Erazma Glicznera Książki o wychowaniu dzieci
jako parenetyczny traktat edukacyjny
Przeto rodzicy według dobrego wychowania a ćwiczenia niechaj czują w tem, aby dzieci swych w młodości nie rozpuszczali, ich aby nie barzo w rozkoszy i pieszczocie mieli [...]1.
Edukacja, pouczenie, porada, sugestia, wzór, zalecenie stanowią grupę słów koncentrujących się wokół problemów parenetyczno-dydaktycznych. We wczesnej fazie rozwoju polskiej kultury zagadnienia te ograniczały się często do nieskomplikowanego moralizatorstwa, posługującego się w dyskursie literacko-kościelnym licznymi egzemplami, umożliwiającymi skuteczny, a zarazem poprawny odbiór określonego komunikatu.
Literatura dawnej Polski "dysponuje" wieloma przykładami tekstów, spełniających warunki właściwe dla przekazów o charakterze parenetycznym. Autorzy renesansowi chętnie korzystali z elementów zaczerpniętych z tradycji antycznej, czego potwierdzenie może stanowić formuła Horacego, którą niewątpliwie znali, stosując w praktyce artystycznej:
Poeci chcą albo uczyć, albo bawić, albo zarazem przyjemnie i praktycznie mówić słowa2.
Jako że w okresie Złotego wieku istotną rolę odgrywał literacki pragmatyzm, najważniejszym celem artystycznego oddziaływania, oprócz permovere i delactare, była zasada docere, skierowana pod adresem czytelników i odbiorców określonych tekstów.
Dokonując przeglądu poszczególnych dzieł oraz gatunków, które zdominowały szesnastowieczną literaturę, można zauważyć ewolucję pedagogicznego sposobu myślenia w stosunku do twórczości następnego stulecia. Wynikało to m.in. ze światopoglądu epoki, utrwalonego w Rzeczpospolitej pod wpływem tendencji europejskich. Rola kultury włoskiej, narzucającej pewien model myślenia, osłabła w XVII wieku.
Staropolska praktyka literacka dostarcza bogatego materiału badawczego, z którego można wyróżnić dominujące problemy, atrakcyjne z perspektywy szesnastowiecznego pisarza oraz czytelnika. Konieczność podążania za potrzebami odbiorców stanowiła główny cel wszelkiej aktywności pisarskiej, skupionej wokół aktualnych wydarzeń obyczajowych, społecznych i kulturowych. Ten wymóg formalny stanowił ważny warunek, umożliwiający osiągnięcie właściwego zamiaru dydaktycznego, co potwierdził Erazm Gliczner, wydając swój pedagogiczny poradnik dla rodziców – Książki o wychowaniu dzieci, barzo dobre, pożyteczne i potrzebne.
W szesnastowiecznej rzeczywistości, największą nagrodą dla kobiety i mężczyzny, związanych przysięgą małżeńską, było posiadanie potomstwa, dlatego też z bogatego zbioru tekstów literatury staropolskiej wyłaniają się portrety osobowe dzieci, zróżnicowane pod względem płci oraz wieku. Renesansowi pisarze dostrzegali potrzebę edukowania rodziców, którzy, kierując się określonymi zasadami, powinni właściwie wychowywać swoje potomstwo. Udzielane rady dotyczyły różnych obszarów życia młodego człowieka, z uwzględnieniem szczegółowych dyrektyw odnoszących się m.in. do zasad nauki szkolnej.
Poglądy na temat poszczególnych okresów życia człowieka stanowiły aspekt problematyczny już dla filozofów starożytnych. W tym gronie myślicieli bardzo ważny był głos Arystotelesa, który twierdził, iż w okresie pierwszych siedmiu lat życia dziecko nie pobiera żadnej edukacji w sposób aktywny, a jedynie "przysłuchuje się tym naukom, których będzie musiało się uczyć"3. Następnie filozof ten dokonuje rozróżnienia poszczególnych faz życia młodego człowieka, uwzględniając kolejne stopnie kształcenia. Swój wywód konstatuje poniższym stwierdzeniem:
[...] należy jednak iść raczej za podziałem podyktowanym przez naturę, gdyż każda sztuka i nauka pragnie jedynie wypełnić pozostawione przez naturę luki [...]4.
W ten sposób Arystoteles pragnie podkreślić konieczność podporządkowania się prawom natury, mającym wpływ na sposób kształtowania charakteru człowieka.
Innym filozofem, który wniósł znaczący wkład w późniejszy rozwój europejskiej myśli pedagogicznej, był Platon. Swoje poglądy na temat wychowania szczegółowo wyłożył w traktacie zatytułowanym Politea. Obok niego uznanie w Polsce zdobyło również przypisywane Plutarchowi dzieło O wychowaniu dzieci, które zostało wydane już w 1514 roku przez Jerzego z Legnicy5.
Spuścizna epoki antycznej stała się punktem wyjścia filozoficzno-literackich rozważań w następnych wiekach, przede wszystkim zaś w okresie Renesansu. Szesnastowieczni intelektualiści akcentowali specyfikę każdej z faz życia człowieka, dlatego też Erazm z Rotterdamu, dostrzegając ich ulotność, zachęcał zarazem do namysłu nad problemami egzystencjalnymi:
[...] rozważ krótkość żywota, który tutaj na ziemi pędzimy. Z dzieciństwa nie zdajemy sobie sprawy, wiek chłopięcy zajęty tym, co nie przystoi, młodość obarczona wszelkimi troskami, na starość tracimy rozsądek6.
Popularność poglądów holenderskiego filozofa i pisarza zaowocowała w XVI wieku ukształtowaniem się odrębnego nurtu myślowego o nazwie erazmianizm, który definiowano jako "zjawisko wielostronnego oddziaływania myśli i dzieł Erazma z Rotterdamu na kulturę umysłową Europy"7. W swoich pismach autor ten nakłaniał do reform w dziedzinie obyczajów, religii oraz wychowania, które powinno przebiegać w atmosferze chrześcijańskiego pokoju i ładu, zwanego irenizmem8. Wyrazem wierności autora wobec głoszonych poglądów jest krótki tekst, realizujący postulaty gatunkowe zalecenia o charakterze parenetycznym, zatytułowany Zasady dobrego wychowania. Podręcznik dla dzieci.
Na samym jego wstępie autor wymienia powinności wychowawcy wobec swojego podopiecznego, które hierarchizuje w następujący sposób:
Pierwszym i najważniejszym zadaniem jest wpajanie w młodziutkie umysły zalążków pobożności. Następnie trzeba starać się obudzić w dzieciach miłość do nauk wyzwolonych i w nich je kształcić. Trzecie zadanie wychowawcy to przygotowanie ucznia do obowiązków, które czekają go w życiu. Na koniec należy się troszczyć, aby chłopiec przyswoił sobie zasady dobrego wychowania [...]9.
Erazm z Rotterdamu najwięcej miejsca poświęca "dobremu wychowaniu", traktując je jako ostateczny cel osiągany poprzez zastosowanie szeregu zabiegów dydaktycznych, dobranych właściwie przez wykwalifikowanego pedagoga. Według niego sukces edukacyjny uzależniony jest również od kilku dodatkowych czynników, przede wszystkim zaś od predyspozycji intelektualnych, zewnętrznej fizjonomii oraz kultury osobistej.
Filozof holenderski, formułując swoje tezy, odwołuje się do antycznych poglądów wychowawczych, głoszonych m.in. przez Cycerona w traktacie O mówcy. W obydwu tekstach zostaje podkreślone znaczenie wyglądu zewnętrznego, zwłaszcza wyrazu twarzy, która mówi wiele "o dobrym ułożeniu10 [chłopca]" 11. W związku z tym autor udziela szczegółowych wskazówek odnoszących się mimiki, wyrazistości spojrzenia lub sposobu ułożenia brwi12.
Ponadto Erazm z Rotterdamu uwzględnia w swoim traktacie zasady kulturalnego zachowania się przy stole. W tej części przestrzega czytelnika przed brakiem towarzyskiej ogłady, nazywając wprost negatywne cechy, których należy się w tej sytuacji wystrzegać.
Pedagogiczny charakter tekstu ujawnia się także w III rozdziale zatytułowanym Przy spotkaniu, gdzie autor uświadamia młodemu człowiekowi, komu powinien oddawać należny szacunek. W gronie "dostojnych ludzi" wymienia m.in. osoby sprawujące władzę, rodziców oraz nauczycieli13.
Erazm z Rotterdamu wiedział, iż przestrzeganie powyższych zasad jest niełatwym zadaniem, w związku z tym podsumował swoje rozważania optymistyczną pointą:
Nikt nie może wybrać sobie rodziców ani ojczyzny, ale każdy ma otwartą drogę, żeby rozwijać swoje zdolności i przyswajać sobie dobre maniery. Na samym końcu dodam jeszcze małe polecenie [...]: podstawą dobrego wychowania jest przede wszystkim to, że sam nie będziesz dopuszczał się uchybień, a i innym chętnie zechcesz je wybaczyć [...]14.
W podobnym tonie na temat wychowania wypowiadali się polscy pisarze, czerpiący inspiracje z Antyku oraz z szesnastowiecznej literatury europejskiej. Potwierdzenie tej tezy można odnaleźć, analizując jedno z dzieł Erazma Glicznera, które, mimo iż powstało w XVI wieku15 i wpisywało się w obowiązujący nurt literatury pedagogicznej, ówczesnym czytelnikom nie było znane. Chociaż jego Książki o wychowaniu dzieci [...] zostały odkryte dopiero w połowie XIX wieku, to, ze względu na uniwersalną tematykę, nie zdezaktualizowały się.
Władysław Wisłocki dostrzega wysoką wartość tekstu Glicznera, podkreślając zarazem jego prekursorski charakter:
Sama treść Książek zasługuje na uznanie. Wprawdzie nie są one dziełem pedagogicznym w całym tego słowa znaczeniu, ujemną ich stronę stanowi okoliczność, że pisane są tylko dla rodziców, a nie dla nauczycieli, ale wartość ich rośnie, gdy zważymy, że to pierwsze w ogólności oryginalne dziełko pedagogiczne, przez Polaka pomyślane i po polsku napisane16.
Na uwagę zasługuje także odwaga w głoszeniu nowatorskich poglądów, utrzymanych w duchu antyczno-renesansowego umiłowania harmonii, uwzględniającego zasady rodzimej kultury oraz obyczajowości.
Jako że Książki powstawały w okresie rozwoju języka polskiego, autor na początku swojego dzieła nie pominął zagadnień lingwistycznych, próbując usprawiedliwić ewentualne błędy koniecznością wyeksponowania treści ważnych pod względem ideologicznym, co potwierdza poniższy fragment:
Co iżby uczynił każdy, pilnie a bacznie tego pisania niechajby używał, którém my prawdziwie pracowaliśmy się pożytek uczynić, a to językiem polskim, gdy łacińskim o tem niemało pisane jest [...]17.
Autor podkreślił także ogromny wysiłek intelektualny, jakiego wymagała od niego praca pisarska, dodatkowo utrudniona poprzez konieczność zmagania się z nieukształtowaną w sposób ostateczny płaszczyzną językową. Problemy te można dostrzec przede wszystkim na poziomie fonetycznym, gdzie występowała m.in. nieregularność w zakresie użycia samogłosek pochylonych.
W czasie, kiedy powstawało dzieło Erazma Glicznera, szlachcic, chcąc wychowywać swoje potomstwo zgodnie z nowoczesnymi metodami dydaktycznymi, musiał czytać teksty literatury obcej. W dziedzinie zaleceń o charakterze parenetyczno-edukacyjnym duże uznanie zyskały rozprawy Pseudo – Plutarcha, De liberis educandis, Hermana Schottena, głoszącego tezę o synonimiczności cnoty i mądrości oraz dzieło Piotra Vergeriusa, stawiającego na pierwszym miejscu wychowanie religijne18.
W świetle powyższych ustaleń, Książki Glicznera są próbą wypełnienia luki zaistniałej w tym obszarze literatury polskiej. Utwór napisany w formie traktatu spełnia zarazem funkcję kompleksowego poradnika wychowawczego adresowanego do rodziców, którzy z racji spełnianej roli powinni stanowić wzór do naśladowania, dlatego też właśnie im zostały poświęcone początkowe rozdziały.
W pierwszej części zatytułowanej Jako szkodliwa rzecz jest ojcowi, z nieforemną a podejrzaną białą głową mieć dzieci autor udziela kilku wskazówek natury obyczajowej. Podkreśla, iż zarówno matka, jak i ojciec powinni odznaczać się nieposzlakowaną opinią, zaś do ich małżeńskich powinności należy pozostawienie po sobie "świętego a czystego potomstwa, synów poćciwych, sławnych"19. Realizacja takiego zadania wymaga więc od rodziców dużej determinacji, połączonej z nieustanną pracą nad kształtowaniem własnego charakteru. W celu uwiarygodnienia argumentacji użytej w swoim wywodzie autor odwołuje się do historii biblijnych, opowiadając perypetie małżeństw, które czyniły wiele wysiłków zmierzających do powiększenia swojej rodziny. Gliczner jednak stanowczo przestrzega przed jakimikolwiek aktami zdrady współmałżonka, zakończonymi spłodzeniem potomstwa, które miałoby pochodzić z nieprawego łoża20. Taka sytuacja pociąga za sobą wiele przykrych konsekwencji zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci, gdyż :
W miastach też obyczaj ten urodził się, iż bękartowie rzemięsła nie mogą robić, i miedzy pany zdunami albo garncarzami, tkaczami i inszymi, wielkie o to porywki i poswarki nastawają [...]21.
Kiedy już syn przyjdzie na świat, należy otoczyć go szczególną miłością i opieką, ponieważ jest "stworzeniem Bożym"22. Gliczner ponadto dodaje, iż narodziny nowego potomka są dowodem dobroci Stwórcy zarówno wobec kobiety-matki oraz jej męża, zwłaszcza że w XVI wieku bezpłodność traktowano jako rodzaj kary za popełnione wcześniej grzechy:
[...] Gdy jako o tem pisano jest w starym Zakonie, niepłodność była wielka hańba i sromota, i ta niewiasta, która dziatek nie rodziła, jakoby przeklęta była [...]23.
Od pierwszych chwil życia rodzice muszą starać się o zapewnienie swojemu dziecku wychowania zgodnego z zaleceniami religii. W trosce o "duchowe bezpieczeństwo" noworodka, zaraz po przyjściu na świat, powierzano go opiece Matki Bożej lub innemu świętemu patronowi, który miałby chronić go od niespodziewanej śmierci24. W związku z tym w Książkach autor wśród rad wychowawczych podkreśla pierwszeństwo w dbaniu o potrzeby duchowe dziecka, niż o jego doczesne wygody, choć te drugie mają również stanowić przedmiot zainteresowania rodziców25.
Ważną powinnością, której należy dopełnić zaraz po urodzeniu dziecka, jest zatem wybór imienia, co dostrzegał także inny renesansowy autor – Marcin Kwiatkowski26, współpracujący z Erazmem Glicznerem. W tekście pt. O wychowaniu znamienitych dziatek dostrzega, iż:
Najpierwej, iżeby je poczciwymi imiony nazwali, albowie, jako w rzeczy małej wagi, niemała szkoda jest, gdy niepoczciwego imienia albo przezwiska dostanie [...]27.
Z kolei w rozdziale zatytułowanym Co lepiej jest: jeśli matka swemi własnemi piersiami dziecię karmić ma, czyli jemu chować mamkę, Erazm Gliczner udziela wskazówek zdrowotno-pielęgnacyjnych, przydatnych przy opiece nad dzieckiem. W tej kwestii jego opinia nie ma charakteru odosobnionego, ponieważ szesnastowieczni pisarze wielokrotnie wypowiadali się na ten temat, czerpiąc wiedzę z pism starożytnych. Jednym z autorytetów w tej dziedzinie był Pseudo-Plutarch, twierdzący, iż:
[...] Matki same powinny dzieci swe żywić i karmić. Gorąco, że tak powiem, już od kołyski je ukochawszy, pewnie z tym większym przywiązaniem zajmą się ich wychowaniem [...]. Przyrodzenie samo wskazuje, że matka to, co na świat wydała, sama powinna karmić i żywić [...]28.
Jednoznacznej odpowiedzi, zgodnej z opinią antycznego myśliciela, udziela na ten temat również Gliczner, który mówi, iż mamka, jako obca osoba, nigdy nie zadba o dziecko równie troskliwie, co biologiczna matka29.
Autor kilkakrotnie podkreśla w tekście, iż matka i ojciec muszą stanowić wzór dla swoich dzieci w różnych aspektach życia wspólnotowego. Jednym z nich jest konieczność zachowania roztropności w mowie oraz we wszelkich, podejmowanych przez rodziców,
działaniach, dlatego też tematy rozmów należy dostosowywać do wieku córki lub syna. Gliczner podkreśla zarazem, jak wiele dorośli mogą nauczyć się od dzieci, które postępując
w określony sposób, kierują się zasadami wrodzonej dobroci. W tym względzie pisarz powołuje się na autorytet Pisma Świętego:
Pan Krystus powiedzieć raczył, iż barzo królestwo niebieskie należy dziciom, w czém przestrzegał apostoły niektóre temi słowy: Zaprawdę albo pod przysięgą, jeśli się nie postaracie, abyście byli takiego żywota, jakiego są dzieci, nie osiągniecie żywota wiecznego [...]30.
W Książkach wielokrotnie można dostrzec to, jak autor propaguje zasady pracy nad charakterem dziecka zgodne z humanistyczną ideą aurea mediocritas. Potwierdzeniem tej tezy jest rozdział zatytułowany Nic inszego więcej dziecięcia nie psuje, jako wielkie kochanie a pieszczenie, w którym wymienione zostały kolejne błędy popełniane w długim procesie dydaktyczno-wychowawczym. Do jednego z nich zostały zaliczone nadopiekuńczość oraz nadmierna troskliwość, określone w tekście jako "najpodlejsza zaraza"31.
Pojawiające się kilkakrotnie w treści Książek asocjacje biblijne przybliżają tekst, pod względem gatunkowym, do utworu o charakterze kazania. Często także autor, pragnąc zwielokrotnić możliwości interpretacyjne, wprowadza w obręb dzieła literackiego dygresje przypominające nowotestamentalne parabole. Jedną z nich jest Historyja o synie kochanym32, opowiadająca o perypetiach chłopca, a później dorosłego mężczyzny, którego zachowanie uległo degradacji na skutek nadmiernej troskliwości rodziców. Skazany za swoje występki karą, przewidzianą przez ówczesny system prawny, skierował do swojej matki następujące słowa:
Byś ty mnie była dobrze chowała w pracy jakiej, a karności, a nie w rozkoszy, nigdybym ja był k tem33 nie przyszedł [...]34.
Gorzka refleksja syna, który musi cierpieć z powodu błędów dydaktycznych popełnionych w przeszłości przez rodziców, jest w istocie rozpaczliwym krzykiem człowieka, domagającego się rozwagi wychowawczej, polegającej na stosowaniu systemu nagród, ale i kar. W świetle tego do powinności dorosłych należy zaliczyć egzekwowanie posłuszeństwa ze strony dzieci, wymaganie od nich zdyscyplinowania, a także wystrzeganie się jakiejkolwiek pobłażliwości, ponieważ w przeciwnym razie, natura ludzka ulega zepsuciu.
Jednakże wszelkie upomnienia powinny zawsze przybierać formę mądrych pouczeń udzielanych wyłącznie w obliczu słusznych okoliczności. Gliczner, jako zwolennik nowoczesnej edukacji, uważa, że nie godzi się stosować kar cielesnych lub innych rodzajów restrykcji bez właściwego uzasadnienia35. W związku z tym stosunek do dziecka musi opierać się na miłości oraz trosce, co jest optymalną postawą wobec wyzwań wychowawczych. W celu jasnego uświadomienia czytelnikom tego ważnego postulatu, autor stosuje porównanie uczuć rodziców względem dzieci do smaku potraw:
Według tego tedy się mają sprawować rodzicowie: niechaj by mięszali podczas karanie jakie, jakoby kwaśne do miłości, która jest rzecz słodka [...]36.
Ponadto autor Książek, zdając sobie sprawę z licznych błędów wychowawczych popełnianych przez dorosłych, dokonał klasyfikacji negatywnych postaw z uwzględnieniem cech, których należy się wystrzegać. Są to:
– porywczość: "dziwni a popędliwi, którzy nic dzieciom swym przepuścić nie chcą";
– nadmierna agresja: "drudzy zasię są tak okrutni, iż gdy co syn zawini [...] bądź miecz, bądź kijec, bądź buławę, tedy tem [...] iż drugi syna zabije, rani albo stłucze [...]";
– brak taktu: "są takowi, którzy nie baczą nic na żadną rzecz [...] bądź na rynku, bądź w kościele [...] przed wszystkimi ludźmi syny swe karzą [co jest szpetne]" 37.
Podsumowując ten zakres rozważań, Erazm Gliczner powołuje się na słowa Cycerona, który już w starożytności stwierdził, iż:
Wszelkie karanie i bicie ma być bez hańbienia i sromocenia. Co nie bez przyczyny, abowim na sprawiedliwość to należy, abyśmy karania równali z występki38.
Przypisy
1 E. Gliczner, Książki o wychowaniu dzieci bardzo dobre, pożyteczne i potrzebne, Kraków 1876, s. 41. 2 Cyt. za: E. Czaplejewicz, Pragmatyka, dialog, historia. Problemy współczesnej teorii literatury, Warszawa 1990, s. 168 (podkreślenie – M. J.). 3 Arystoteles, Polityka, przeł. L. Piotrowicz, Warszawa 1964, s. 335. 4 Tamże, s. 33. 5 Zob. J. Skoczek, Wstęp, [w:] Wybór pism pedagogicznych doby Odrodzenia, Wrocław 1956, BN I, 157, s. XXXI, XXXII. 6 Erazm z Rotterdamu, De praeparatione ad mortem, [w:] tegoż, Pisma moralne, przeł. M. Cytowska, Warszawa 1970, s. 344. 7 M. Cytowska, Erazmianizm, [w:] Słownik literatury staropolskiej, red. T. Michałowska, Wrocław 1991, s. 231. 8 Tamże. 9 Erazm z Rotterdamu, Zasady dobrego wychowania. Podręcznik dla dzieci, [w:] tegoż, Pisma moralne, przeł. M. Cytowska, Wrocław 1992, BN II, 231, s. 264. 10 O dobrym wychowaniu (chłopca). 11 Zob. Erazm z Rotterdamu, Zasady dobrego wychowania..., dz. cyt., s. 264, 265. 12 Tamże. 13 Tamże, s. 272. 14 Tamże, s. 275. 15 Zob. W. Wisłocki, Wstęp, [w:] E. Gliczner, Książki o wychowaniu dzieci bardzo dobre, pożyteczne i potrzebne, Kraków 1876, s. IV. 16 Tamże, s. V. 17 E. Gliczner, dz. cyt., s. 6. 18 Zob. Ł. Kurdybacha, Staropolski ideał wychowawczy, Lwów 1938, s. 11–13. 19 E. Gliczner, dz. cyt., s. 7. 20 Tamże, s. 9. 21 Tamże, s. 11. 22 Tamże. 23 Tamże, s. 18. 24 Zob. D. Żołądź–Strzelczyk, Dziecko w dawnej Polsce, Poznań 2002, s. 41. 25 Zob. E. Gliczner, dz. cyt., s. 25. 26 Pisarz i pedagog, autor trzech rozpraw; przełożył na język polski i ogłosił drukiem Konfesję augsburską oraz traktat O szlachetnych obyczajach i studiach wyzwolonych Piotra Pawła Vergeriusa. Poprzez swoją twórczość pragnął oddziaływać na czytelników, uzasadniając im konieczność stosowania się do udzielanych rad. Mimo iż teksty adresował do ówczesnych dostojników, to ich treść miała służyć szerokiemu gronu odbiorców (Zob. M. Pawlak, Wstęp, [w:] M. Kwiatkowski, Pisma. Edycje królewskie 1564–1577, Bydgoszcz 1997, s. XVI, XVII.). 27 M. Kwiatkowski, Pisma. Edycje królewskie 1564–1577, oprac. M. Pawlak, Bydgoszcz 1997, s. 13. 28 Pseudo-Plutarch, O wychowaniu dzieci, [w:] Źródła z dziejów wychowania i myśli pedagogicznej, oprac. S. Wołoszyn, t. I, Kielce 1995, s. 79, 80. 29 Zob. E. Gliczner, dz. cyt., s. 28. 30 Tamże, s. 32. 31 Tamże, s. 38. 32 Tamże, s. 40. 33 Ku temu (występkowi, złemu postępowaniu). 34 E. Gliczner, dz. cyt., s. 41. 35 Tamże, 42, 53. 36 Tamże, s. 53. 37 Tamże, s. 57. 38 Tamże.