Poeci wczesnego humanizmu
Klemens Janicki
Biernat z Lublina
Mikołaj Rej
Jan Kochanowski
Łukasz Górnicki
Piotr Skarga
Szymon Szymonowic
Poeci "minorum gentium"
Andrzej Frycz Modrzewski
Literatura błazeńska
Proza
Dramat
Poezja anonimowa
Varia
Opracowania
Jan Kochanowski
26/50
PIE¦NI
Księgi pierwsze
Pie¶ni
------------------------
Karta tytułowa
------------------------
Księgi pierwsze:
- Pie¶ń 1
- Pie¶ń 2
- Pie¶ń 3
- Pie¶ń 4
- Pie¶ń 5
- Pie¶ń 6
- Pie¶ń 7
- Pie¶ń 8
- Pie¶ń 9
- Pie¶ń 10
- Pie¶ń 11
- Pie¶ń 12
- Pie¶ń 13
- Pie¶ń 14
- Pie¶ń 15
- Pie¶ń 16
- Pie¶ń 17
- Pie¶ń 18
- Pie¶ń 19
- Pie¶ń 20
- Pie¶ń 21
- Pie¶ń 22
- Pie¶ń 23
- Pie¶ń 24
- Pie¶ń 25
------------------------
Księgi wtóre:
- Pie¶ń 1
- Pie¶ń 2
- Pie¶ń 3
- Pie¶ń 4
- Pie¶ń 5
- Pie¶ń 6
- Pie¶ń 7
- Pie¶ń 8
- Pie¶ń 9
- Pie¶ń 10
- Pie¶ń 11
- Pie¶ń 12
- Pie¶ń 13
- Pie¶ń 14
- Pie¶ń 15
- Pie¶ń 16
- Pie¶ń 17
- Pie¶ń 18
- Pie¶ń 19
- Pie¶ń 20
- Pie¶ń 21
- Pie¶ń 22
- Pie¶ń 23
- Pie¶ń 24
______________
Karta tytułowa
I
Księgi pierwsze
I
Księgi wtóre
PIE¦Ń 25
Użałuj sie, kto dobry, a potłucz zawiasy
I mnie same wrzuć w ogień; bo prze te niewczasy
Dobrze już nie szaleję ja, furta strapiona;
Jednak mię ten bezmierny niepokój dokona.
Że to żadna Boża noc nigdy nie minęła,
Abych kiedy okrutnych razów nie podjęła
Od tych sprosnych pijanic! Nie mówię o słowa:
Łatwiejsza to, kiedyby cała była głowa.
Co tu za mej pamięci powrozów stargano,
Wrzeci±dzów ukręcono, młotków skołatano!
Teraz już głowicami łotrostwo mię tłucze,
A ubogi gospodarz kryje pod się klucze.
To nie tajna, że cierpię nie za swoj± win±,
Ale wszeteczna pani wszystkiego przyczyn±,
Która nie wiem, na jaki żywot sie udała,
Że i wstydu, i dobrej sławy zapomniała.
Ja, to Bóg wie, przestrzegam swojej powinno¶ci
A taję, ile mogę, jej zbytków i zło¶ci.
Cóż po tym, kiedy ludzie na zęby j± wzięli?
Ona wie, jesli fałszu czy prawdy sie jęli.
Ale jesli mię, smutn±, ciężkie razy bol±,
Nie mniejsz± mam przed owym nędznikiem niewol±,
Co tu noc pole nocy płacze mi nad głow±
Ani mi spać dopu¶ci sw± żałosn± mow±.
,,Furto - powiada - sroższa niżli pani twoja,
Mnie to na zło¶ć trzymasz sie tak mocno podwoja.
Czemu mię w dom, smutnego, nie pu¶cisz; gdyż mojej
Skrytej pro¶by nie umiesz odnie¶ć paniej swojej?
Tak-że ja, biedny człowiek, w swym ciężkim frasunku
Nie mam uznać na wieki żadnego ratunku?
I już mię nocleg potkać uczciwszy nie może,
A ten zimny próg muszę przyjmować za łoże?
Mych niewczasów lituj± nocy nieprzespane,
Lituj± pełne gwiazdy, wiatry niewytrwane;
Ty sama nie chcesz baczyć ludzkich doległo¶ci,
A swym tylko milczeniem wiecznie zbywasz go¶ci.
Gdzie¶ to namniejsze słówko przez skałę przepadło
A na zapamiętałym uchu paniej siadło!
By kamień, by żelazo w sercu swym chowała,
Nie wierzę temu, żeby westchn±ć raz nie miała.
Teraz na szczęsnej ręce u drugiego leży,
A moja prózna mowa precz za wiatry bieży.
Ale ty, co¶ przyczyn± tych wszystkich trudno¶ci,
Furto - mówię - niewdzięczna moich uczynno¶ci,
Tobiem ja złego słowa nie rzekł jako żywo,
(Co drugi rad uczyni, gdy mu miejsce krzywo),
Żeby¶ mi tę niewdzięczno¶ć okazować miała,
A mnie cał± noc płakać pod niebem niechała.
Alem cię rychlej nowym rymem udarował
I twoje niskie progi wdzięcznie ucałował,
Com sie razów obrócił u twego podwoja,
Obiatami szukaj±c u ¶więtych pokoja".
To tego, i co lepiej oni tam umiej±,
Cał± Boż± noc będzie, aż kury odpiej±.
Takżeć mię, smutn±, to złe paniej obyczaje,
To tego płacz frasuje, aż mię ledwie staje.
<<
strona
[23]
[24]
[25]
[26]
[27]
[28]
[29]
[30]
[31]
[32]
~
>>