Wejrzyj oto na Pana swego Matkę nieszczęsną,
Sama pod krzyżem trwa, drogi też uczeń jest z nią,
Patrzy na męki bezmierne Syna wolnego od winy,
Gdy jego trzewia już wściekłym są wilkom za łup.
Oto Niebios Królową tłuszcza znieważa bezbożna,
Panna łaskawa wśród katów okrutnych tu tkwi.
Jest opiekunką nieszczęsnych, lecz sama nieszczęsna boleje,
Ona pociesza i wspiera, lecz czuje też ból.
Sama Matka zbawienia, jaśniejsza od zorzy, żal czuje,
Jest matką życia, lecz pada tu niemal bez tchu.
Głowę Syna podtrzymać, usta spragnione ukoić
Winem i wyrzec doń kilka ostatnich słów chce.
Męki chciałaby znosić Dziewica łaskawa i oddać
Życie za niego swe, ale nie dane jej to.
Jednak, gdy mieczem boleści jej dusza została przeszyta,
Z Synem współcierpi i śmierć też ponosi wraz z nim.
Ten, co powierzył jej Jana, wszystkich jej także powierza,
Bo przez śmierć swoją za braci uznaje ich swych.
O szczęśliwe to dziecko, któremu Matka Najświętsza
Pieczy udzieli, lecz biada, gdy nie chce jej dać.
Ty zatem na wzór żeglarza, co płynąc przez fale wzburzone,
Pośród wątpliwych dróg szuka pewności u gwiazd,
Wpatruj się zawsze w Maryję, jeśli chcesz dotrzeć do portu,
Ona jedyną jest gwiazdą łaskawą wśród mórz.