej tendencja do tworzenia ujęć monumentalnych, syntetyzujących (wydania
Wojny domowej
Samuela Twardowskiego, dzieła Lubomirskiego, Potockiego, Kochowskiego,
Obleżenie Jasnej Góry Częstochowskiej
). Widowiskowości, dążności do wywołania silnego efektu patronuje Bruniańska estetyka piękna wielorakiego. Przejawem tych tendencji dojrzałego baroku jest obecność w poezji epigramatycznej wierszy wariacyjnych, obecność spektakularna. W przeciwieństwie do wcześniejszego półwiecza, gdzie cykli tych spotykamy we fraszkach niewiele (utwory Hieronima Morsztyna, Daniela Naborowskiego,
Grosz
Stanisława Serafina Jagodyńskiego), lata 1650–1700 przynoszą różnorodne i bogate kolekcje wierszy wariacyjnych. Od ogromnego
Ogrodu Panieńskiego
po cykle kilku, kilkunastu a nawet kilkudziesięciu utworów rozsianych w zbiorach Kochowskiego, Gawińskiego (zwraca uwagę cykl dwudziestu dwu wierszy
Na rzekę lodem spiętą
Dd S 141–144),
Moraliach
Potockiego czy
Lutni
Jana Andrzeja Morsztyna. Wiersze "na toż" "najczęściej stanowią popis inwencji twórczej, bywając także zaproszeniem czytelnika do współzawodnictwa z autorem. Spójność, koherencja poszczególnych tekstów zostaje podważona, rozluźniona przez wpisaną w nie konieczność czynienia porównań. Tworząc same w sobie całość artystyczną, odznaczając się mniej czy bardziej czytelną semantyką, w pełni
znaczą
one jednak dopiero w odniesieniu do sąsiadujących z nimi utworów"
36
. Poeta – konceptysta demonstruje w nich zatem sprawność tworzenia, przyoblekanie głównego tematu w coraz to nowe odcienie znaczeniowe ma wydobyć potencjalne możliwości w nim tkwiące. "W grę wchodzi tu działanie autorskie, którego celem jest
aemulatio
– swoista konkurencyjność wobec własnego tekstu"
37
oraz – przypomnijmy – uruchomienie aktywności czytelnika zdolnego dostrzec przekształcanie znaczeń, kolejne zmiany optyki. Rozpatrywane tu fraszki, traktowane oddzielnie, zazwyczaj nie kryją w sobie konceptu. Złożone w cykle stają się widowiskiem
ingenium
ich twórców. Konceptualny zamysł ogarnia otwartą strukturę fraszek wariacyjnych, projektuje kolejne wcielenia piękna wielorakiego, wciąż i wciąż innego i godnego uwagi.
3. Konkluzje
Poczynione obserwacje skłaniają do kilku ogólniejszych konkluzji. Mają one charakter otwarty i prowokują do pytań o przyczyny takiej czy innej obecności konceptu we fraszkopisarstwie 2. połowy XVII wieku.
I. W świetle zaprezentowanych badań okazuje się, że dawne teorie i postulaty autorów poetyk, ściśle łączące
acumen
z poezją epigramatyczną, rozmijały się z praktyką fraszkopisarską. Warto przywołać tu słowa zamykające studium o staropolskiej teorii genologicznej: "Praktyka literacka w okresie staropolskim jednak dość daleko odbiegała od postulowanych [...] zasad."
38
. Nieprzystawanie teorii konceptu do ówczesnej twórczości zauważył cytowany już na wstępie Masen: "Dowcip jednak sprawia tak ogromne trudności, że niewielu poetów, nawet bardzo dobrych w innych utworach, dostąpiło tego, aby znaleźć sposób na dobry żart. Wzbudza on tyle podziwu i pochwał u wszystkich właśnie dzięki swej rzadkości"
39
.
Zapytajmy jednak, czy owe "ogromne trudności" to wyraz defektu dyspozycji twórców? Opinię Masena zdaje się potwierdzać Kochowski, kierujący do wymagającego czytelnika zgrzebną i kokieteryjną
Ekskuzę
(E 282):
Pedasz, że wirsz mój suchy i postnymi słowy;
Nie miej za złe, bo koncept pono w nim piątkowy.
Z drugiej strony usprawiedliwieniem nieobecności lub miałkości konceptu może być – dla miernego nawet poety – niski poziom intelektualny odbiorców:
[...]
Konceptów też wydwornych troje nie pomogą,
Gdy zbywa na głębinie, kto trafia w odnogę
40
.
Rozwijana wcześniej hipoteza wiążąca brak czy rzadkość
acutum
z nastawieniem autora na popularnego, niewyrobionego literacko odbiorcę (przykład Niewieskiego, Szemiota, dodajmy Potockiego – wiadomo, że jego rękopisy były w obiegu czytelniczym) może być uzupełniona o spostrzeżenia na temat autokreacji poetów. Stoimy tu już na pewniejszym, bo biograficznym gruncie. Otóż z siedmiu poetów poddanych oglądowi tylko dwóm mogło szczególniej zależeć na wizerunku poety – konceptysty. Gawiński – człowiek znikąd w stołecznym Krakowie, nieustannie wspinający się po stopniach urzędniczej kariery, dorabiający się tytułów
nobilis
,
generosus
– właśnie "dwornością" i "gładkością" swych dworzanek demonstruje swą obecność w kręgu kultury elitarnej. "Dowcipu bystrego [...] szlaki" kreśli też Kochowski – owszem, jak chce Backvis, to "sarmacki Everyman"
41
– ale jednocześnie pisarz o dużych ambicjach historiozoficznych, pewnym oczytaniu, królewski sekretarz i historiograf.
II. Fraszki konceptowe stanowią w analizowanych zbiorach ilościowy margines (Kochowski, Gawiński, Potocki), są bardzo rzadkie (Pisarzowski, Szemiot) lub nie występują wcale (Z. Morsztyn, Niewieski). Można by zatem postawić hipotezę, że o obecności konceptu we fraszkach decyduje wyrobienie warsztatowe autora, jego aktywność pisarska: twórcy małej liczby utworów nie operują nim lub posługują się wyjątkowo.
III. Struktura konceptu wśród interesujących nas fraszek jest zasadniczo dwojaka. Albo opiera się on na warstwie brzmieniowej słów (paronomazja, ekwiwokacja, aliteracja) albo jest to koncept odkryty (zwany kaznodziejskim).
IV. W związku z tym obecność dwóch tyko modeli konceptu w zbiorach różnych poetów nie jest cechą dystynktywną, charakteryzującą poetykę poszczególnych twórców.
V. O pewnej indywidualności można mówić tyko w przypadku Kochowskiego i Gawińskiego, którzy dodatkowo uruchamiają mechanizmy hiperboli, litoty, pytania, niedopowiedzenia, niekiedy konstruują śmiałe metafory. Podkreślmy, że nie są oni konceptystami, a nimi bywają.
VI. Popularność fraszek wariacyjnych w dojrzałym baroku wynika z rozpowszechnienia konceptu strukturalnego, ogarniającego konstrukcję całego utworu.
Pierwodruk:
Literatura i pamięć kultury. Studia ofiarowane Profesorowi Stefanowi Nieznanowskiemu w pięćdziesięciolecie pracy naukowej
, red. Sławomir Baczewski, Dariusz Chemperek, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2004, s. 117–135.
Przypisy
28
S.S. Szemiot,
Sumariusz wierszów
, wydał i oprac. M. Korolko, Warszawa 1981, s. 100-102.
29
M. Korolko,
Stanisław Samuel Szemiot – poeta sarmackiej prowincji
, w: S. S. Szemiot, dz. cyt. s. 9.
30
Tamże, s. 104.
31
Korzystano z wydania trzeciego
Gotowość rymów polskich
, Zamość 1728, przeredagowanego przez syna Franciszka. 29 fraszek z drugiego wydania (pierwsze zostało zaczytane) prezentuje R. Kaleta,
Fraszki Stanisława Jana Niewieskiego
, w: tegoż,
Sensacje z dawnych lat
, Wrocław 1986, s. 417-422.
32
Wyraźnie akcentuje to M. K. Sarbiewski,
O poincie
..., s. 4-5.
33
A. J. Pisarzowski,
Poezje
, wstęp i oprac. J. S. Gruchała, W. Urban (dalej skrót P i nr strony z tej edycji). Utwory Potockiego lokalizuję według wydania: W. Potocki,
Dzieła
, oprac. L. Kukulski, wstęp B. Otwinowska, t. I-III, Warszawa 1987. Dla zbioru
Fraszki albo Sprawy
z t. I stosowany jest skrót F i nr strony, dla wierszy z
Ogrodu nie plewionego
(t. II)– O i nr strony z edycji.
34
Z najnowszych prac poświęconych fraszkom poety z Łużnej: J. Kotarska,
Dignitas humana w twórczości Wacława Potockiego
, w:
Potocki (1621–1696)
, red. W. Walecki, Kraków 1998, s. 79-90; K. Obremski,
Myśl antropologiczna i wyobraźnia ("Ogród fraszek", "Moralia")
, w: tamże, s. 91-104; T. Chachulski,
Z białego pola Wacława Potockiego "Człowiek igrzysko Boże"
, "Roczniki Humanistyczne" 2001, t. 1, s. 49-59.
35
Zob. M. Piszczkowski,
Wieś w literaturze polskiego baroku
, Wrocław 1977, s. 50-51.
36
B. Falęcka,
Metaliteracki charakter poezji Jana Andrzeja Morsztyna
, w:
Czytanie Jana Andrzeja Morsztyna
, red. D. Gostyńska, A. Karpiński, Wrocław 2000, s. 117.
37
J. Kotarska,
Wiersze wariacyjne – autorska propozycja krytycznej lektury
, w:
Publiczność literacka i teatralna w dawnej Polsce
, red. H. Dziechcińska, Warszawa 1985, s. 78.
38
T. Michałowska, dz. cyt., s. 156.
39
J. Masen,
Ars nova
..., s. 437.
40
S. S. Szemiot,
Włóczebne pannom od ochoczego do podarunku dane takiego
, w: dz. cyt., s. 294.
41
C. Backvis,
Orientacja stoicka a recepcja Lipsjusza w dawnej Polsce
, w: tegoż,
Renesans i barok w Polsce. Studia o kulturze
, oprac. H. Dziechcińska, E. Głębicka, Warszawa 1993, s. 278.
<<
strona
[1]
[2]