Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Jan Białobocki
PANEGIRYK NARODOWI POLSKIEMU KU POCHWALE
Okręgu polskiej przestronej granice,
Zajmując świata wyborną dzielnicę,
Zaż cicho możesz zależeć radości
Z twej szczęśliwości?
Zaż nie masz ktoć by dał świadectwo tego,
Jaki wiek wiedziesz Królestwa twojego,
W jakiej ozdobie swej i w jakiej sławie,
Na podziw prawie?
Tak wielką liczbą królów kierowana
Ziemio, wiernością twą nieporównana,
Wstrząśniej twe śliczne lasy, bory, skały,
Do słusznej chwały!
Niech z nich wychodzą Muzy wypieszczone,
Drzewem i kwieciem wkoło otoczone,
Przy których Nimfy gdy cichuchno mruczą,
Śpiewać się uczą.
Niech wdzięcznym głosem wspólnie się zgadzają,
Niech swojej ziemi pochwałę oddają,
Niech czujna Echo wiersz w ich ślicznym głosie
Zbiera po rosie.
I wy, co w skałach siedzicie głębokich,
I co po drzewach mieszkacie wysokich,
Bogińki dzikie i Faunowie leśni
Zacznicie pieśni.
Ziemio, ukażże już swoję ozdobę
A puść, z którą chcesz, na świecie o probę,
Niech twoja Ceres roztoczy swe włosy
W prześliczne kłosy.
Twoje obicia pola nieprzejrzane,
Łąki roźlicznym kwieciem aftowane,
Pastwiska zwierza, bydeł niezliczonych,
Trzód zgromadzonych.
Ziemio i z wierzchu, i wewnątrz obfita,
Swoich dostatków jesteś dosyć syta,
Których masz dosyć ku wszelkiej potrzebie,
Sama od siebie.
Kto twą ozdobę dobrze umiarkuje,
Słusznie się twemu szczęściu podziwuje,
Przestawszy na swym, nie byłoć by trzeba,
Prócz tylko nieba.
Ale z wrodzonej twojej wspaniałości,
Użyczasz krajom dalekim żywności
Rzekami, które zębem Neptun orze
We dwoje morze.
Stamtąd zaś bierzesz, bez czego byś była,
Byś tylko zbytek swój w rzeczach zmniejszyła,
Lecz i to nie jest, oprócz zalecenia,
Twojego mienia.
Tu już, o Muzy, głosy podnaszajcie
A wdzięczne lutnie palcami wzbudzajcie,
Że prześlachetne zasiadło tę ziemię
Lachowe plemię.
Które wprzód Bogu raz oddawszy wiarę,
Zrzuciwszy one bałwochwalstwa stare,
Od szczęśliwego począwszy okrzczenia,
Tej nie odmienia.
Azaż we wszytkich królach państwa tego
Najdziesz co wierze świętej odmiennego,
A z pany trzymał umysł swój stateczny
Naród waleczny.
Przeto, że w Boskiej czci był tak żarliwym,
Nigdy się nie zstał panom swym zdradliwym,
Bo kto się Bogu nie zachowa wiernie
I panu pewnie.
Widział to zawsze świat w zacnym Polaku,
Nie uznał nigdy niewierności znaku,
Król którykolwiek dłużej mu panował,
Barziej smakował.
Przy tej świebodzie, przy takiej wolności
Widział król każdy dosyć życzliwości,
Zaczym jak w dziatkach kochali w poddanych,
Wiernie doznanych.
Zlecali ostrze to zwierzchnym urzędom,
Zabiegać wszelkim przeciw wierze błędom,
Któremi jako ten się naród brzydzi,
Już to świat widzi.
A jeśli co jest kiedy wniesionego,
Chodziła zwierzchność pilno koło tego,
Jakoby co wskok to złe wykorzenić,
W dobre odmienić.
Ale z ciężkością chwast bywa wyrwany,
Kiedy jest między pszenicą zmieszany,
Wszakże przy łasce Bożej już niewiele
Wzmaga to ziele.
Wszytka przedniejsza władza przeczyszczona,
Która poniekąd była zarażona,
Zdarzże i drugim, nasz wszechmocny Panie,
Upamiętanie.
Jakoż to widzim, że dziwnie sprawujesz,
Gdy z ich owoców one pokazujesz:
Doznała teraz ta Ojczyzna miła,
Lecz zatłumiła.
Bo sam Bóg przybył onej ku pomocy,
Kiedy z południa wicher i z północy
Powstał, wziąwszy się wprzód od słońca wschodu,
Aż do zachodu.
Zdało się, że już miał koronę zwalić,
Wojną tak srogą Królestwo obalić,
Alić ci wszyscy, co przeciwni byli,
Swego pozbyli.
Ciesz się, cna Polsko, nie przestaj dziękować
Bogu, że cię tak raczy posiłkować,
Nie tylko teraz, ale z czasów dawnych
Dość znaków jawnych.
Wspomni Pudyka, wspomni Władysława
Trzeciego, w jednym cale twoja sprawa
Już odbieżana; drugi, gdy legł w placu,
Zażyłaś płaczu.
W raziech nieszczęsnych takich i bez pana
Skądże-ć ratunek i skąd pomoc dana?
Jeśli nie z nieba samego uznawasz,
W straszną się wdawasz.
Aleć to widzi Bóg wieczny do ciebie,
Który króluje na wysokim niebie,
Bo jak skoro twe Królestwo wakuje,
Sam ci króluje.
Najdzie i więcej przykładów w kronice,
Że to Królestwo Bóg jako źrzenice
Oka miał swego i dotąd ma rzeczy
Jego na pieczy.
Dziękujże Bogu, ile masz sposobów,
Rusz i świętych dusz polskich z swoich grobów,
Nie zmyślonemi poetów Muzami,
Lecz będą sami
Z Parnasu prawdy nieba rozkosznego,
Jako obrońcy Królestwa Polskiego,
Gdy wiernie z niemi będziesz Bogu służyć,
Dadzą się użyć.
Do dziękowania za takie dobroci
Niechaj Bóg na nie oko swe obroci,
Że wyszli ze krwi zacnej w tym Narodzie,
Staną w nagrodzie.
Wszytkiego, czego grzeszni nie zdołamy,
Onych podporę ze krwi naszej mamy,
Którzy, iż Boga za nami błagają,
Skutki znak dają.
On Wojciech święty i Stanisławowie,
Wincenty, Jacek i Kazimierzowie,
Nuż inszych wiele, on z wielu wybrany,
Kostka kochany.
Więc i białej płci, azaż mało tego
Kwiecia jest w niebie Narodu Polskiego?
One Jadwigi, Kunegundy święte
Z polskiej krwie wzięte.
A co o inszych rzeczem niezliczonych
Duszach z obojej płci błogosławionych?
Proś, Polsko, żeby z tobą dziękowały,
Bogu cześć dały!
Bo z twych wnętrzności już przyszły do tego,
Że zażywają szczęścia niezmiernego,
Kiedyś im dała do tego przyczynę,
Miej z nich obronę!
Niech dzięki czynią z tobą w społeczności,
Żeś ich podała do onej wieczności,
Gdzie w szczęściu trwają nigdy nieskończonym,
Miej się ku onym!
Dziękuj, że-ć daje dobrotliwych panów
I czyni ku niem miłość twoich stanów,
A zwłaszcza teraz, kiedyć dał takiego
Ojca prawego,
Z bioder królewskich Jana Kazimierza,
Który ciężkości wielkie twe uśmierza
Przy łasce Bożej. Niech długi wiek żywie,
Rządząc szczęśliwie!
Który już przywykł twoim namiętnościom,
Umie wygadzać szlacheckim wolnościom,
Widzi też, jako go z serca miłujesz,
Wiernie piastujesz.
Zwierzchność taką ci daje do rządzenia,
Prawie z Boskiego biorąc polecenia,
Wyborną radą w prześwietnym senacie,
Ma oko na cię.
Wiedz, który by wiek pokazał w mądrości,
Zwłaszcza duchowne i świeckie godności
Równie, a tak się majestat okrywał,
Niebu zrównywał.
A jeśli oko podasz na hetmany,
Niech to nie mój sąd będzie między pany,
Wszak to i sami rzeczą osądzicie,
Wy, którzy wiécie.
Odmiany przeszłe wyrokiem są tego,
Bo pokazują dzielności każdego,
A wiek potomny lepiej będzie sądził,
Kto jako rządził.
Azaż i nie w tym łaska Boża jawna,
Że wojsk odwaga polskich w świecie sławna,
Czego nie czynią dla Ojczyzny szczerze
Zacni rycerze?
Ijo wesołe tedy zaśpiewajmy,
Króla nad królmi naprzód wychwalajmy,
Jego zlecajmy opiece naszego
Króla polskiego.
Nie pozwalając przeciwnej zarazy,
Nie cierpiąc żadnej w wierze świętej skazy,
Którą od przodków mamy, cnych Polaków,
Nie od tułaków.
Zatrzymaj, Polsko, Boskie przykazanie,
Takie masz z wieków dalekich nadanie,
Tobie stateczność ze krztu przyrodzona,
Nie wymyślona.
A Bóg cię będzie szczęściem błogosławił
I nieodmiennym przykładem cię stawił
Drugim narodom, które wiarę iną
Przyjąwszy, giną.
We wszelkim będziesz całą, choć złym, razie,
Gdy Boskiej nie dasz przyczyny urazie,
Słusznie zostaniesz Narodzie świebodny,
Swej sławy godny.
Która niech z tobą długi wiek przebywa,
Wszelką ozdobą świetnie cię okrywa,
Niechaj trwa, póki słońce koło toczy
Światu przed oczy.
Wiersz stanowi zwieńczenie obszernego utworu J. Białobockiego
Zegar, w krótkim zebraniu czasów Królestwa Polskiego wiekami królów idący, imiona królów, królowych i potomstwa ich wskazujący. Przez Jana Białobockiego, sekretarza K.J.M., roku Pańskiego sformowany
, Kraków [1661], k. Hv-I. Transkrypcja tekstu na podstawie pierwodruku: Piotr Borek.