Redakcja kieleckiego miesięcznika "TERAZ" uczciła pięćsetną rocznicę urodzin Mikołaja Reja, przedstawiając na pomysłowej okładce swego marcowego numeru sylwetkę pisarza z ptasim piórem w ręku w otoczeniu stada białych gęsi. Bowiem to właśnie ten żarliwy propagator języka ojczystego w naszej literaturze był autorem wzniosłego hasła:
A niechaj narodowie wżdy postronne znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!
To od tego śmiałego powiedzenia rozpocząłem przeszło piętnaście lat temu swą pracę nad przybliżeniem wybranych utworów Reja "postronnym narodom" anglojęzycznego świata. Bo skoro Polacy chlubią się swoim wspaniałym językiem, to przecież należy pokazać go w całej swej krasie także innym nacjom. I wnet okazało się, że głos Reja brzmi po angielsku tak samo godnie i dobitnie:
Among other nations let it always be known
That the Poles are not geese, have a tongue of their own.
Praca nad przekładami Reja nie jest jednak łatwa. Tłumacz literatury staropolskiej musi pokonać wiele przeszkód nim odważy się ogłosić drukiem swoje tłumaczenia. Po pierwsze, literatura angielska rozwinęła się znacznie wcześniej niż polska i dlatego próby przełożenia utworów staropolskich na angielszczyznę epoki Szekspira, nawet jeżeliby tłumacz podołał takiemu zadaniu, byłyby nieczytelne i z góry skazane na niepowodzenie. Po drugie, obydwie literatury osadzone są w odmiennych kręgach kulturowych, z których jeden, ten polski, jest praktycznie nieznany czytelnikowi amerykańskiemu, szczególnie czytelnikowi młodemu. No i po trzecie, przekłady poezji zawsze stawiają tłumaczowi skomplikowane wymagania, szczególnie jeżeli jego celem jest przekład wierny.
Tak na przykład przed lekturą Krótkiej rozprawy miedzy trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem, trzeba powiedzieć anglojęzycznemu czytelnikowi o różnicach stanowych w renesansowej Polsce, a szczególnie o ważnej roli plebana, przedstawiciela Kościoła, w codziennym życiu wsi. Jest to konieczne dlatego, że Rej, gorący zwolennik reformacji, mocno angażował się w spory religijne swej epoki i często pisał krytycznie o katolicyzmie i polskim duchowieństwie. Bardziej konkretnie, przy tłumaczeniu zwrotu "a dam li dobrą kolędę" (l. 55) należy wyjaśnić czytelnikowi amerykańskiemu, że w okresie Świąt Bożego Narodzenia, pomiędzy 24 grudnia i 6 stycznia, księża chodzili "po kolędzie" do domów parafian, błogosławili ich i zbierali świadczenia w naturze. A przy przekładzie staropolskiego słowa 'chróst'(l. 181), tłumacz musi wyszukać najpierw czy są to, według Słownika polszczyzny XVI wieku, 'krzaki, zarośla' czy 'gałęzie drzew i krzewów, najczęściej długie i giętkie, używane do wyplatania płotów' czy też ozdobna zieleń zawieszana przez parafian na święto Bożego Ciała, tydzień Zielonych Świątek, lub dzień patrona kościoła, kiedy obchodzono odpust.
No i wreszcie dochodzimy do samego przekładu, niekończących się zmagań z materią słowną. Bo jak przełożyć prosty dwuwiersz z Krótkiej rozprawy, trudny do rozszyfrowania dla polskich językoznawców, a cóż dopiero czytelników (l. 109-110), w którym Pleban zwraca się do Wójta:
A tak lżej mów, boś mię ruszył.
Latasz, a snaś nie zasuszył.
Trzeba dobrze wniknąć w sens tego przysłowiowego zwrotu i poszperać po słownikach, żeby ustalić, że 'lżej' znaczy 'ciszej', 'ruszył', znaczy 'dotknął, obraził', 'snaś', to 'na pewno, najwyraźniej, widocznie, być może', 'zasuszył' to 'opierzył', a całe powiedzenie jest złośliwym przytykiem Plebana pod adresem Wójta: 'Mów ciszej, bo mnie obraziłeś. Daremnie porywasz się do lotu, przecież jesteś nieopierzony jak pisklę, (które usiłuje fruwać)'. Wnikliwy czytelnik zauważy, że znaczenie 'snaś' nie jest jednoznaczne i tłumacz musi wybrać jedno z kilku słów, a potem znaleźć angielski odpowiednik.
Proces tłumaczenia zaczyna się od dokładnego przełożenia tekstu oryginału na angielski. Początkowa wersja tytułowego dwuwiersza Reja brzmiała:
And let the other nations always know
That the Poles are not geese, that they have their own language.
Pierwsze pytanie z leksyki dotyczy słowa 'postronne'. Pochodzi ono od rzeczownika 'strona', który znaczył 'kraj, ziemia', tak więc 'narody postronne' to 'obce, inne narody'. Jak oddać to po angielsku? Prawdopodobnie najlepiej przez 'other', które także znaczy, według Oxford English Dictionary, 'inne, różne, pozostałe.'
Dwuwiersz Reja napisany jest epickim trzynastozgłoskowcem, który po latach zabrzmi tak wzniośle w Panu Tadeuszu. W angielskim tekście trzeba jednak użyć dwunastozgłoskowca, co znaczy że należy dodać trzy zgłoski w pierwszym wierszu i odjąć jedną w drugim. W wersji następnej, tekst dwunastozgłoskowego już przekładu brzmiał:
And let the other nations always know it well
That the Poles are not geese, that they have their own tongue.
No i wreszcie najtrudniejsze zadanie, znalezienie rymu, jako że 'znają' ('know') i 'mają' ('have') nie rymują się po angielsku. Po długich poszukiwaniach synonimów i licznych przymiarkach doszedłem do tekstu z rymem 'known' i 'own', który zacytowałem na początku tego artykułu.
Taki sam proces powtarza się przy każdym dwuwierszu Reja. Rekompensatą za te radosne trudy jest stałe obcowanie z pisarzem, śledzenie jego myśli i przekazywanie ich po angielsku. Praca ta jest natychmiast nagradzana przez samego autora. Rej jest bowiem pisarzem interesującym i wszechstronnym. Pisze swobodnie prozą i wierszem, zarówno rozprawy, traktaty, jak i satyry, epigramy i rubaszne figliki. Przedstawia z werwą programy polityczne, religijne kontrowersje i codzienne zwyczaje swoich czasów. Styl jego jest obrazowy, oparty na malowniczych scenkach, w których chwali życie ludzi i zwierząt oraz piękno przyrody. Pisze na ogół rzeczowo i prosto, językiem giętkim, wyrazistym i dowcipnym.
Posłuchajmy jak Rej mówi do nas po polsku, a potem po angielsku. Na początku fragment Krótkiej rozprawy, z przypisami podanymi tylko po polsku:
PAN mówi:
Miły wójcie, cóż się dzieje?
Aboć się ten ksiądz z nas śmieje?
Mało śpiewa, wszytko dzwoni,
Msza nie była jako łoni.
Na naszym dobrym nieszporze
Już więc tam swą każdy porze:1
Jeden wrzeszczy, drugi śpiewa,
A też jednak rzadko bywa.
Jutrzniej, tej nigdy nie słychać,
Podobno musi zasypiać;
Odśpiewa ją czasem sowa,2
Bo więc księdzu cięży głowa.
A wżdy przedsię jednak łają,
Chocia mało nauczają.
Ano wie Bóg, za tą sprawą
Obrócim się li na prawą3,
Bychmy jedno na lewicy
I z księdzem nie byli wszytcy.
SQUIRE:
My good bailiff, what's going on?
Does this priest laugh at us with scorn?
He does not sing much, but likes to toll,
Gave his last mass long time ago.
When it comes to our good vespers,
Everyone minds his own matters:
One will scream, another will sing;
Still another rarely comes in.
The matins you will never hear,
Most likely he sleeps somewhere near;
Sometimes the owl sings it loudly,
Since the parson's head is heavy.
Yet the priests will scold while they preach,
Though little will they ever teach.
Only God knows if as things go,
We will reach the heavenly door:
I hope that none of us will dwell
Along with the parson in Hell.
1 'każdy robi co chce' 2 'sowa pohukuje o świcie, kiedy jest czas na jutrznię, pierwsze nabożeństwo poranne' 3 'tylko Bóg wie w takiej sytuacji czy znajdziemy się wśród zbawionych na Sądzie Ostatecznym'
A oto wypis z Księgi III Żywota:
Czytanie - wielka rozkosz
Azaż nie rozkosz, jeśliże czytać umiesz,
układszy się pod nadobnym drzeweczkiem
między rozlicznymi pięknymi a wo-
niającymi kwiateczki, albo także zimie na
nadobnym a rozkosznym łóżeczku swoim,
iż się rozmówisz z onymi starymi mędrcy,
z onymi rozlicznymi filozofy, z których
najdziesz wielkie pociechy starości
swojej, w których najdziesz wielką naukę
ku każdej rozważnej sprawie swojej? A
chcesz li się też czym ochłodzić albo
pocieszyć, azaż nie najdziesz onych
rozkosznych historyj o dziwnych sprawach
onych ludzi rycerskich, a ludzi poważnych,
którym się i podziwować, i z ich dziwnych
spraw ucieszyć się możesz? A chceszli się
też pośmiać, azaż nie znajdziesz onych
krotofilnych fabułek onych mądrych ludzi,
z których się i nacieszyć, i nauczyć
się zawżdy czego możesz? A czasem
się też udasz do proroków, do apostołów,
do ewanjelistów, abyś też wiedział
powinność swoję...
Reading - a great pleasure
Isn't it a pleasure, if you can read,
having made yourself comfortable
under a nice little tree, surrounded
by many beautiful and fragrant
little flowers or in winter on your
delightful and pleasant bed, to hold
a discourse with those ancient sages,
with those numerous philosophers,
from whom you will find great joys
in your old age, in whom you will
find a great lesson for each matter
you consider? Or if you want to
calm yourself or find comfort, won't
you find those pleasant stories about
unusual deeds of those knights and
of important people, whom you
marvel about and whose unusual
deeds you can enjoy? And if you
want to laugh, won't you find those
amusing tales of those sage people,
from which you can find joy and
always learn something? And
sometimes you will visit the prophets,
the apostles, the evangelists, so that you
would know your responsibility...
W Zwierzyńcu, Rej ubolewa nad stanem ukochanej Rzeczpospolitej:
Rzeczpospolita albo sejm pospolity
Rzeczpospolitą nago na wozie malują,
Ano ją różni ludzie rozlicznie szacują:
Jedni ciągną na lewo, a na prawo drudzy,
Bo niezgodni tam zawżdy u tej paniej słudzy.
A kto temu nie wierzy, przypatrz się do tego,
Gdy sie sprawam dziwujesz sejmu chwalebnego:
Uźrzysz, jakoć okrutnie ta nędzica wrzeszczy,
Co ją tak rozciągają, aż jej skóra trzeszczy.
The Republic or the General Sejm
They paint the Republic naked on a wagon,
Various people treat her in all kinds of fashion:
Some pull her to the left, while others to the right,
Because this lady's servants never take one side.
And if you do not believe it, look at it when
You wonder at the matters of the glorious Sejm:
You'll see how awfully this poor soul is screaming,
They pull at her so much that her skin is squeaking.
I wreszcie zabawny Figlik o plebanie i jego piesku:
Pleban pieska na cmyntarzu pochował
Plebanowi zdechł piesek, w którym się był kochał,
Schował go na cmyntarzu, więc ji biskup pozwał.
Pleban, wziąwszy dukatów, biskupowi podał
Powiedajac, że - "Ten pies krześcijańskie skonał.
Pieniądze, ksze biskupie, wam wszytki odkazał,
Mnie jedno trycezymę mówić za się kazał."
Biskup, wziąwszy pieniądze, rozgrzeszył plebana,
A z pieska też uczynił wnet parochijana.
A Parson Buried a Dog at a Graveyard
A parson, who lost the dog that he loved a lot,
Buried it in a graveyard; he was called to court.
He took some ducats, gave them to the suffragan.
Saying that:"This dog passed away like a Christian.
It had willed to you all this money, Your Highness,
As for me it requested I say just one mass."
The suffragan took the gold, absolved the preacher,
And out of the dog he made a parishoner.
Ale Rej, przy całej swej swobodzie, potrafi także sprawić tłumaczowi poważne kłopoty. Czasami myśl jego jest zawiła, styl rozwlekły i monotonny, a język zbyt potoczny, miejscami gadatliwy. Szczególną próbą dla tłumacza są nadmiernie stosowane zdrobnienia i spieszczenia, które są nieprzetłumaczalne na angielski, ponieważ słowotwórcze możliwości deminutivów w tym języku są znacznie mniejsze niż w polskim. Ktokolwiek zżyma się na panoszące się w Polsce wyrażenia typu 'kawka, herbatka, piwko, pieniążki', musi złożyć część winy na Reja za to, że przyczynił się do rozpowszechnienia ich w naszej mowie. To Rej potrafił napisać w swoim Żywocie takie zdania: 'Anoć niosą jabłuszka, gruszeczki, wisneczki, śliweczki z pierwszego szczepienia twego; więc z ogródków ogóreczki, maluneczki, ogrodne ony ine rozkoszy. Ano młode masłka, syreczki nastaną, jajka świeże; ano kurki gmerzą, ano gąski gągają, ano jagniątka wrzeszczą, ano prosiątka biegają, ano rybki skaczą; tylko sobie mówić: "Używaj, miła duszo, masz wszystkiego dobrego dosyć!" - a wszakoż z bojaźnią bożą a z wiernym dziękowaniem Jemu." Nieszczęsny tłumacz, który ma do dyspozycji w zasadzie tylko słowa 'little', 'small' i 'nice' dla przekazania tej lawiny zdrobnień, może tylko rozłożyć bezradnie ręce, a potem przełożyć ten uroczy opis z jednym lub dwoma zdrobnieniami na początku i cieszyć po cichu, że chyba nie stracił on nic w przekładzie na angielski.
Tyle o radościach i trudnościach tłumacza. A jak reagują amerykańscy studenci, którzy spotykają się po raz pierwszy z naszym pisarzem? Tak jak i polscy uczniowie i studenci, młodzi Amerykanie zaczynają od wysłuchania kilku wykładów o kulturowym tle polskiego renesansu i roli Reja w wydarzeniach tej epoki. A potem, mając przed sobą angielski tekst, który napisany jest w języku nie tak archaicznym jak polski, są już zdolni do odczytania go w miarę właściwie. I dlatego poprawnie interpretują krytyczne uwagi autora wobec szlachty i duchowieństwa w Krótkiej rozprawie. Kiedy dochodzą do wyimków z Żywota, np. pouczeń Reja na temat 'Ubiory jakie mają być dziecinne i ćwiczenie obyczajów młodych', często przywołują swoje doświadczenia z dzieciństwa i porównują je, na ogół niezbyt korzystnie, z renesansowymi regułami. Ze zrozumieniem przyjmują porady Reja o pożytkach, jakie płyną z czytania książek. A kiedy już docierają do Figlików, np. do baby, która płakała w kościele, bo chociaż nie rozumiała, co ksiądz śpiewał po łacinie, to jednak rozczuliła się do łez słysząc jego głos przypominający jej swego niedawno zmarłego osiołka, amerykańscy studenci wybuchają śmiechem, doceniając w pełni poetycką swadę i polot polskiego pisarza.
Pierwodruk: "Teraz. Świętokrzyski Miesięcznik Kulturalny" 2005, nr 6 (18), s. 10-13.