Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Stanisław Samuel Szemiot
1/4
Summariusz wierszów (wybór)
wybór
- BARZO SZCZUPŁY I KRÓTKI PANEGIRYK...
- SUPLIKA
- KOMPARACYJA CZŁOWIEKA DO ŚWIATA,...
- CZTYRY KOMPLEKSYJE LUDZKIE,...
________________________________________
BARZO SZCZUPŁY I KRÓTKI PANEGIRYK NA CZEŚĆ I NA CHWAŁĘ BOGARODZICY MARYJEJ, CZYSTEJ ZAWSZE PANNY
Pulchra ut luna, electa ut sol, terribilis ut castrorum acies ordinata
Przymi, o Panno, wdzięcznym uchem swoim,
Co grzesznik rzecze o honorze twoim.
Lubo cię godnie wysławić nie można,
Zamilczeć - przecie jest rzecz niepobożna.
Pięknaś jak miesiąc, jak słońce wybrana,
A oraz straszna jak uszykowana
Potęga wojska w obozie zostawa;
Takowy tytuł tobie Kościół dawa.
Piękny jest miesiąc, a to z tej przyczyny,
Że kiedy słońce w podziemne niziny
Zapadnie, wtenczas on po niebie chodzi
I w ciemnym mroku drogą ludzie wodzi.
Nie da im błądzić, ścieżkę pokazuje,
A to największa, że głowie panuje
Ludzkiej. O, jako te wszytkie przymioty
I pomienione tobie służą, cnoty.
Żywego Boga głową być wierzamy,
A ciebie Bożą Matką nazywamy.
Ty go z żywota na świat wystawujesz
I tak jak matka tej głowie panujesz.
Kiedy Dzieciną Jedynak twój miły
Był, twoje piersi onego karmiły.
A On też słuchał, gdyś mu co kazała,
Bo to natura ludzka z Boską miała.
Co kiedy tak jest, to my rzeczem zgodnie,
Żeś przyrównana do miesiąca godnie.
Tamten nad głową regiment rozwodzi,
Tobie zrodziwszy głowę - rządzić godzi.
Piękny jest miesiąc patrząc w drugą stronę,
Gdy ciemną nocy rozpędza zasłonę,
Prowadzi swoim światłem podróżnego,
Godnaś tytułu i ty, Panno, tego.
Olsnął już był świat i nieodzownymi
Okryty stanął cieniami wiecznymi;
Nadzieje żadnej zbawienia nie było,
Zginienie tylko w oczach się stawiło.
Tyś jako piękny księżyc zaświeciła,
Gdyś świata okup - Boga porodziła,
Który za ludzkie grzechy umorzony,
A przez jego śmierć został świat zbawiony.
Prowadzisz swoim światłem podróżnego
Na tym padole, człowieka grzesznego.
Niejeden by już zabłądził na wieki,
Mając okryte chmurami powieki
Niezlicznych grzechów, ale ty promienie
Łaski twej dając, rozbijasz te cienie.
Wnosisz do Syna za grzesznym przyczynę,
A On łaskawie odpuszcza mu winę.
I tak w ciemnościach już już zaginiony,
Twoim promieniem stawa oświecony.
Ty go prowadzisz, ty mu światło dawasz,
Zaprawdę piękna jak miesiąc zostawasz.
I jeszcze nadto jak słońce wybrana
Pokazujesz się, Panno ukochana.
Nie cierpi tamte i najmniejszej skazy
I tyś poczęta, Panienko, bez zmazy.
Bez tejże żyjąc, Synaś porodziła,
Przecieś panieństwa swego nie straciła.
I owszem, czystszą po tymeś została,
A tak przed twoją czystość słońca mała.
Kiedy zgrzybiała zima osiwiałe
Pokaże włosy, ozdoby zuchwałe
Pięknego kwiecia smutnie upadają
I na leniwą wiosnę narzekają.
Aż kiedy słońce wyżej swoje konie,
Przebywszy bystre Oceana tonie,
Na niebie zatnie, ziemie ożywiając
I zmarzłe gleby ciepłem ogrzewając,
Natenczas kwiatki kędziorki upstrzone
Z ziemie wydają i drzewa zielone
Pięknym się wzorem w gaju rozwijają,
Ptaszęta głosem swym wiosnę witają.
Azaż ta ziemia, liche nasze ciało
Społecznie z duszą zaginąć nie miało?
Bowiem mróz wieczny wtenczas opanował,
Gdy Adam z Ewą jabłuszka skosztował.
Uwiędły kwiatki pięknej niewinności,
Uschły owoce wieczystej czystości.
Zima, niestety, tak sroga nastała,
Że pod rząd śmierci człowieka poddała.
Mniejszać by jeszcze o doczesną było,
Gdyby o wiecznej serce nie wróżyło.
A to mróz ciężki, to zima sprzykrzona,
Gdy dusza z ciałem będzie potępiona.
Ale skoroś ty weszła, o Maryja,
Jak śliczny Febus, wnet zima omija.
Oziębła dusza i prawie zmrożona
Twoim promieniem staje ożywiona.
Rodzisz nam Boga i Człowieka razem,
A my przez niego zbawieni zarazem
Zostajem. Za czym zima ustępuje,
A odkupienia wiosna następuje.
Wybranaś tedy jako słońce, Panno,
Farbujesz swą twarz purpurą różanną.
Ale ja przydam, że słońce przechodzisz
Sprawiedliwości, kiedy Słońce rodzisz.
Tu już mi dziwno, żeś będąc wybrana
I piękna zaraz, jak uszykowana
Potęga wojska, w obozie zostawasz,
Tak bywszy wdzięczną, przecie strach wydawasz.
Ale gdy tobie taki tytuł dawa
Kościół, trzymam, że ten sekret zostawa,
Iżeś ty miłą i piękną dobremu,
A oraz straszną człowiekowi złemu.
Straszniejszaś przecie książęciu otchłani,
Boją się ciebie duchowie wskazani
Na wieczną przepaść, ponieść cię nie mogą,
Nie dziw, bo ty ich depczesz głowy nogą.
Potarłaś głowę krwawemu smokowi,
Tak my trzymamy, tak i Kościół mowi.
Bo kożdy człowiek w śmiertelnym się rodzi
Grzechu, a tobie jednej to nie szkodzi.
Skruszyłaś mu łeb, kiedyś tak tu żyła,
Że i najmniejsza skazeczka nie była
Grzechowa w tobie, nie miał nic do ciebie,
Żyłaś na ziemi, jakbyś żyła w niebie.
Starłaś mu rogi, kiedyś porodziła
Syna Bożego, nadzieja chybiła
Psa piekielnego, bo człowiek zginiony
Przez Syna twego został odkupiony.
Z tycheś mu przyczyn, Panno niezmazana,
Straszną została, jak uszykowana
Potęga wojska. Teć tytuły daje
Kościół i ja nic, grzeszny, nie przydaję.
Tylko to rzekę, żeś ty jest piękniejsza
Nad miesiąc i nad słońce pozorniejsza.
Boś z słońca sobie szatę urobiła,
Tego zaś rogi pod stopy rzuciła.
strona [1]
[2]
[3]
[4]
>>