UWSTECZNIONE ŚREDNIOWIECZE
Obraz epoki w programach i podręcznikach literackich
z lat 1949-1956
Rekonstrukcja stalinowskiego modelu edukacji literackiej nie należy zapewne do szczególnie ambitnych przedsięwzięć badawczych; wiadomo skądinąd, że okres ten formułował swe ideologiczne założenia i cele w formie propagandowej "mowy niezależnej". Mimo to warto chyba - nawet w konwencji niewybrednej metodologicznie "poetyki cytatu" - przypomnieć dzisiaj, po czterdziestu już latach, najważniejsze choćby dyrektywy i osiągnięcia ówczesnej "sztuki lektury i interpretacji" polonistycznej. Zgodnie z tytułowym sformułowaniem tematu ograniczę się tu jedynie do epoki średniowiecza, a zatem do programów i podręczników klas IX z okresu 1949-1956.
Pierwsze lata powojenne odznaczały się wyjątkowym - nawet z dzisiejszej perspektywy - bogactwem propozycji podręcznikowych w zakresie edukacji literackiej; dość przypomnieć, że w latach 1945-1949 wydano aż 11 podręczników dla klasy pierwszej liceum. Ów podręcznikowy pluralizm nie trwał jednak zbyt długo i rychło został zlikwidowany jako relikt wrogiej Polsce ludowej ideologii oraz rezultat szkodliwego kompromisu, który w okresie
przejściowym usprawiedliwiano obawą, że "całkowicie jednoznaczne i skrystalizowane programy nie zostaną dobrze przyjęte przez nauczycielstwo"1.
Gruntownego przeorientowania ideowych drogowskazów zażądał dopiero Kongres Zjednoczeniowy z 1948 roku, zalecając "oczyszczenie szeregów nauczycielskich, świeckość w nauczaniu oraz szerzenie światopoglądu naukowego"2. Na zwołanym dwa lata później Zjeździe Polonistów za metodologiczną dyrektywę w badaniach literackich uznano leninowską teorię odbicia "kierunkowego", zgodnie z którą dzieło winno być interpretowane w trzech zasadniczych aspektach:
1. jako kierunkowe odbicie obiektywnej rzeczywistości zewnętrznej;
2. jako wyraz dążeń ideologicznych danej klasy;
3. jako narzędzie walki klasowej3.
Teoretyczna baza dla "nowego literaturoznawstwa" budowana była zresztą już od kilku co najmniej lat. Tak np. w połowie 1949 roku Stefan Żółkiewski sformułował obowiązujące - wkrótce również w szkole - rozumienie tradycji literackiej:
"Zasadą przyswajania sobie kultury przeszłości przez nowoczesne społeczeństwo dla celów doskonalenia jego życia - jest wybór... Wybierać chcemy to, co w przeszłości było postępowe, humanistyczne, twórcze. Najpierw więc musimy wiedzieć, którzy pisarze byli postępowi, a którzy wsteczni. To jest naukowo podstawowa i społecznie najpilniejsza problematyka historycznoliteracka"4.
Opracowany w 1949 roku nowy program języka polskiego, wcielający w życie zasady marksizmu-leninizmu, "przeprowadza nie tylko zmiany w periodyzacji naszej literatury - pisał Jan Zygmunt Jakubowski - lecz upomina się o zmianę hierarchii wartości literackich, zniekształcanych przez tradycjonalistycznych pisarzy, [...] uczy ujmować każdą epokę dialektycznie, stwierdza w każdej kulturze dwa nurty klasowe, dostrzega walkę tendencji antagonistycznych"5.
Dobór kanonu lekturowego uwzględniać miał przede wszystkim "wartości wychowawcze, na jakich nam dzisiaj szczególnie zależy: patriotyzm połączony z uczuciem braterstwa ludów, nienawiść do wyzyskiwaczy człowieka, wysokie poczucie przywiązania do wspólnej własności społecznej, karność wewnętrzną, dzielność charakteru zdolną do przezwyciężenia przeszkód i oporów w walce o wyzwolenie człowieka"6. Dzieło literackie - mówił Zdzisław Libera na Zjeździe Polonistów w maju 1950 roku - traktować należy jako "narzędzie walki ideologicznej i dlatego interpretując je zastanawiamy się, czyim interesom służy lub przeciw komu jest skierowane"7.
Sformułowane przez koryfeuszy szkolnej i uniwersyteckiej polonistyki wytyczne ideowe odnosiły się rzecz jasna również do literatury staropolskiej. Zgodnie z dialektyczną wizją dziejów epoka ta potraktowana została całkiem "sprawiedliwie": średniowiecze i wiek XVII (kontreformacja) uznane zostały za okresy wsteczne, natomiast odrodzenie i oświecenie za postępowe. W cytowanym już referacie Z. Libera stwierdzał m.in.:
"Literatura średniowieczna będzie odgrywała raczej rolę dokumentalną dla przedstawienia naszej przeszłości, ukaże dalekie nam i obce ideały ascezy, unaoczni również antagonizmy klasowe zarysowujące się w XV wieku"8.
Zgodnie ze sformułowanymi na zjeździe wytycznymi, w programie nauczania języka polskiego na rok 1950/51 "poddano rewizji oceny pisarzy staropolskich [...], skonkretyzowano oceny i kierunek interpretacji poszczególnych zjawisk (prądów, epok) i dzieł literackich"9.
Wzorową realizacją tak sformułowanych założeń stała się opracowana przez Kazimierza Budzyka i Jadwigę Pietrusiewiczową przy współudziale Łukasza Kurdybachy Historia literatury polskiej dla klasy IX z roku 195110. Był to podręcznik iście awangardowy i nieprześcigniony w kreowaniu nowego ("prawdziwego") wizerunku literatury staropolskiej. Autorzy zdołali w nim urzeczywistnić - nawet z niejakim wyprzedzeniem - wszystkie realizowane w następnych latach hasła i założenia światopoglądowe. Dialektyczna wizja historii, stosunków społecznych i kultury stała się tu ideologiczną matrycą wyciskającą w materii literackiej tradycji pożądane kształty i wzory.
Średniowiecze, jako okres "wsteczny", stosownie do tej kwalifikacji nie zajmowało w programach i podręcznikach po 1950 roku zbyt eksponowanego miejsca; o ile jeszcze w programie z roku 1949 przeznaczono na literaturę tego okresu 15 godzin lekcyjnych, to w latach 50-tych zredukowano tę ilość do godzin 9 (całość należało przy tym zrealizować do 20 września). Szła za tym, rzecz jasna, redukcja materiału lekturowego oraz rygorystyczne zaostrzenie dyscypliny interpretacyjnej. Tej ostatniej przyświecała wspomniana już dyrektywa dialektycznego ujmowania
zjawisk literackich jako postępowych lub wstecznych. Wzajemne odniesienia obu nurtów sprowadzone zostały do kategorii walki, konfliktu, rywalizacji. Na 9 stronach Uwag ogólnych poprzedzających w podręczniku z 1951 roku rozdział o literaturze średniowiecznej słowo walka pojawia się ponad 20 razy; dla przykładu, mogła to być "krwawa walka chłopów z wielkimi posiadaczami ziemskimi", "walka mas ludowych z narastającymi formami wyzysku feudalnego", "nieubłagana walka kleru z rodzimymi pieśniami i legendami", "walka anonimowej poezji ludowej z klasą panującą" czy
"walka polskich rzemieślników i wyrobników z niemieckim patrycjatem".
Dzieje literatury średniowiecznej jawiły się w takiej optyce jako narastająca w czasie seria antagonistycznych zjawisk i wartości, np. postępowe - wsteczne, rodzime - obce, język polski - łacina, patriotyzm - kosmopolityzm, tradycja pogańska - chrześcijaństwo, władza świecka - władza duchowna, realność doczesności - ułuda życia wiecznego, reformacja - katolicyzm itd. itp. W konkretnych opisach i ocenach zjawisk społecznych i literackich elementy te mogły być zestawiane zarówno w ciągi przeciwieństw, np. "duchowieństwo, zwalczające polską poezję ludową, tworzyło równocześnie dla utrwalenia ustroju feudalnego łacińską literaturę klasy panującej", jak również łączone w sekwencje jednowartościowe, np. "kosmopolityczna literatura kościelna opiera się na niezrozumiałym nikomu języku łacińskim". Nie trzeba chyba dodawać, że wszelkie oceny formułowane były wyłącznie z pozycji postępowych, np. "biskupi uchodzili w oczach mas ludowych za najwybitniejszych przedstawicieli wyzysku feudalnego".
Tak oto - w niezbyt wielkim uproszczeniu - przedstawia się ideologiczny paradygmat kształtujący podręcznikowy obraz historii literatury średniowiecznej: w płaszczyźnie synchronicznej rządziła tu logika antynomii, w perspektywie diachronicznej mechanizm walki, natomiast hierarchię wartości determinowało ideologicznie rozumiane kryterium postępowości.
Zaważyło ono nawet na chronologii polskiego średniowiecza. Ponieważ tradycyjna (burżuazyjna) historia literatury wiązała narodziny naszego piśmiennictwa z przyjęciem chrześcijaństwa, reprezentującego w opinii marksistów opcję wsteczną, usilnie starano się przesunąć początki literatury polskiej przed rok 966, w czasy kultury ludowo-pogańskiej (na mocy przeciwieństwa - postępowej), dowartościowując zarazem opozycyjny wobec Kościoła nurt literatury ludowo-plebejskiej. Oto jak oceniał te wysiłki Stefan Zółkiewski z perspektywy roku 1955:
"Początki kultury i literatury polskiej wiązano z reguły z datą przyjęcia chrześcijaństwa i rozwojem ideologii kościelnej na naszych ziemiach. Próby rekonstrukcji kultury duchowej rodzimej i ludowej pozostały odosobnione. [...] Nie została jeszcze opracowana wyczerpująca książka o walce dwu antagonistycznych nurtów ideologicznych w naszej kulturze wczesnego średniowiecza, ale wskazano na zasadniczą błędność i wulgarność tradycyjnej monolitycznej koncepcji, uwypuklono bogactwo elementów świeckich tej literatury, a nie tylko kościelnych, przede wszystko zasygnalizowano obfitość antagonistycznych, ludowych tradycji"11.
Prawdziwym "mistrzem" w reinterpretacji historycznoliterackiej chronologii był współautor podręcznika dla klasy IX, Kazimierz Budzyk. W czwartym, zmienionym wydaniu z roku 1954 dzieje piśmiennictwa polskiego otwiera czterostronicowy rozdział poświęcony przedchrześcijańskiej literaturze ludowej, zaginionej, a więc reprezentowanej przez pieśni folklorystyczne głównie z wieku XIX.
"Cała dawna kultura ludowa walczyła zwycięsko z kosmopolityczną kulturą kościelną. Pieśni i legendy, wyklinane przez kler, reprezentowały w owych czasach jedyną literaturę rodzimą, były więc wyrazem walki elementów narodowych z obcym piśmiennictwem i kulturą"12.
Już zresztą w podręczniku z 1951 roku na czele "postępowej poezji narodowej" umieszczono Satyrę na księży (1414), "wytykającą klerowi pijaństwo i rozbieżność między głoszonymi przez duchowieństwo zasadami, a jego postępowaniem w życiu" (s. 32). Wiersz ten, inicjujący "postępowy" nurt literatury średniowiecznej, w widoczny sposób miał stanowić przeciwwagę dla "Bogurodzicy", otwierającej nurt literatury kościelnej. Skłonności do przesuwania początków polskiej literatury średniowiecznej przed datę chrztu Mieszka towarzyszyła tendencja do anektowania
kilkudziesięcioletniego schyłku epoki na rzecz postępowego renesansu. O ile np. w podręcznikach z lat 1951-1953 Jan Długosz funkcjonuje jeszcze jako reprezentant historiografii średniowiecznej, to w wydaniu z roku 1954 jest już twórcą renesansowym. Zresztą już wcześniej, bo w roku 1951 podkreślał K. Budzyk, że "po śmierci Oleśnickiego patriotyzm przezwycięża stopniowo w Długoszu kosmopolityczną, klerykalną i szkodliwą dla Polski ideologię magnacko-biskupią" (s. 27).
Jak w powyższej optyce rysowało się zagadnienie narodzin polskiej literatury średniowiecznej? Ponieważ przedchrześcijańska twórczość ludowa nie przetrwała w formie pisanej, autorzy zmuszeni byli rozpoczynać dzieje naszego piśmiennictwa od niechętnych wzmianek o oficjalnej literaturze kościelnej. Co prawda właśnie w obrębie tego wstecznego przecież nurtu pojawiły się również najstarsze utwory polskie, ale zasługa w tej mierze nie należała bynajmniej do kosmopolitycznych kręgów kościelnych; przeciwnie, był to jedynie rezultat uświadomienia sobie przez kler, "że ujarzmienia ludu nie da się osiągnąć, jeżeli nie będzie się używać pogardzanego dotychczas przez Kościół języka polskiego, a utwory mające wpływać na lud nie będą wzorowane na poezji ludowej" (s. 7). Taktycznym posunięciem politycznym Kościoła było zatem wprowadzenie do świątyń w XIII wieku kazań i modlitw w języku polskim; chodziło w istocie o "zastąpienie niebezpiecznego dla feudalizmu oddziaływania literatury ludowej przez podobną, bo również na języku narodowym i na motywach ludowych opartą, literaturę kościelną, pozbawioną jednak wszelkich elementów walki klasowej" (s. 7).
Dzięki uświadomieniu sobie przez kler konieczności poczynienia ustępstw na rzecz tradycji narodowej mogły powstać najstarsze polskie zabytki literackie: "Bogurodzica" i "Kazania świętokrzyskie" (s. 7). Co prawda mieszczą się one w nurcie piśmiennictwa religijnego, ale zrodziły się pod wpływem czy wręcz pod presją nurtu ludowego. Najbardziej wymownym tego przykładem jest "Bogurodzica: "wezwania jej pierwszej zwrotki "Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja" naśladowały niewątpliwie śpiewane jeszcze w XIII w. pieśni pogańskie"; to właśnie dzięki owemu naśladownictwu i nieskomplikowanej (!) treści "Bogurodzica" stała się wkrótce pieśnią państwową (s. 18).
Literatura religijna - zgodnie z ówczesną interpretacją - była przede wszystkim narzędziem walki Kościoła o supremację w państwie, zaś w odniesieniu do ludu - "propagandowym opium". Nie przypadkiem pierwsze polskie utwory kościelne pojawiają się w wieku XIII: wtedy to bowiem lud, traktowany dotychczas przez kler wyłącznie jako siła robocza, zaczął się buntować; Kościół polski, posiadacz ogromnych majątków feudalnych "stara się złagodzić opór chłopów obiecując im szczęście pośmiertne za pokorne znoszenie wyzysku i krzywd w życiu doczesnym" (s. 16). W tych
kategoriach interpretuje się przede wszystkim hagiografię, której "zadaniem jest trzymanie w ryzach posłuszeństwa członków klas uciskanych". Dawne, służące wyłącznie międzynarodowemu kościołowi "Żywoty św. Wojciecha" i "Pięciu Braci Męczenników", propagujące ideały zupełnie obce naszemu społeczeństwu, zastąpiono w XIII stuleciu "Żywotem świętego Stanisława" - po to przede wszystkim, by wytworzyć wśród buntującego się ludu opinię, że Kościół jest jego obrońcą (s. 17). Podobnie "Legenda o świętym Aleksym", została opracowana w języku polskim, "ażeby wyzyskiwany i żyjący w nędzy lud nakłonić do spokojnego znoszenia poddańczej doli obietnicą szczęścia pośmiertnego" (s. 21).
Nieco łagodniej potraktowali autorzy podręcznika z 1951 roku "Rozmowę mistrza Polikarpa ze Śmiercią", głównie dzięki jej realistyczno-satyrycznemu zacięciu; utwór ten, "uważany do niedawna za całkowicie religijny", zawiera wszak ludowo-plebejską ideę równości między ludźmi (poprzez równość wobec śmierci) oraz satyryczne wycieczki przeciw "mnichom, ciemnym, żarłocznym i rozpustnym" (s. 34). Nie lepiej od mnichów wypadają w komentarzu do
"Wiersza Słoty o chlebowym stole" polscy panowie feudalni, których szlachecka buta nie szła niestety w parze z codzienną higieną; byli ponadto, jak czytamy, "ciężcy, mrukliwi i rubaszni" (s. 25).
W formułę dialektycznej triady można ująć ówczesne interpretacje i oceny dorobku trzech kolejnych dziejopisów średniowiecznych: Anonima zwanego Gallem, Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem oraz Jana Długosza. Gall reprezentuje nurt postępowy średniowiecznej historiografii: popiera silną władzę świecką, a pisząc o konflikcie Bolesława ze Stanisławem Szczepanowskim "jest pełen podziwu dla dzielnego króla [...] zaś postępowanie biskupa nazywa po prostu zdradą" (s. 13). Niestety, postępowość kronikarza ściągnąła na niego zemstę kleru: imię Anonima "zostało zupełnie świadomie zatracone przez przywódców duchowieństwa" (s. 14).
Przeciwnie Kadłubek; ten z kolei był wyrazicielem reakcyjnego, szkodliwego dla Polski stanowiska, uznającego supremację władzy kościelnej; odwrotnie też niż Gall "oczerniał Bolesława Śmiałego, a sławił Stanisława Szczepanowskiego i napisał na jego temat tyle legend, że przyczynił się walnie do jego kanonizacji i ugruntowania kultu" (s. 15).
Jak widać, szkolny kurs historii literatury średniowiecznej oferował uczniom ówczesnych klas IX całkiem bogatą galerię bohaterów zarówno pozytywnych, jak negatywnych; tych ostatnich zresztą, jak na epokę wstecznictwa przystało, w wyborze zdecydowanie obfitszym. Postępowym bohaterem zbiorowym był przede wszystkim lud - polski, najlepiej pogański, negatywnym - funkcjonariusze kosmopolitycznego Kościoła, "ciemni, żarłoczni i rozpustni mnisi" (s. 34), niedomyci i rubaszni feudałowie. Bohaterowie jednostkowi występowali najczęściej w kontrastowo zestawionych parach: Bolesław Śmiały - Stanisław Szczepanowski, Kazimierz Jagiellończyk - Zbigniew Oleśnicki, Kazimierz Wielki (odważył się na założenie uniwersytetu bez wydziału teologicznego) - Kazimierz Sprawiedliwy (zrzekł się na rzecz Kościoła ius spolii, tj. prawa do dóbr po zmarłych biskupach), Jędrzej Gałka z Dobczyna, autor husyckiej "Pieśni o Wiklefie" - święty Aleksy, "rozdający złoto księżom i uczniom szkół kościelnych" i mający przekonać prosty lud, że "do nieba można się dostać jedynie przez nędzę, głód i rezygnację z wszelkich uciech" (s. 21).
Jakkolwiek podręcznik dla klasy IX z roku 1951 można bez przesady uznać za szczytowe osiągnięcie stalinowskiej edukacji polonistycznej, nie znaczy to jednak, że autorzy późniejszych opracowań nie dokładali starań, by sprostać coraz to nowym wymaganiom stawianym szkołom przez kolejne zjazdy, plena i konferencje. Podręczniki nie zawsze jednak nadążały za programowo-lekturowymi instrukcjami ogłaszanymi regularnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ponieważ wzorcowa formuła interpretacyjna literatury średniowiecznej została wypracowana już w roku 1951, lata następne poświęcono głównie na sformułowanie odpowiadającego jej kanonu lektur oraz ustalenie pożądanych relacji pomiędzy tekstem literackim a podręcznikowym komentarzem.
"Efektem światopoglądowym zapoznania się z zabytkami średniowiecza - pisał Wincenty Danek w roku 1954 - powinno być przeświadczenie, że słabość i nikłość zabytków tego okresu, niski poziom artystyczny dochowanych przejawów piśmiennictwa wywołane zostały przez ideologiczną supremację klasy panującej i jej reprezentanta, kościół, głosiciela nienaukowego, idealistycznego światopoglądu... Mamy tu dobrą ilustrację do referowanego wyżej twierdzenia, że tylko nosicielstwo postępowych ideologicznie poglądów umożliwia literaturze prawdziwie wysoki poziom osiągnięć artystycznych"13.
Punktem wyjścia dla procesu lekturowych redukcji i modyfikacji był stan z roku 1949. Program przeznaczał wówczas na średniowiecze 15 godzin i obejmował 11 tekstów literatury polskiej ("Bogurodzica", "Posłuchajcie, bracia miła...", "Kazania świętokrzyskie", "Legenda o św. Aleksym", fragmenty kronik Galla, Kadłubka i Długosza, "Rozmowa mistrza ze Śmiercią", "Wiersz Słoty o chlebowym stole", "Satyra na leniwych chłopów", "Pieśń o zamordowaniu Andrzeja Tęczyńskiego") oraz 6 lektur z literatury powszechnej (Dies irae, fragmenty "Kwiatków św. Franciszka", "Pieśni o Rolandzie", "Słowa o wyprawie pułku Igora", wybór ludowych pieśni słowiańskich oraz urywki literatury sowizdrzalskiej).
Program z roku 1950 zredukował ilość godzin przeznaczonych na średniowiecze z 15 do 9, co odbiło się oczywiście również na zestawie lektur: z literatury powszechnej pozostawiono urywki "Pieśni o Rolandzie" oraz "Słowa o wyprawie Igora", natomiast w miejsce fragmentu "Kazań świętokrzyskich" wprowadzono "postępową" "Pieśń o Wiklefie". Ponadto zmieniono cytowane ustępy kronik: u Galla zamiast fragmentów o Bolesławie Chrobrym i Bolesławie
Krzywoustym, zaś u Kadłubka w miejsce opisu panowania Kazimierza Sprawiedliwego wprowadzono ustępy o konflikcie pomiędzy Bolesławem Śmiałym i Stanisławem Szczepanowskim, ukazując go jako przykład średniowiecznej walki klasowej z dwóch przeciwstawnych punktów widzenia: postępowego (Gall) i reakcyjnego (Kadłubek).
W roku 1952 usunięto z programu najcenniejszy zabytek liryki religijnej XV wieku - "Posłuchajcie, bracia miła..." (funkcjonujący dotychczas jako sztandarowy przykład oddziaływania literatury ludowej na kościelną, co być może przedłużyło o kilka lat jego podręcznikowy żywot) oraz fragment z kroniki Kadłubka. Dwa lata później (1954) wyrzucono ze spisu lektur "Legendę o św. Aleksym". Dalsze istotne redukcje przyniósł program z roku 1956, kiedy to urywki kronik Galla i Długosza zastąpiono informacją o tych zabytkach, całkowicie natomiast zrezygnowano z "Pieśni o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego" oraz z "Pieśni o Wiklefie". Na "placu boju" pozostały zatem cztery teksty polskie ("Bogurodzica", "Rozmowa mistrza ze Śmiercią", wiersz Słoty i "Satyra na leniwych chłopów" (a zatem 1 tekst religijny i 3 "świeckie") oraz fragment "Pieśni o Rolandzie".
Jakie motywy decydowały o sukcesywnej eliminacji z programów i podręczników utworów literatury średniowiecznej? Jak się zdaje, w grę mogły tu wchodzić co najmniej dwa czynniki. Po pierwsze, działał zapewne typowy dla epoki mechanizm ukierunkowanego ideologicznie progresywizmu; kolejne programy i podręczniki musiały nadążać za formułowanymi z trybun partyjnych, IBL-owskich czy ZNP-owskich coraz dalej idącymi żądaniami rewizji starych i ideologicznego doskonalenia nowych treści i metod nauczania. Po drugie, mogło tu zaważyć uświadomienie sobie przez
politycznych decydentów oczywistej prawdy, że nawet najlepszy komentarz ideologiczny nie eliminuje w stu procentach niebezpieczeństwa samodzielnej lektury i interpretacji tekstu, zwłaszcza że część nauczycieli licealnych nie zdołała się jeszcze w pełni wyzwolić z okowów burżuazyjnego spojrzenia na literaturę. Jedynym pewnym sposobem całkowitego usunięcia ryzyka było odebranie szkole możliwości jakiegokolwiek kontaktu z tekstem.
Głosy krytyki wobec nowych założeń programowych przenikały na łamy oficjalnej prasy sporadycznie i ograniczały się zwykle do kwestii całkiem drugorzędnych. Tak np. w jednej z recenzji podręcznika z 1951 r. pojawiają się wprawdzie drobne zastrzeżenia merytoryczne, które jednak tracą całą swą moc wobec takiej oto konkluzji:
"Długośmy czekali na postępowy podręcznik szkolny historii literatury. Ale gdy się go czyta, miarkuje czytelnik z podziwem, ile nowości weszło do tej książki, ile trudu musiała sobie zadać historia literatury w tym niedługim powojennym czasie, ażeby rzucić nowe światło na dzieje niby to znane"14.
Zdarzało się i tak, że praktyka szkolna przerastała najśmielsze oczekiwania polonistycznych ideologów. Już w 1952 roku rozległy się ostrożne protesty koryfeuszy marksistowskiej metodyki, zaniepokojonych zbyt mechanicznym realizowaniem przez niektórych nauczycieli hasła nakazującego aktualizowanie treści dydaktycznych pod kątem problematyki planu 6-letniego. Tak np. w kilkunastu liceach województwa katowickiego nauczyciele formułowali tematy w rodzaju "Ideał człowieka średniowiecza a ideał przodownika pracy socjalistycznej" czy - wykraczając już poza
wieki średnie - "Żeńcy Szymonowica a zagadnienie mechanizacji pracy w spółdzielniach rolniczych"15.
W latach późniejszych - na fali narastającej krytyki socjologicznych przerostów w literaturoznawstwie - również w publicystyce szkolnej pojawiły się apele o szersze uwzględnianie w analizie utworów literackich ich aspektu artystycznego, formalnego. Na wezwania tego rodzaju odpowiadano jednak jeszcze przez okres dobrych paru lat w stylu artykułu Stanisława Jerszyny z roku 1954 pt. "Błędy, które widzę":
"Podajemy historyczno-dialektyczną ocenę ideologii utworu, orzekamy o jej postępowości lub wsteczności, powinniśmy więc również powiązać zagadnienie postępowości z zagadnieniem realizmu w utworze. I tutaj popełniamy pewien błąd - za dużo się mówi, o czym autor w tym utworze orzeka. Zamiast tego należy przedstawić, czy jest realistą, czy mówi prawdę czy nieprawdę i jak obrazuje. To już będzie analiza formalna związana ściśle z ideologią"16.
Trudno dzisiaj w oparciu o lekturę prawomyślnej publicystyki tego okresu stwierdzić, w jakim zakresie i z jakim zaangażowaniem realizowane były w szkołach instrukcje programowo-podręcznikowe opracowywane przez Instytut Pedagogiki zgodnie z wytycznymi Biura Politycznego i kolejnych Zjazdów Partii. Ilu z ogromnej rzeszy polonistów przedwojennego jeszcze chowu przeżywało dramat nauczycielskiego sumienia, gdy szkole narzucono całkiem obcą i gruntownie zakłamaną wizję literatury? Ilu z nich, żyjących jeszcze, zechciałoby podzielić się swoimi wspomnieniami
z tego okresu?
Przypisy
1 K. Mariański, Dziesięć lat walki o nową treść programów, "Głos Nauczycielski" 1954, nr 28/29, s. 5. 2 A. Radziwiłł, Ideologia wychowawcza w Polsce w latach 1948-1956 (próba modelu), Warszawa 1981, s. 29. 3 S. Dobosiewicz, Nowe programy nauczania, "Głos Nauczycielski" 1950, nr 29, s. 2. 4 S. Żółkiewski, Przed Zjazdem Polonistów, "Polonistyka" 1949, nr 5, s. 7 (wszystkie podkreślenia w tekście moje - RM). 5 J.Z. Jakubowski, Nowy program języka polskiego, "Polonistyka" 1949, nr 4, s. 12. 6 Z. Libera, Znaczenie wychowawcze nauczania literatury w dobie budowania podstaw socjalizmu, "Polonistyka" 1950, nr 3/4, s. 76. 7 Tamże, s. 75. 8 Tamże, s. 77. 9 S. Dobosiewicz, dz. cyt., s. 2. 10Historia literatury polskiej. Klasa IX. Część I. Literatura staropolska od początków piśmiennictwa do czasów saskich, oprac. K. Budzyk i J. Pietrusiewiczowa przy współudziale Ł. Kurdybachy, Warszawa 1951 (numery stron podane w nawiasach w dalszej części tekstu odsyłają do tego właśnie źródła). 11 S. Żółkiewski, J. Stradecki, Rozwój badań literatury polskiej w latach 1944-1954, Warszawa 1955, s. 26. 12 K. Budzyk, Z. Libera, J. Pietrusiewiczowa, W. Szyszkowski, Historia literatury polskiej dla klasy IX. Od początków piśmiennictwa do końca XVIII wieku, Warszawa 1954, s. 16. 13 W. Danek, Kształcenie naukowego poglądu na świat w procesie nauczania historii literatury polskiej (artykuł dyskusyjny), "Polonistyka" 1954, nr 1, s. 26. 14 "Polonistyka" 1952, nr 4, s. 47. 15 J. Kram, Jeszcze o zagadnieniach planu 6-letniego na lekcjach języka polskiego, "Polonistyka" 1952, nr 1, s. 26. 16 S. Jerszyna, Błędy, które widzę, "Głos Nauczycielski" 1954, nr 4, s. 2.