Fabian Birkowski
Kazania o naukach tajemnych
oprac. Jerzy Kroczak
Wrocław 2012
Oficyna Wydawnicza ATUT
Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe
ZE WSTĘPU
Niniejszy tom serii Bibliotheca Curiosa pod tytułem Kazania o naukach tajemnych przynosi komentowaną edycję pięciu tekstów napisanych przez Fabiana Birkowskiego, które powstały w latach dwudziestych XVII wieku i były drukowane w jego obszernym zbiorze Kazania na niedziele i święta doroczne (Kraków 1623–1628). Pierwszy z nich traktuje o czarnoksięstwie (Iż czarnoksięstwo grzech jest wielki), drugi – o magii naturalnej oraz o remediach na czary (1. Iż wymówki czarnoksiężników płone; 2. Jako i których lekarstw używać przeciwko czarom), trzeci dotyczy astrologii (O rozsądkach abo obwieszczeniach astrologów), czwarty poświęcony został alchemii (O zbieraniu pieniędzy), piąty zaś traktuje o teorii i krytyce snów (Na wigiliją Trzech Królów).
W rzeczywistości wymienione teksty nie mają z kazaniami wiele wspólnego; wprawdzie każdy ma wyznaczone miejsce w porządku roku liturgicznego, rozpoczyna się perykopą, otwierany jest i zamykany w sposób typowy dla sytuacji komunikacyjnej kazania, ale pod taką zewnętrzną i dość umowną formą kryją się w istocie erudycyjne traktaty. Omawiają skomplikowane i niejednoznaczne kwestie nauk tajemnych, czynią to po polsku, przyjmując katolicki punkt widzenia i kierując do szerszej publiczności, dysponującej podstawami humanistycznej edukacji. Syntetyczne, uporządkowane wywody Birkowskiego nie są wynikiem jego osobistych badań i doświadczeń w dziedzinie magii, astrologii, alchemii czy oneirokrytyki – oparte zostały na uczonych księgach drukowanych w Europie Zachodniej, powstałych na fundamencie niezwykle bogatej literatury przedmiotu. Polski autor ujawnia wielką erudycję, przywołuje liczne nazwiska i teksty istotne w toczącej się debacie, swobodnie porusza się wśród zawiłości tematów, czyniąc wrażenie kogoś niezmiernie oczytanego, kto głęboko przemyślał i uporządkował omawiany materiał, w rzeczywistości jednak ukrywa bezpośrednie źródła, z których zaczerpnął przywoływane szczegóły czy nawet przełożył na polszczyznę całe partie swego tekstu. O ile to możliwe, staram się wskazać owe ukryte źródła, stanowiące bezpośrednie zaplecze erudycji Birkowskiego; niekiedy udało się je ustalić z dużą pewnością.
Fragment kazania pt. Iż czarnoksięstwo grzech jest wielki
Mam wolą naprzód ukazać nieprzyjaciela tego, oznajmić fortele jego i siły, aby poznane nie tak szkodziły. W Imię Pańskie.
Wiele takich i w Polszcze naszej znajdziesz, którzy nie mają tego sobie za grzech pobracić się z diabłem, z nim nakładać, a jednym słowem: czarnoksiężnikiem, czarownikiem być, czarami się bawić; i mówią: fortele niektóre kryjome z natury mamy, tych używamy, a używając nie grzeszymy, mamy księgi od tego.
Słuchajcież: czarnoksięstwo jest nauka taka, którą cuda jakieś niezwyczajne człowiek robi przez diabła. Magiją zowie łacina i na dwie części idzie. Jedna jest przyrodzona, druga zabobonna. Ta przyrodzona ma swoje sposoby naturalne, bez diabła i pomocy jego. Ma wiele regułek swoich i przykładów u Kardana, Pedemontana, Baptysty a Porta i innych. Którzy jednak autorowie wiele zabobonów swych przymieszali. Nie zła-ć to nauka przez się, ale niebezpieczna, bo dowcipy ludzkie wprawia w niepotrzebne rzeczy i z lekka wprowadza do czarnoksięstwa. Pod tą maszkarą natury diabeł się prędko wtrąci, więc składa na naturę kryjomą, a on sam robi. Tym się zasłaniają owi kuglarze, którzy sztuki owe robią, pobratymowie czartowscy własni. I słusznie ich Augustyn ś. gromi, gdy mówi: „Wszytkie cuda czarnoksiężników z nauki są i ręki diabłów”. Taką rzeczą zakazane są wszytkie księgi, które należą do tej magijej naturalnej, bo są podejźrzane i niebezpieczne.
Wtóra magija jest czarnoksięska, robi cuda wielkie porozumiawszy się naprzód z czarty przez znaki pewne, którymi do siebie czarownik czarta którego zwabi i z którym troje niewidy robi. Czart robi, a czarownicy na znaki składają. O tej Augustyn ś. pisze: „Czarci bywają zwabiani przez stworzenia, które Bóg stworzył, nie oni; nie jako bydlęta pokarmy, ale jako duchowie znakami, w których sobie polubią, rozmaitymi ziołami, drzewy, bydlęty, wierszami, obrzędami”.
Tych znaków sami czarci nauczyli, jako i naukę ukazali. I któż to miał inny wiedzieć – mówi Augustyn ś. – w czym się który czart kocha? Jakim imieniem ma być zwabiony? Którym przymuszony? Stąd poszły nauki czarnoksięskie, stąd tacy rzemięsłnicy. Nie żeby się w tych znakach czart kochał, ile są znaki przez się, ale iż przez nie cześć swoję mają abo wagę nauki swej, której ludzi nauczyły.
Gregorius Turonensis pisze, iż Hus, pierworodny syn Chama, od diabła nawykł tego czarnoksięstwa pierwszy, którego Persowie nazwali Zoroastrem; tego piorun spalił, jednak za boga był chwalony od pogan. Królem go drudzy Baktryjanów zowią, za czasów Ninusa króla asyryjskiego, który go był na wojnie zwyciężył. O tym powiadają, iż zaraz się rozśmiał, gdy się urodził. Ta magia abo idzie na chełpę, żeby kuglarza widziano, na pożytek swój abo cudzy, i zowie się pospolicie magia; abo goni na szkodę ludzką, zowie się własnie natenczas maleficium – złoczyństwem, abo veneficium – zadaniem trucizny; venenariam Grecy zową, sortiariam drudzy.
To czarnoksięstwo grzechem jest śmiertelnym, abowiem abo po cichu, abo jawnie wzywa diabłów, a przyjaźń z czartem grzech jest śmiertelny; wzywać się go też nie godzi, bo nie jest Bogiem ani świętym aniołem żadnym – już dawno potępiony do piekła nieprzyjaciel ten Boży. Jeśli tedy bałwochwalstwo grzech jest wielki, będzie i czarnoksięstwo, bo oboje temu się kłania, którego głowę deptać mamy, według Pisma: „Będziesz chodził po żmijej i po bazyliszku, i podepcesz lwa i smoka”.