SYNTETYCZNA CHARAKTERYSTYKA LITERATURY ŚREDNIOWIECZNEJ W POLSCE
Mesco dux Poloniae baptisatur tak brzmi jedna z pierwszych zapisek dotyczących Polski (966), choć nie przez Polaka i nie po polsku ułożona. Pierwszy zabytek języka polskiego, lista kilkuset nazw w łacińskiej bulli papieża Innocentego II, w tzw. Złotej bulli języka polskiego (1136), jest dokumentem kościelnym. Pierwszy polski utwór literacki, Bogurodzica, jest pieśnią kościelną. Te trzy fakty decydują o kościelnym charakterze początków naszej literatury, kiełkującej wówczas, gdy przez długie wieki jedynym celem nauczania było przygotowanie do stanu duchownego.
Duchownymi byli pierwsi dziejopisarze: annaliści bliżej nie znani, hagiografowie, którzy poprzedzili kronikarzy (dwa żywoty św. Wojciecha były najdawniejszymi po rocznikach tekstami dotyczącymi w pewnej mierze dziejów Polski), wreszcie Anonim tzw. Gall, Wincenty, Dzierzwa inaczej: Mierzwa, Janko z Czarnkowa. W Kronice Anonima tzw. Galla, cudzoziemca odwdzięczającego się przybranej ojczyźnie za gościnne przyjęcie spisaniem jej dziejów aż po r. 1113, rok bitwy pod Nakłem, w trzech księgach świetnie skomponowanych, przeplatanych odpowiednio wmontowanymi wierszami sprawy państwowe uwypuklone zostały jednak bardziej niż religijne. Czyny rycerskie Bolesława Chrobrego znalazły w kronikarzu doskonałego piewcę, zaś wizerunek "syna Marsa", monarchy panującego aktualnie, Bolesława Krzywoustego, kreśli on na wzór francuskich chansons de geste. Te karty dzieła, jak również nie dochowana w całości Kronika o Piotrze Włostowicu, pochodząca może z XII wieku, zapisana w początku XVI w łacińskim poemacie pt. Carmen Mauri (Pieśń Maura), jak wreszcie opowieść o Walterze Udałym, wpleciona do Kroniki wielkopolskiej, powstałej w swym głównym zrębie w końcu XIII wieku i mylnie łączonej dawniej z osobą Janka z Czarnkowa, to jedyne u nas przejawy służby literatury drugiemu obok religijnego ideałowi średniowiecza rycerskiemu.
Przyczyną, dla której dominował ideał religijny, zaś rycerski znalazł wyraz tak nikły, był brak w Polsce feudalnego rycerstwa, podobnego zachodniemu. Przeciwnie natomiast, teocentryczny system zapłodnił kulturę i naukę. Pierwsze odrodzenie w życiu narodu wiążemy więc z imieniem uczonych biskupów. Oczywiście, drobne tylko światełka dostarczają nam materiału do wnioskowania. Z r. 1110 posiadamy najdawniejszy inwentarz biblioteki polskiej, biblioteki kapitulnej w Krakowie, spisany z rozkazu biskupa Maura. W połowie wieku jeden z następców Maura, Mateusz, który zapraszał do Polski Bernarda z Clairvaux, był z całą pewnością mężem uczonym. Późniejszy o lat kilkadziesiąt Wincenty (ok. 1150-1223), autor Kroniki doprowadzonej do r. 1202, był pierwszym Polakiem, o którego studiach zagranicznych i o zdobytym stopniu magistra wiemy na pewno. Stylista, dążący do bogatego języka, dorównywał znajomością nauk prawnych, języków i literatur antycznych najwybitniejszym umysłom Europy Zachodniej. Niebagatelny był jego pomysł przedstawienia dziejów Polski w formie dialogu, uczynienia jednym z rozmówców wspomnianego Mateusza, najuczeńszego biskupa krakowskiego.
Potomność piętnowała wielokrotnie fantastykę historyczną Wincentego; już Naruszewicz odrzucił jego "i Wendy, i Lechy", zaś opowieść o zabójstwie św. Stanisława zrewidowano generalnie na początku wieku XX. Ale i historycy, korygując wiarygodność jego relacji, korzystają z nich mimo to bardzo często, jako ze źródeł jedynych. Fantastyczna jest np. opowieść Kadłubka o siostrze Cezara Julii, poślubionej przez słowiańskiego księcia, założyciela Julinum, późniejszego Lublina. Na dnie tej informacji leży jednak ziarenko prawdy: pierwsze poświadczenie istnienia miasta nazwanego Lublinem. W dziejach kultury polskiej stanowiła Kronika Wincentego słup milowy; był kronikarz współtwórcą naszego pierwszego rozbudzenia umysłowego wraz ze swym imiennikiem Wincentym z Kielczy, prawdopodobnie autorem obu pochodzących z wieku XIII żywotów św. Stanisława, tzw. większego i mniejszego. Hagiografię naszą, reprezentowaną już w wiekach poprzednich dochowanymi i nie dochowanymi do naszych czasów żywotami św. Wojciecha, podniósł Wincenty z Kielczy na wyżyny, wykazawszy i nerw historyczny, i talent literacki. Jako poeta łaciński dał się poznać oficjami, do których również komponował muzykę.
Po Wincentym Kadłubku nie od razu zdobyło się dziejopisarstwo polskie na dzieło dorównujące temu pisarzowi. Nie stanowi postępu wobec Wincentego kompilacyjna Kronika Dzierzwy z końca XIII wieku. Kwitła natomiast hagiografia, która o ile dotyczy świętych polskich stanowi bezcenne źródło do poznania dziejów narodu (Żywot bł. Salomei z końca XIII wieku, Żywot św. Jadwigi, księżnej śląskiej, z pierwszej połowy wieku XIV).
Nie dotyczy dziejów Polski Żywot św. Błażeja, stanowi on jednak interesujące świadectwo znajomości w Polsce dzieła Jakuba de Voragine Złota legenda. Jest przekładem żywotu zapisanego w tej księdze, może jedynym zachowanym fragmentem istniejącej całości; jest cennym zabytkiem piętnastowiecznej polszczyzny. Kronika Janka z Czarnkowa (ok. 1320-1387), opowiadająca o czasach Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego, bezpośredniością ujęcia góruje nad poprzednikami, łączy udatnie nurt dworskiego i kościelnego dziejopisarstwa.
Na czoło całej najdawniejszej poezji polskiej wysuwa się pieśń Bogurodzica, bliska do dziś wszystkim miłośnikom kultury naszej bez względu na wszelkie różnice ideologiczne, uczczona monumentalną edycją Instytutu Badań Literackich PAN. Urosła ona do znaczenia hymnu narodowego; jako bojowa pieśń rycerstwa rozlegała się na polach Grunwaldu (1410), Nakła (1431), Wiłkomierza (1435 w bratobójczej walce ze Świdrygiełłą), pod gotyckimi sklepieniami wawelskiej katedry w czasie uroczystości koronacyjnych Władysława Jagiellończyka (1440), późniejszego Warneńczyka. Wielokrotnie była, od Statutu Jana Łaskiego (1506) poczŕwszy, przedrukowywana w wieku XVI i w stuleciach nastćpnych, traktowana zawsze jako pieúń autorstwa úw. Wojciecha. Jeszcze w wieku XVIII pomieszczono jej tekst w tomie I wydawnictwa Volumina legum. Język pieśni już w wieku złotym był uważany za archaiczny (Dworzanin polski Górnickiego, Wróżki Kochanowskiego). Wprawdzie, idąc śladami poetyki horacjańskiej, ludzie renesansu przeciwstawiali poezję nową starej, którą reprezentowała Bogurodzica, ale w tym czasie Piotr Skarga, kreśląc biografię św. Wojciecha w Żywotach świętych, poddał język "Wojciechowej" pieśni rozbiorowi dokładnemu, z całym należytym pietyzmem. Pisarze siedemnastowieczni tej miary co Sarbiewski i Kochowski, traktowali Bogurodzicę jako hymn narodowy; podobne stanowisko wyznaczył jej w r. 1816 Niemcewicz, umieszczając ją na wstępie do Śpiewów historycznych; w jej tony uderzał w r. 1830 pierwszy poeta powstania listopadowego, Juliusz Słowacki.
Najstarsze rękopiśmienne przekazy pieśni pochodzą z wieku XV, choć powstała ona najpóźniej w początku XIV, a może i znacznie wcześniej. Cofając się do wieków poprzednich, nie możemy z braku materiału porównawczego wyprowadzić wniosków pewnych; toteż podjęte w czwartym dziesiątku naszego wieku badania nad domniemanym autorstwem św. Wojciecha nie wyszły poza hipotezę.
Pierwsze dwie strofy Bogurodzicy, najstarsze, zadziwiają kunsztownością budowy wersyfikacyjnej. Doskonały to przykład średniowiecznej strofy trójdzielnej, której semi versiculi układają się paralelnie, w cząsteczki o jednakowym układzie rymów. Składa się cała pieśń z trzech zasadniczych części, w niektórych przekazach uzyskując liczbę dwudziestu dwu strof. Mylnie traktuje się ją jako pieśń maryjną. Maryjna jest jedynie pierwsza strofa. Strofa druga rolę pośrednika między ludźmi i Chrystusem więc analogiczną do tej, jaka w strofie pierwszej przypadła Matce Bożej wyznacza Janowi Chrzcicielowi. Koncepcja ta znajduje paralele ikonograficzne w malowidłach romańskich zachowanych częściowo w Tumie koło Łęczycy. Niektóre dalsze strofy pieśni wskazują na koncepcję poetyckiej litanii do świętych. Wywodzą się one z liturgicznych tropów.
Spośród licznych pieśni maryjnych jedna góruje liryzmem nad całą poezją wieków średnich, piętnastowieczna pieśń o incipicie Posłuchajcie, bracia miła..., monolog Matki Boskiej pod krzyżem, w części modlitwa do konającego Syna Bożego, w dalszych partiach apostrofa do archanioła Gabriela, wreszcie prośba do wszystkich matek o modlitwę, o współczucie, o ukojenie. Ludzkie rysy Matki Bożej, prostota, zanik dystansu to novum poetyckiego osiągnięcia.
Do liturgii wielkanocnej należą najdawniejsze obok Bogurodzicy pieśni polskie, jak np. Chrystus z martwych wstał je... (XIV wiek), Przez Twe święte Zmartwychwstanie... (XV wiek). Od "godzinek" o Męce Pańskiej droga wiodła do obszerniejszego poematu, pieśni Jezus Chrystus, Bog człowiek, mądrość Oćca swego... (przełom XIV i XV wieku), echem odbiła się w Żołtarzu Jezusowym Ładysława z Gielniowa (1488). Pierwsze to dwa w poezji naszej utwory pisane trzynastozgłoskowcem, unieśmiertelnionym w epice poprzez Wizerunk Reja aż po Pana Tadeusza.
Parafrazę polską, i to nie jedyną, uzyskały średniowieczne hymny łacińskie o Duchu Świętym; z XV wieku zachowało się kilka tekstów kolędowych. Martyrologium rodzime, sławną rzeź tatarską w sandomierskim opactwie (1259), uwiecznił anonimowy utwór poetycki z XV wieku. Najbardziej znana z legend wierszowanych, Legenda o świętym Aleksym, zyskała rozgłos nie tyle dzięki walorom artystycznym, ile dzięki prostocie i interesującej fabule. Jest to poetycki wyraz typu ascezy obecnego w wiekach średnich, ale nie dominującego powszechnie. Legenda znacznie dawniejsza (autentyczny św. Aleksy żył w IV wieku) obiegła cały świat, polska wersja, dochowana w lichym odpisie, jest piętnastowieczna.
Średniowieczny dramat polski, anonimowy i wystawiany przez anonimowych aktorów, przede wszystkim cykl wielkanocny (Visitatio Sepulchri, Depositio Crucis...), ale też i bożonarodzeniowy, nieco późniejszy, cechuje symbioza elementów liturgicznych z inscenizacyjnymi. Przewaga to jednych, to drugich elementów, włączenie do tekstu śpiewanych w kościele tropów i sekwencji, usuwanie widowisk z kościoła na cmentarz przykościelny oto zjawiska dające się odczytać z zachowanych źródeł rękopiśmiennych. Prawdopodobnie fragmentem dramatu są wymienione poprzednio Żale Matki Boskiej pod krzyżem. Również Skarga umierającego może być fragmentem dramatu; jest rozmową umierającego z tłumem ludzi, z aniołem i św. Piotrem.
Ubogi jest plon poezji świeckiej, ale cieszyć się wypadnie, iż doszły nas teksty z różnych względów ważne. O obyczajach w wieku XV dowiadujemy się nieco z Wiersza o zachowaniu się przy stole. Dokumentem społecznym jest zarówno Satyra na leniwych chłopów, jak i skierowany przeciw mieszczanom Wiersz o zamordowaniu Andrzeja Tęczyńskiego. Wyrazem średniowiecznego poglądu na świat jest Skarga umierającego i Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią, być może prolog nie zachowanego w całości dramatu (De morte. Prologus), nawiązujący do częstych w średniowieczu tańców śmierci; ostra tu satyra na złych księży i na przekupnych sędziów. Realizm, czy nawet naturalizm, występuje w przedstawieniu kształtów okrutnej śmierci, ale jest to, oczywiście, realizm bazujący na fikcji.
Humanista Jakub Parkoszowic z Żurawicy (zm. 1455) ogłasza łaciński traktat o ortografii wierszem polskim, tzw. Obiecado. Dochowało się co nieco erotyków, niektóre we fragmentach, np.:
Ach, miłość, coś uczyniła,
Eżeś mię tak oślepiła,
Eżeśm się na miłość podał,
Jako bych nikogo na świecie nie znał.
Listy miłosne prozaiczne stanowią zalążek rozwijającej się dopiero dziś liryki prozą, np. "Kachniczko ma najmilejsza, wiedzże, iż ci wieliką boleść mam, myślęcy zawżdy o tobie..." Ale obok tego są listy miłosne wierszowane, np
Pozdrawiam Cię, Panno godna,
Wdzięczna, jasna i dorodna...