SYNTETYCZNA CHARAKTERYSTYKA LITERATURY ŚREDNIOWIECZNEJ W POLSCE
Najstarszy fragment naszej prozy, zbiór kazań, które odkrywca Aleksander Brückner nazwał świętokrzyskimi, pochodzi z początku XIV wieku. Mimo szczątkowego charakteru zabytku da się spostrzec ślady budowy misternej, opisu przemyślanego zgodnie z ówczesnymi obyczajami alegorycznego wykładu, zręcznie ilustrowanego słowami Pisma świętego. Pociągał ów zabytek pisarzy tej miary co Stefan Żeromski i Jarosław Iwaszkiewicz, którzy urywki średniowiecznego tekstu wkomponowali w swoje utwory.
Obfitszy zbiór Kazań gnieźnieńskich, najprawdopodobniej z końca XIV lub z początku XV wieku odpis dziesięciu kazań polskich, dołączony do obszernego zbioru homilii łacińskich nie nastręczał okazji do zachwytu nad piękną szatą artystyczną. Przeciwnie, dostrzeżono, zwłaszcza w partiach tłumaczonych ze Złotej legendy, tendencję autora do nadmiernej rozwlekłości stylu, do nadużywania zaimków osobowych i wskazujących. Czy autorem jest Łukasz z Wielkiego Koźmina (zm. 1412?), jak przypuszczano, stwierdzić z całą pewnością nie można. Natomiast zdobyte bardzo niedawno przesłanki dotyczące schronologizowania zabytku, przede wszystkim zaś spostrzeżenia o związku z łacińskimi kazaniami uczonego dominikanina Peregryna z Opola (przełom XIII i XIV wieku), posunęły naprzód wiedzę o kodeksie kazań. Uczonością i siłą wyrazu, rzeczowością argumentacji wyróżnia się chlubnie piętnastowieczne Kazanie na dzień Wszech Świętych, prostotą wykładu dwa kazania augustiańskie z Krakowa ze schyłku XV wieku. Ubogi jest zasób średniowiecznych homilii w języku polskim, spotykamy tu jednak karty niepoślednie, przykuwające uwagę.
O istnieniu średniowiecznych polskich przekładów Pisma świętego wiemy z całą pewnością. Przypuszczalnie wśród tekstów nie dochowanych były dwa tłumaczenia Biblii. Wiadomo również, iż najulubieńszą i najpopularniejszą księgą świętą był od dawien dawna psałterz. Według hagiografów polską wersję psałterza miała już bł. Kinga; z królową Jadwigą zaś, która, według Długosza, posiadała przekład Pisma świętego, łączą niektórzy badacze Psałterz floriański, trójjęzyczny (tekst łaciński, niemiecki i polski), zabytek śląski lub małopolski z końca XIV wieku. Rząd polski wykupił w 1931 r. za ogromną sumę bezcenny ów zabytek z klasztoru St. Florian koło Linzu w Austrii. Jedna karta Psałterza floriańskiego odnalazła się we Wrocławiu, co wzmacnia hipotezę o jego śląskim pochodzeniu. Być może, jest to jedyny zachowany średniowieczny przekład psałterza. Psałterz puławski, zabytek małopolski, do niedawna traktowany jako piętnastowieczny, przenoszą ostatnie badania na pierwsze dziesiątki lat wieku XVI. Oba wymienione psałterze pochodzą z jednego praźródła; natomiast fragmenty psalmów cytowane w różnych tekstach modlitewnych XV wieku nie zawsze należą do owego wspólnego źródła. Biblia szaroszpatacka (nazwa Biblia królowej Zofii nie ma naprawdę uzasadnienia) odznacza się wieloma czechizmami i świadczy o związkach naszej kultury z sąsiadem południowym, za którego pośrednictwem przyjęliśmy chrzest. Przykład to nie jedyny.
Spośród licznych apokryfów w języku polskim (jak List Lentulusa do senatu rzymskiego, z opisem postaci Chrystusa, Wyrok Piłata, Kazanie Paterka, Sprawa chędoga o Męce Pana Chrystusowej, Ewangelia Nikodema, Historia Trzech Króli) prostotą, żywością narracji, a jednocześnie nadzwyczaj ludzką barwą wyróżnia się chlubnie udana kompilacja znana pod nazwą Rozmyślania przemyskiego (od miejsca przechowywania zabytku aż do ostatniej wojny). Po raz pierwszy w polskim dziele literackim wtargnęła tu przyroda jako tło dla opowieści, po raz pierwszy fikcja znalazła wyraz tak obfity. Powstała księga do czytania, przemawiająca zwłaszcza kartami naiwnych opowieści o Jezusowym dzieciństwie; paralela ikonograficzna nie byle jaka ołtarz Mariacki Wita Stwosza w Krakowie stanowi najlepsze świadectwo wysokich walorów dzieła.
Odkryte niedawno i z pietyzmem wydane Rozmyślania dominikańskie, acz szesnastowieczne, reprezentują typ apokryfu średniowiecznego. Prawdziwy liryzm cechuje wyraz poetycki tego zabytku.
Odrodzenie życia umysłowego, a wraz z nim łacińskiego piśmiennictwa u schyłku wieków średnich, nadrobienie zaległości nie tylko wobec narodów zachodniej Europy, ale nawet wobec Czech, dokonało się za sprawą Kościoła. Kierunek ówczesnej nauki był teocentryczny; teologia stanowiła zasadniczy i najważniejszy wydział uniwersytecki, gdy inne pełniły rolę służebną. Toteż o Bogu jako twórcy wszechświata pisali w swych traktatach astronomicznych najdawniejsi uczeni polscy, trzynastowieczni astrologowie i astronomowie śląscy, wychowankowie uniwersytetów zagranicznych: Witelo i Franco de Polonia, czy też ich następcy z wieku XIV: Konrad z Henrykowa i inni.
Bezinteresowna miłość wiedzy wiodła na studia odbywane już od r. 1364 w kraju, w krakowskiej wszechnicy Kazimierzowej, nie tylko uczonych duchownych, ale nawet i ową pierwszą "emancypantkę" polską, która w przebraniu chłopięcym przez dwa lata słuchała wykładów w Studium Generale, a skazana po rozpoznaniu na dożywotni pobyt w klasztorze, dokonała życia jako przeorysza. Odnowiony Uniwersytet Jagielloński promieniuje nazwiskami pierwszych scholastyków.
Potępienie wojny nieuzasadnionej, uznanie jedynie uczciwej obrony przed niesprawiedliwym atakiem, spojrzenie na niewierzących jako na ludzi, i to często cnotliwych to tezy zarówno słynnego kazania De bellis iustis (O wojnach sprawiedliwych) Stanisława ze Skarbimierza (zm. 1431), pierwszego rektora odnowionej Akademii, jak i Pawła Włodkowica z Brudzenia (1370/73 po 1434), którego zasadę, by do wiary nikogo nie zmuszać siłą, przyjęto po wiekach w całej Europie.
Prowadzone obecnie badania nad scholastyką w Polsce odsłonią z pewnością niejeden szczegół dotąd nie zauważony.
Pierwsi humaniści w Polsce to najpierw cudzoziemcy: Filip Kallimach Buonaccorsi, dyplomata, poeta, retor, twórca polskiej biografistyki renesansowej, głosiciel chwały Grzegorza z Sanoka (na którego dworze znalazł schronienie), Zbigniewa Oleśnickiego, prawdopodobnie także Długosza; Konrad Celtis, zwabiony do stolicy Polski świetnością astronomii krakowskiej, światową sławą Wojciecha z Brudzewa, który był później także profesorem Kopernika, założyciel pierwszego w Polsce towarzystwa naukowego (Sodalitas litteraria Vistulana). Ale równocześnie z nim działali pierwsi humaniści Polacy: Jan z Ludziska, który Kazimierza Jagiellończyka witał w r. 1447 mową zawierającą ustęp w obronie chłopów; Grzegorz z Sanoka, poeta łaciński znany nam bardzo ułamkowo; Zbigniew Oleśnicki, którego mowy i listy dochowane ukazują prozaika wybitnego.
Największym pisarzem polskiego średniowiecza był Jan Długosz. Rezultatem dwudziestu lat pracy było jego potężne, dwanaście ksiąg liczące dzieło, obejmujące całość dziejów Polski, polem widzenia czyniące całość ziem koronnych, gdy poprzednicy, najznakomitsi nawet, ograniczeni byli regionalnie: Wincenty do Małopolski, Janko z Czarnkowa do Wielkopolski. Poprzedzenie dzieła przedstawiającego historię Polski księgą opisującą kraj, troska o wiązanie faktów w łańcuch przyczyn i skutków to osiągnięcia stawiające uczonego krakowskiego w rzędzie historyków humanistycznych, choć z tradycji historiografii średniowiecznej czerpał obficie. Autorytetu jego nie zmniejsza przenoszenie żywcem opowieści o naszych dziejach mów liwiańskich (tj. parafrazowanych z Liwiusza) przed poszczególnymi bitwami i samych opisów bitew czy przetwarzanie Cycerońskich i Salustiańskich myśli i uwag. Jedno i drugie to banał renesansowy, bez którego nie obywali się ówcześni pisarze. Jest Długosz patriotą i piewcą chwały oręża naszego, opisując zdobyte pod Grunwaldem i przechowywane na Wawelu chorągwie krzyżackie (Banderia Prutenorum, 1448), jest współtwórcą zbioru dokumentów do dziejów polsko-krzyżackich (Lites ac res gestae inter Polonos ordinemque Cruciferorum, 1479), jest hagiografem przerabiającym Vita S. Stanislai Wincentego z Kielc (1465); nieco później kompiluje żywot bł. Kingi (Vita S. Cunegundis, 1471-1474) czy żywoty arcybiskupów gnieźnieńskich (Vitae archiepiscoporum Gnesnensium), przekazuje potomności bezcenne materiały do dziejów wewnętrznych Kościoła w Małopolsce w Księdze beneficjów biskupstwa krakowskiego (Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis).
Jednocześnie w piśmiennictwie coraz bardziej dochodzi do głosu nurt świecki, zgoła opozycyjny wobec katolicyzmu, nie bez związków z husytyzmem, rozwijającym się w pobliskich Czechach i Morawach. Kazaniem husyty polskiego nazwał odkrywca (Brückner) jeden z zabytków prozy piętnastowiecznej. Prekursora Husa chwali skłócony z hierarchią, zmuszony do ucieczki na Śląsk Jędrzej Gałka z Dobczyna w Pieśni o Wiklefie (1449), dochowanej do naszych czasów. Z husytyzmu wyrosły prawdopodobnie idee Jana Ostroroga rozwinięte w jego Monumentum [...] pro reipublicae ordinatione congestum (ósmy, może siódmy dziesiątek XV wieku?). Sprawom państwowym dawał Ostroróg prym przed kościelnymi, dbał o prestiż państwa w stosunkach z Rzymem czy Niemcami, pod których wpływem pozostawaliśmy. Przynosząc nowe idee w życiu państwa, nie odrzucał jeszcze panującego ustroju społecznego; dopuszczał prawo odrębne dla szlachty, odrębne dla plebejuszy.
Takie były osiągnięcia, z którymi literatura polska wkraczała w swój nowy okres, okres renesansu.
*Wg wyd. J. Starnawski, Średniowiecze, Warszawa 1989, s. 84-94; przedruk w: Zrozumieć średniowiecze, oprac. R. Mazurkiewicz, Tarnów 1994.