To tedy wiedz, Królu, że do rządów nie kożdy zyść się może. Człowieka trzeba, który by z przyrodzenia pragnął rzeczy sprawiedliwej i prawdziwej. I to tak, nie żeby już na tym samym dosyć było, ale co? Trzeba, aby do tego nauka przystąpiła, która by onego człowieka i w prawdzie, i w sprawiedliwości wyćwiczyła. Jako bowiem rola, daj to, że sama przez się bujna jest i rodzajna, przecię bez uprawy tylko chwast a pokrzywy rodzi, tak człowiecze przyrodzenie, by też dobrze wszystkie insze rzeczy w sobie miało, jeśliż naukami wypolerowane nie będzie, za fraszkę stanie. Słuchać tedy nie masz tych, którzy cię od nauki odwodzą; bez tych bowiem żywot człowieczy wszytek jest barzo gruby, tępy i niepożyteczny, jako wiele do obmyślania wszytkich rzeczy, tak tym więcej do rządów Rzeczypospolitej. Jeśliż bowiem w najprostszym rzemieśle żaden nic urobić nie może, jedno aż by się onego rzemiosła wyuczył, cóż, proszę, rozumieć będziemy o rządziech koronnych, co jest rzemiosłem między wszytkimi najtrudniejszym? Co ty, o Królu, pamięci i sławy godnego w tym państwie uczynić będziesz mógł, jeśliż się tego umyślnie uczyć nie będziesz? Jako poddani twoi z twego pochopu mają być sprawiedliwymi, uczciwymi, zgodnymi i spokojnymi, jeśliż ty sam nie wiesz, aniś się tego uczył, co jest sprawiedliwość, co uczciwość, co zgoda, co pokój? Wierzże mi, Królu, że takowych rzeczy uczą nie w śmieszkach, nie w żarciech dworskich, ale stamtąd je biorą, skąd je brali niekiedy pan i ociec twój, który będąc w młodych leciech powierzony żywota świętego człowiekowi godnemu, Długoszowi, nie drzewiej od niego odstąpił, aż się nauczył kręgiem hamować żądze swoje. Tam się nauczył bojaźni Bożej, tam się nauczył miłować poddane swoje, nauczył się rządzić Rzecząpospolitą i jako jednać, jako w zgodzie i w miłości trzymać wszytkie stany państwa swego; nawet i tego się tam nauczył, jako granic bronić i wiedzieć, co jest pokój, co wiara, i które z tych lepsze. I tak potym tego wszytkiego się nauczywszy i wiadomość wszytkiego miawszy, gdy się już częścią staraniem, częścią postrachem dzielności osoby tak wielkiej wszytko było rozsławiło, dopiero na stolicy ojcowskiej i dziadowskiej szczęśliwie usiadł. To przykład domowy, którego abyś odstąpić miał, uchowaj Boże. Słuchajże przykładu cudzego, nie mniej latom twoim młodym, jako i zacności królewskiej przystojnego. [...]
Król ludzi godne bawić ma przy sobie i od nich uczyć się ma
Stądże zaraz i to sam baczyć i rozsądzić możesz, i pamiętać masz na to, Królu, że jeśliż człowiekiem dobrym być żaden nie może bez nauk dobrych i bez uczciwego ćwiczenia, toć daleko mniej król królem dobrym bez tego żadnym sposobem być nie może. Dochodząć mię wprawdzie słuchy, a jeszcze tam od twoichże pokojowych, że cię tym potykają i mówią, że nic tobie, Królu, potym. Królem być masz, nie mnichem; nic po tych naukach. Och, Boże! Cóż to jest? Zaż mnich ma być mędrszy, niż Król? Zaż w królestwie twoim w sprawach Rzeczypospolitej mędrszym ten będzie, który tylko z jednym i z drugim mnichem zmyśla i wymyśla próżne syllogizmy, niż ty, który tak wielkie państwo, tak wiele ludzi, tak wiele rzeczy wielkich, ważnych i trudnych masz na swej głowie? Udawają wprawdzie, że dosyć na radzie i senatorach, że są mądrzy. Prawda i to. Ale wiesz co na to? To niech przewoźnik prostakiem będzie, a ty, sterniku, bądź mądrym. Nie tak, Królu, nie przystoi to królowi tak; i owszem, ani tych, ani takowych słuchać się nie godzi. Zatulać sobie uszy masz przed takowymi. Syreny nieszczęsne tak śpiewają. Trzeba wiedzieć, Królu, że tam robota idzie słabo, gdzie mistrz z brzegów występuje. Powiadają o zielu Mikołajku (Eringium), że jest takiej mocy, iż gdy go koza ukusi, stanie, ani się z miejsca ruszy, a zatym insze wszytkie kozy, stanąwszy, by wryte, stoją i drzewiej się żadna z nich nie ruszy z miejsca, aż jej kto ziele ono wyciągnie z gęby. Tymże sposobem i w Rzeczypospolitej jeśliż król nic nie będzie umiał i prostakiem będzie, to pewna, że tam wszytkie rady, wszytkie dowcipy i rozumy stanąć muszą. [...]
Król nie w Krakowie, ale przy granicach pomieszkiwać ma
Potrzebna też rzecz jest, abyśmy i mieszkanie twe obejrzeli, gdzie mieszkasz, o czym łacno mówić, bo gdyż rzeczy są jawne, że nie każdemu rzemiesłu lada miejsce służy; lichwiarz bowiem do miasta się ciśnie, prokurator sądów pilnuje, oracz rolej patrzy. Toć pogotowiu tobie, Królu, jako najprzedniejszemu w królestwie rzemieślnikowi, według rzemiosła twego pewnie i miejsce po temu słusznie być ma. Jeśliś tedy królestwa twego stróżem, tymeśmy cię bowiem wysszej być pokazali, stróż zasię kożdy, gdzie mieszka? Pewnie nie za drzwiami, nie w kącie, nie tam gdzie indziej, ale sam, gdzie mu miejsce naznaczą; jako stróż i pasterz owiec dobry nie w owczarniej, ale przed owczarnią leży, aby tym łacniej wilka ustrzegł, za nim się puścił i z nim się uganiał. Proszę, Królu, niech mi będzie wolno dla dobrego pospolitego, jako i co rozumiem, do ciebie słów kilka przemówić i tym cię napomnieć. Ty lata swoje młode w Krakowie trawisz; w Krakowie, mówię, w mieście zacnym i przedniejszym. I tak jest, ale z małym pożytkiem, a z mniejszą jeszcze sławą twoją. Czym się bowiem Kraków bawi? Zaż nie ma swoje zabawy? Zaż nie głęboko w królestwie leży? A ty, co tam masz za sprawę? Zaż tam jest plac jaki, abyś się z swą dzielnością światu okazać albo sławy jakiej stamtąd dostać mógł? Toć prawda, żeć tam miejsce do życia rozkoszne, jako niekiedy Białogród Ludwikowi, królowi węgierskiemu. Ale co zatym? To, co i Ludwikowi, że one wszytkę nadzieję, którą wszyscy wiele sobie po nim obiecowali, larwami i maszkarami swymi wszytkę poszkaradził, popsował i wniwecz obrócił. Z maszkar bowiem co pochodzi? Śmiech. A jeśli śmiech, cóż, proszę, śmieszniejszego być może, jedno kiedy z króla kuglarz? Nie przystoi to królowi. Majestat, zacność, powaga królewska tego nie znosi. Ale, co? Poczuwać się masz, żeś królem. Królem zasię być, co jest? Być mężem statecznym, serdecznym i niezwyciężonym Sarmatą. I takci tytuł dają, żeś niezwyciężony. A jeśliż takim być masz, jakoż słusznie takim być masz, cóż po tych maszkarach, co po tych francuskich i włoskich rozkosznikach? Co po tych zabawach w Krakowie próżnych i niepotrzebnych? Radzę, a radzę wiernie, abyś się udał do szkoły cnót wszytkich, do Rusi, do Rusi, gdzie plac i miejsce dzielności, tam się radzę ze wszytkim przenieść i tam mieszkać. A żebyś rozumieć miał, abyś tam darmo lata swe trawić miał, słuchajże, co za pożytki stamtąd odniesiesz.
Jeden pożytek będzie ten, że żyć będziesz w pracej i będziesz się miał na kogo oględować. To jest dwu mistrzów mieć będziesz: jednego, który cię w twych leciech młodych ćwiczeniem rozmaitym a dobrym ćwiczyć będzie; drugiego, który cię mądrości i roztropności, abyś miał w sobie dobrą radę, uczyć będzie.
Drugi pożytek ten będzie, że poddane swoje za sobą pociągniesz i wszyscy miłować cię będą, gdy obaczą ciebie, króla, pana swego, że się na łonie matki swej doma nie pieścisz, że nie siedzisz między orszakiem panien urokliwych, ani się rzeczami próżnymi bawisz, ale żeś dla dobrego Rzeczypospolitej, dla zdrowia i całości królestwa swego w polu, na granicach, na wojnie, we zbroi, pod namiotem między ludźmi żołnierskimi i wojennymi. I już będą rozumieć, że znowu powstali oni zacni i święci przodkowie twoi, Jagiełło pradziad, Kazimierz dziad i Zygmunt ociec twój, gdy w tobie obaczą prawdziwy wyraz i konterfet ich cnót, dzielności i czujności. Tychże tedy naszladują, o Królu; o tych niech twoja myśl wszytka będzie i z tych bierz wzór i przykład. Co jeśli uczynisz, łacno obmowisk ludzkich ujdziesz, które acz poniekąd mogą być niepewne, pełno ich przecię wszędy. Nad to już cię ludzie chwalić będą, ludzie mówię, nie owa młódź bystra, nie owe też orszaki wielkie darmojadów, ale narodowie cudzy, a osobliwie królestwo i państwo twoje. Otóż masz, z kimbyś obcować miał, masz, gdziebyś mieszkać miał. Postąpmyż dalej.
Król chęć i miłość u wszytkich jednać sobie ma
A ponieważ też żywot twój nie jest prywatny, ale publiczny, który wszytkim służy, przetoż też u siebie to za najwiętszą rzecz mieć i to pilne staranie czynić masz, abyś sobie chęć i miłość jednał u tych, przez któreś królem został. Ta bowiem rzecz sama za wielką obronę królom stoi i bez której wszytko to, co cokolwiek w skarbiech królewskich naleźć się może, ani gruntu mieć, ani trwać długo może. A ponieważ stan rycerski jest twierdzą i mocą królestwa twego, otóż radzę, abyś go, jako najbarziej możesz, do siebie przyciągnął. A przyciągniesz go sposobem dwojakim.
Naprzód tym, jeśli sobie żadnej rzeczy w królestwie, ale wszytko Rzeczypospolitej przypisować i przywłaszczać, a sam sobie królem takim, jakoby stróżem jakim wyznawać i rozumieć będziesz. Straż bowiem nic sobie nie przywłaszcza z tego, czego jest stróżem; inaczej już by nie był stróżem, ale onych rzeczy panem, których stróżem jest. Tym zasię to sobie zjednasz, że z jednej strony o tobie rozumieć nie będą, abyś miał być chciwym i łakomym; z drugiej zasię otuchą i nadzieją szczodrobliwej; łaski twojej wszytkie do siebie przyciągniesz, że cię miłować będą.
Po wtóre tym, czym sobie wszytkich serca zniewolisz, jeśliże te, o których stan szlachecki rozumie, że się na wojnę godzą, że wojska wieść dobrze umieją, że na wycieczki, na utarczki, na straż nieprzyjacielską przodek między inszymi mają - w łasce swej królewskiej chować, ich staranie, czujność, prace, które dla ciebie i dla zdrowia Rzeczypospolitej podejmują i tym do łaski twej przysługi sobie czynią, wdzięcznie przyjmować, na nie baczenie królewskie mając, według zasługi kożdego opatrować i dowcipy ludzi godnych miłować, a owymi darmojadami, ludźmi lekkimi, brzydzić się, a spokojne, pokój domowy obmyślawające do rady swej przypuszczać będziesz, a owe buntownik!, ludzie niespokojne, pokój pospolity rozrywające, uskromisz i od siebie i Rzeczypospolitej precz wyżeniesz.
Tytuł oryginału łacińskiego: Fidelis subditus, sive De institutione regia, ad Sigismundum Augustum libri duo (1543). Na język polski traktat Orzechowskiego przełożył Jan Januszowski (1606).