Oto naród, którego nie znałeś, powołasz, a narody, które Cię nie znały, pobiegną do ciebie dla Pana, Boga twego i świętego Izraelowego, gdyż cię wsławił (Iz 55, 5).
Syn Boży, który narodził się, aby zbawić wierzących w Niego zarówno wśród Żydów, jak i wśród pogan, i który w sam dzień narodzenia objawił się pasterzom żydowskim, dziś, w trzynastym dniu, objawił się magom. Oni jako pierwsi z pogańskich ludów uwierzyli w Niego. I z powodu tego objawienia święcimy właśnie dzień dzisiejszy. Dzisiaj bowiem miało początek powołanie narodów do wiary w Chrystusa, które przepowiedział Izajasz we wspomnianych wyżej słowach. A są to słowa Ojca o powołaniu narodów skierowane do Syna. Zwróćmy przy tym uwagę na osobliwe położenie, w jakim znajdowały się te narody, kiedy zostały powołane. Zaprawdę w osobliwym były one położeniu, albowiem narody te nie wiedziały nic o Bogu i gniły w brudach swoich grzechów. Bóg zaś postępował tak, jakby ich nie znał, chociaż jest oczywiste, że wiedział o nich, bowiem użyczał im wszelkich dóbr natury i losu. On bowiem sprawił, że słońce jego wschodzi nad dobrymi i złymi, i spuszcza deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (por. Mt 5, 45). Jednak do tej pory niejako ich nie znał, bowiem Stwórca nie udzielał im dobrodziejstwa swoich łask i wiecznej chwały.
W związku z ich nieszczęsnym stanem możemy zauważyć, że diabeł uczynił na tym świecie trzy rzeczy. Przyczynił się do zaślepienia człowieka, jego skalania i jego cierpienia. Sprawił zaś tak wielkie zaślepienie, że ludzie oddawali cześć boską drzewom, kamieniom i ptakom, a nie otrzymywali za to żadnego pocieszenia i radości ani za życia, ani po śmierci.
Alegorycznie zostało to dobrze przedstawione w Księdze Tobiasza. Czytamy, że Tobiasz jednego dnia zmęczony pogrzebem przyszedłszy do domu... położył się koło ściany... i z gniazda jaskółczego upadł gorący gnój na oczy jego i tak oślepł (por. Tb 2, 10). I przybył do niego anioł, który go pozdrowił: Niech... będzie ci wesele! (5, 11). A Tobiasz odpowiedział: Co za wesele mi będzie, który w ciemności siedzę, a światłości niebieskiej nie widzę? (por. Tb5, 11-12).
Tobiasz, który oślepiony został przez gnój ptasi, wyobraża rodzaj ludzki oślepiony przez grzechy. Grzechy są nazywane gnojem, bowiem żaden gnój nie cuchnie tak, jak cuchną Bogu nasze grzechy, i nazywane są odchodami jaskółek, to jest złych duchów. Podobnie jak jaskółki, które budują gniazda i latają w pobliżu nas, tak i złe duchy bez przerwy krążą wokół nas, starając się oślepić nas tym gnojem, czyli grzechami. I podobnie jak Tobiasz będąc ślepym, nie miał żadnej radości, tak i rodzaj ludzki, kiedy został oślepiony, nie mógł się weselić ani za życia, ani po śmierci. I dlatego Syn Boży, aby zdjąć to bielmo z naszych oczu i dać nam światło, został nam dzisiaj po raz pierwszy objawiony przez nową gwiazdę. Ona to doprowadziła do Niego magów i wzeszła, by zwalczyć zaślepienie. Ta gwiazda bowiem, świecąca niezwykłym blaskiem, wyobrażała światło wiary, które powinno świecić w sercach ludzi i oświetlać ich życie. Gwiazda ta nadto obrazowała światło niebieskiego nauczania, którym został oświetlony Kościół narodów, aby każdy człowiek wiedział, co winien czynić i czego powinien się wystrzegać.
Następstwem zaś tego zaślepienia było skalanie. Kto bowiem nie widzi błota, nie ustrzeże się go; i tak rodzaj ludzki splamiony został błotem grzechów. I dlatego Syn Boży, aby zmyć z nas to błoto, dzisiaj, to jest w tym dniu, w którym mając 30 lat przyjął chrzest, objawił się po raz drugi. Wtedy to, jak mówi Łukasz (3, 22), ukazała się cała Trójca: Ojciec w postaci głosu, Syn jako człowiek i Duch Święty pod postacią gołębicy. I tak przez światło wiary zdjęte zostało z ludzi zaślepienie. Chrystus zanurzył się w wodzie, w której się obmył, nie brudząc jej jednak, ale dając jej moc oczyszczania. Woda chrztu zmywa bowiem cały brud grzechów.
Przykładem tego jest cesarz Konstantyn, który wyrządzi! chrześcijanom wiele krzywd, za co Pan dotknął go trądem. Cesarz ten za namową swoich lekarzy wydał rozkaz, żeby zabić wielu chłopców, aby się mógł oczyścić przez kąpiel w ich krwi. Nie był jednak pewien, czy właśnie w ten sposób powinien się oczyścić, widział bowiem, że było to okrucieństwo. Pozwolił więc odejść zdrowym chłopcom wraz z ich matkami. Jeszcze tej samej nocy ukazali mu się święci Piotr i Paweł i powiedzieli, aby odwołał z wygnania Sylwestra, który od dawna przebywał w górach z powodu prześladowania właśnie przez cesarza Konstantyna. Święci powiedzieli też, że błogosławiony Sylwester pokaże cesarzowi źródło, z którego woda oczyści go. Tak też się stało. Niebawem cesarz został ochrzczony przez błogosławionego Sylwestra. Został zatem oczyszczony zarówno od trądu ciała, jak i duszy, o czym szerzej mówi "Żywot świętego Sylwestra".
Skalanie zaś ciała i duszy pociągnęło trzecie dzieło szatana, to jest cierpienie. Czytamy w Księdze Rodzaju (41), że panował głód, kiedy Józef został wywyższony w Egipcie. Zaś w 3. Księdze Królewskiej (l Krl 17) czytamy, że ludzie cierpieli głód, kiedy za czasów Eliasza przez trzy i pół roku nie padał deszcz. Dokuczało im pragnienie, jak mówi Księga Wyjścia (17, 1-7), kiedy Mojżesz mówił do ludu: "Czyż z tej skały mogę wydobyć słowem wodę?" Cierpieli również wielkie udręki, jak na przykład w czasie wojen, kiedy to jednego dnia ginęło tysiąc lub dwa tysiące ludzi. Jakby mało było tych cierpień, to jeszcze potem szli do piekła, gdzie panuje wieczne udręczenie, w porównaniu z którym łagodne są cierpienia znoszone na ziemi. W dniu dzisiejszym po raz trzeci objawił się nam Syn Boży na godach weselnych, gdzie przemienił wodę w wino. I podobna przemiana nastąpi w życiu przyszłym, kiedy jedna kropla smutku, którą tutaj zniesiemy dla Pana lub dla sprawiedliwości, zamieni się w tysiąc korców radości. Kto bowiem tutaj wytrwa jedną godzinę w cierpieniu, otrzyma tysiąc lat rajskich rozkoszy. Tak więc wyjaśniliśmy pierwszą sprawę, że Chrystus objawił się po trzykroć, aby przeciwstawić się tym trzem dziełom szatana i aby je zniszczyć.
Zobaczmy teraz, w jaki sposób przybyli owi pierwsi poganie powołani przez Niego. Otóż wezwała ich gwiazda, którą przepowiedział prorok Balaam i która ukazała się im w dniu Narodzenia. Chryzostom powiada, że pewni ludzie wybrali spośród siebie dwunastu badaczy rzeczy tajemnych. Jeżeli któryś z nich umierał, jego miejsce zajmował syn lub ktoś z krewnych. Mędrcy owi co roku udawali się na Górę Zwycięską i przez trzy dni przebywając tam chwalili Boga i modlili się do Niego, aby ukazał im tę gwiazdę, którą przepowiedział prorok Balaam. Aż pewnego razu, mianowicie w dzień Narodzenia Pańskiego, gdy jej wypatrywali, ukazała się im jakaś przepiękna gwiazda, która swoim kształtem przypominała niezwykle urodziwe dziecko mające na głowie jaśniejący krzyż. Gwiazda ta przemówiła do mędrców tymi słowami: "Udajcie się szybko do ziemi Judzkiej, i tam znajdziecie narodzonego Króla". Wtedy oni natychmiast podjąwszy wędrówkę ruszyli od wschodu na południe. Nieśli też dary: złoto, kadzidło i mirrę, by uczcić potrójną naturę Narodzonego. Złoto, albowiem przez złoto wyrażało się Jego bóstwo, kadzidło, bowiem wyobrażało ono duszę, i mirrę, bowiem wyobrażała ona Jego najczystsze ciało. Ofiarowali złoto również dlatego, aby ulżyć w biedzie Matce, która była uboga. Kadzidło ofiarowali dla zabicia niemiłego zapachu, jaki panował w stajni, mirrę zaś, aby wzmocnić delikatne ciało Chłopca, którego miała żywić. Ofiarowali także te trzy dary jako przykład dla nas, abyśmy ofiarowali złoto, czyli doczesne dobra, kadzidło, czyli gorliwość lub modlitwę, i mirrę, czyli umartwienie ciała.
Gwiazda ta różniła się od pozostałych. Po pierwsze czasem powstania, albowiem inne gwiazdy pojawiły się w czwartym dniu stworzenia, ta zaś została stworzona w dniu Narodzenia Pana. Po drugie różniła się ona kształtem, miała bowiem, jak powiada Chryzostom, kształt chłopca dźwigającego krzyż na ramionach, czego nie można powiedzieć o żadnej innej gwieździe. Po trzecie różniła się jasnością. Gdy bowiem pozostałe gwiazdy przyćmiewało światło słoneczne, ta jaśniała cały czas niezwykłym blaskiem, albowiem w przeciwnym razie nie mogłaby wskazywać magom drogi w ciągu dnia. Po czwarte różniła się ona położeniem. Kiedy bowiem wszystkie gwiazdy tkwiły nieruchomo na niebie, ta znajdowała się w powietrzu blisko ziemi, inaczej bowiem nie mogłaby wskazywać magom drogi. Po piąte inny był cel jej świecenia. Pozostałe bowiem gwiazdy zwiastują noc, ta świeciła dla objawienia prawdziwego dnia i słońca sprawiedliwości, Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Źródło: Peregryn z Opola, Na Wielki Piątek, w: Peregryn z Opola, Kazania de tempore i de sanctis, przeł. J. Mrukówna, weryfikacja przekładu i opracowanie tekstu E. Deptuchowa, L. Szelachowska-Winiarzowa, Z. Wanicowa, redaktor naukowy J. Wolny, Kraków - Opole 2001, s. 71-74. Tekst łaciński: In Parasceue, w: Peregrini de Opole Sermones de tempore et de sanctis, ed. R. Tatarzyński, Warszawa 1997, s. 39-42.