Żołtarz Dawidów
przez Mistrza Walentego Wróbla z Poznania
na rzecz polską wyłożony
[LIST DEDYKACYJNY]
Oświeconemu Panu, Panu Piotrowi Kmicie, Grabi z Wiśnicza a na Sobniu dziedzicowi, wojewodzie i staroście obiecnemu krakowskiemu, marszałkowi nawyszszemu Korony Polskiej, spiskiemu, przemyślskiemu, kolskiemu etc. staroście, Panu mnie miłościwemu.
Oświecony a wielmożny Panie, Panie mnie miłościwy! Gdy Żołtarz Dawida proroka przez mistrza Walentego dobrej pamięci z Poznania, w nauce Świętego Pisma doświadczonego, na rzecz naszą polską wyłożony (natenczas, gdy w Poznaniu kaznodziejski urząd z wielką sławą trzymał) przyszedł do ręku niektórym z doktorów naszej sławnej nauki krakowskiej, oni na mię prawa te włożyli, aby za moją pilnością słusznie a rządnie był sprawion i pismem impresorskim wyrobion. Gdzież ja więc jąłem sobie rozmyślać, komu by ta praca moja słusznie miała być przypisana, zwłaszcza gdyż ten dawny a już wzięt obyczaj jest ludziem znamienitym takowe księgi przypisować, za których zalecenim mogłyby ony być poważniejsze a od przygany próżniejsze.
Między inszymi, o którychem myślił, wielmożna Pani dobrej pamięci, Pani Anna z Górki, wojewodzina i starościna nawyszsza krakowska etc., małżonka Waszej Pańskiej Miłości ku tej rzeczy zdała mi się być nagodniejsza, bowiem jej to najwięcej przysłuszało, zwłaszcza iż ten Żołtarz naprzód był wyłożon na żądanie Jej Miłości matki wielmożnej, też dobrej pamięci paniej Katarzyny, natenczas wojewodzinej poznańskiej i starościnej nawyszszej wielgopolskiej. Pobudzała mię też k temu Jej Miłości cnota wysoka, świątość żywota niepospolita i bogobojność niewymowna, która z nabożeństwa wielkiego a niesłychanego i też z pokory znamienitej pochodziła, a zwłaszcza miłosierdzie niewymowne ku ludziem ubogim i też uciśnionym, które ona ukazowała nie tylko tym, którzy się ku niej uciekali żądając wspomożenia, ale też i tym, którzy jej o to nie żądali. Bowiem to jest rzecz prawdziwa, iż wielekroć ona sama szukała tych, którym by dobrze uczynić mogła, tak przyczyniając się za uciśnionymi, jako wspomagając niedostateczne nie inaczej, jedno jakoby druga ś. Jedwiga. O inszych jej uczynkach cnotliwych radniej wolę milczeć, niżbych je miał wysławiać niedostatecznie, zwłaszcza przed Waszą Pańską Miłością, któremu to świadomo jawniej i wiadomo dostateczniej, niżli kto inszy może wiedzieć, abowiem nie tylko iż sama dobra była, ale też i Waszę Pańską Miłość ku wiele dobremu tak namową, jako i cnotliwym życim swoim wielekroć przywodziła. Za któreż to cnoty swe, pewna rzecz jest, iż odpłaty onej wiecznej dostąpiła po śmierci, którą sobie (na świecie żywiąc) bogobojnym a cnotliwym żywotem zasługowała, gdyżci Pan Bóg żadnej dobrej rzeczy, by też namniejszej, nikomu bez odpłaty nie opuści.
O znamienitości jej rodu, z którego domu i rządu poszła, gdyż to każdemu jawno, nie zda mi się potrzeba tu wysławiać. Wszakoż to ku jej ślachetności jest przydatek niemały, iż ona otca swego, wielmożnego pana Łukasza z Górki etc., naprzód kasztelanem poznańskim i nawyszszym starostą wielgopolskim, potym wojewodą poznańskim, na ostatek biskupem kujawskim być widziała. Takież i wielmożnego pana Andrzeja, brata swego, na otcowski stolec i miestce posadzenia doczekała. A nadto wszytko, iż ona Waszę Pańską Miłość, Pana tak wielkiego a znamienitego w królestwie tym, po królu Jego Miłości niemal pirwszego, za małżonka miała ku czci swej i ku pociesze znamienitej. Teć były przyczyny, Wielmożny Panie, umysłu mego, jakom wyszej namienił. Ale iż tak Pan Bóg raczył mieć, aby ona, której to miało być słusznie przywłaszczono, zeszła z tego świata, jednak Wasza Pańska Miłość (który jest druga część swej małżonki, gdyż mąż a żona są jedno ciało) za łaską Bożą na świecie został wiele ludziem ku pociesze, przeto zdała mi się rzecz słuszna, co onej miało być, to przypisać ku czci Waszej P.M. i owszem ku czci Waszej małżenki. Bo jako na świecie będący wszelkiej czci i chwały słusznej W.P.M. życzył i żądał, tak też i to, co się teraz po jej śmierci dzieje, mnimam, iż raczy z nią rozdzielić.
Raczysz tedy W.P.M. przyjąć ode mnie, sługi swego, dar ten, aczkolwie niewielki, wszakoż mam za to, iż kosztowniejszy i trwalszy będzie niż nadroższe kamienie, gdyż jest Słowo Boże, które trwa na wieki. Będzie ten dar pod imienim W.P.M. wdzięczny rozmaitym stanom ludzskim. Naprzód pannam zakonnym, które w obrządzie kościelnym Żołtarz śpiewając, słowa swoje stąd będą umiały wyrozumieć. Takież i innym ludziem bogomyślnym, którzy tu rozliczne a gruntowne modlitwy ku swemu nabożeństwu najdą.
A zwłaszcza to będzie pożyteczno kapłanom prostym, a w Piśmie Świętym mało uczonym, gdyż stąd wyrozumieją, k czemu się zściąga proroctwo Dawidowo, bowiem ku Panu Chrystusowi. Nie iżby Żołtarz nie mógł być wykładan ku inszemu wyrozumieniu, jako też i proroctwa insze mogą być ku rozlicznemu końcu wykładane, co się dziewa między uczonymi, których rozum rozmaicie oświeca Duch Święty, każdemu z osobna użyczając według swej wolej, wszakoż to jest nadoskonalszy wykład, który się ściąga ku Panu Chrystusowi, gdyż koniec Zakonu i proroctwa wszelkiego jest Pan Chrystus. Jednak też Żołtarz ten nie wyłożon dla ludzi uczonych a w Piśmie Świętym biegłych, ale na żądanie tej Paniej Wielmożnej już namienionej. Przeto mądrze uczynił ten uczony a dobry człowiek m[istrz] Walenty, który bacząc sposób płci panieńskiej i też jej rozumu, opuściwszy insze dworne a głębokie wykłady telko tego się jął, w którym zależy bogomyślność i pobudzenie ku nabożeństwu. A com tu położył, iż ten m[istrz] był dobry człowiek, to słowo nie tylko jest mnie samego, ale jest żywych ludzi barzo wiele, którzy świątość tego żywota wysoce wychwalają, czego też i W.P.M. jest dobry świadek.
Był rodzic z Poznania, zchował się od młodości w Krakowie, gdzież mistrzem zostawszy, prze sławność nauki swej dostał miestca między uczonymi w Mniejszym Kolegijum. Gdzież będąc, żył niewinnie, bez wszelkiej skargi ludzskiej, jakoż w tym trwał i przez wszytek czas żywota swego. Z tegoż miestca, gdy został bakałarzem w nauce Świętego Pisma, wzięt na kaznodziejski stolec do Poznania. Tam takim był kaznodzieją; jako przykładnym, jako złości karał, jako prawdę mówiąc nikomu nie przepuszczał, jako się o ludzie uciśnione zastawiał – wiedzą to dobrze, którzy jego kazania słuchali, tak iż jego kazanie nie byłać prosta nauka, ale jakoby grom, co też napisano o Pawle świętym. Każdy o nim dobrze trzymał i mówił, nie tylko ludzie dobrzy, ale też i nieprzyjaciele jego, którym dla prawdy ciężek bywał, musili o nim dobrze trzymać. Ostatecznie dobroć i świętobliwość jego w tym się ukazała, iż gdy umarł w dobrej starości, nie był jeden w mieście, który by go nie żałował, który by też nie żądał być przy jego pogrzebie, i owszem pospolity człowiek tak jego miłował, iż też uczyniwszy słożenie sumy pieniężnej, każdy według swego przemożenia, dali jemu zbudować grób barzo sprawny, jako o tym powiedają, którzy tego świadomi. Tak iż się w nim spełniło pismo Ecclesiastici 45 napisane: "Był Bogu mił i też ludziom, którego pamiątka jest w bogosławieństwie".
Gdyż tedy ten człowiek tak był dobry, a jest pospolita przypowieść, iż dobry ptak dobrze śpiewa, nie trzeba się nikomu o to starać, aby ten jego wykład Żołtarza miał być w czym podeźrzany, tak jako się tego wiele najdzie tych czasów w księgach nowych, zwłaszcza na piśmie niemieckim. Jest też ten wykład przeźrzany i doświadczony przez doktory Pisma Świętego nauki krakowskiej, których to urząd jest od króla Jego Miłości i od biskupów, osobliwie od Jego Miłości księdza biskupa krakowskiego polecony, żeby oni tego pilnie doglądali i strzegli, aby żaden impresor Królestwa tego nie śmiał robić, ksiąg żadnych ani przedawać z inąd przywożonych krom ich oglądania, pod winą im ułożoną. A jednak barzo słusznie Ich Miłość uczynili to zakazanie, by snadź do nas ten jadowity pożar nie doszedł, o którym u sąsiadów naszych słychamy, czego się Panie Boże pożal, wszakoż to nie jest moja rzecz. To niechaj będzie Oświecony a Wielmożny Panie, pirwsze oznajomienie mojej powolnej skłonności ku Waszej P.M. przez ten dar mały, nie iżbych ja sobie przywłaszczał ten wykład Żołtarza tego, przez m[istrza] namienionego uczyniony, tylko pracę niemałą, którą podjąłem, aby ten Żołtarz w tym rządzie, jako teraz jest, był postanowion, którąż trudność może obaczyć wszelki, kto by chciał widzieć a k temu przyrównać księgi jego włastną ręką napisane, abo też i wypis ich, który przy nas jest.
Z tym się ja łasce W.P.M. poruczam. Godziło się było po łacinie ten list pisać W. M. jako panu mądremu, i owszem (co rzadko się przydawa między wielkimi pany) w piśmie rozlicznym niepospolicie uczonemu, ale iż to rzecz jest polska, więcej prostym ludziem służąca, przeto miałem na to baczności, aby ten list zalecający nie tylko samym uczonym, ale też i pospolitemu człowieku naszego języka był jawny.
Dan w Krakowie z Kolegijum Mniejszego, 12. dnia czyrwca, od Bożego Narodzenia roku 1539. Waszej P.M. zawsze powolny M. Andreas Glaber z Kobylina, sługa i kapłan.
Źródło: Żołtarz Dawidów przez Mistrza Walentego Wróbla z Poznania na rzecz polską wyłożony, Kraków, oficyna Heleny Unglerowej, 1539. Transkrypcja pochodzi z pracy magisterskiej Katarzyny Włodarczyk napisanej pod kierunkiem Romana Mazurkiewicza (UP w Krakowie).