Powstanie właśnie wówczas zakonów żebrzących i ich niezwykła rola w utrwalaniu kultury umysłowej XIII wieku świadczy nie tylko o tym, że nad losami Kościoła czuwa nieustannie Opatrzność, ale jest również świadectwem wielkiej szerokości poglądów ówczesnych kierowników nawy Piotrowej. Innocenty III dał wystarczający wyraz wielkości swego umysłu, gdy w obliczu wszystkich heretyckich prądów, głoszących przeciw ortodoksji katolickiej nawrót do ubóstwa, przyjął na łono Kościoła dzieło św. Franciszka. Słusznie zdumiewa nas, że św. Bernard z Clairvaux wstąpił do cystersów w gromadzie około trzydziestu przyjaciół i krewnych, a na łożu śmierci mógł dzięki składać Bogu za przeszło sześćdziesiąt założonych przez siebie klasztorów - ale nie zapominajmy, że za życia św. Franciszka powstaje dwanaście prowincji franciszkańskich i że ruch Braci Mniejszych obejmuje naprawdę całe ówczesne chrześcijaństwo! Przejmując za regułę życia zakonnego trzy zdania z Ewangelii, wprowadził św. Franciszek jako nowość zaniechanie nie tylko osobistej ale i wspólnotowej własności - i zakładając swe domy po ludnych miastach, rzucał swych braci w sam najgorętszy wir życia, aby wszędzie nieśli autentyczną i bez-kompromisową realizację Chrystusowej Dobrej Nowiny. Słusznie określano św. Franciszka jako "rycerza ubóstwa". Będąc wiernym dzieckiem swej epoki, zjednoczył w sobie założyciel Braci Mniejszych ducha średniowiecznej rycerskości z panującym wówczas prądem ku odrodzeniu ubóstwa. Dlatego też "damą", której służył jako rycerz, stała się "Pani Bieda", a szukając w swym życiu coraz to nowych przygód, w których mógłby okazać wierność dla swej Pani, traktował całe swe życie jako jedną, coraz pełniej rozumianą i urzeczywistnianą "grę bożą". I jeśli sam św. Franciszek odżegnywał się od książek i od nauki, to jednak ruch franciszkański wciskający się wszystkimi swoimi odgałęzieniami w życie XIII wieku (nie zapominajmy i o III Zakonie obejmującym wszystkie warstwy społeczne!) zaważył potężnie na ówczesnym życiu umysłowym - i można powiedzieć, że wraz z zakonem dominikańskim urobił w wielkiej mierze kulturę tego okresu. [...]
Z tego cośmy dotychczas omówili, widać, że Kościół dojrzałego średniowiecza umiał świetnie wykorzystać te czynniki, które przynosiły ze sobą ówczesne warunki, a które same mogły ale nie musiały przyczynić się do uniwersalizmu kultury katolickiej. Było wielką mądrością Kościoła, że potrafił on wyciągnąć odpowiednie wnioski i korzyści z nieudanych ostatecznie wypraw krzyżowych, że pokierował w sposób właściwy budzącym się wszędzie prądem odradzającego się ubóstwa i nawrotu do Ewangelii - oraz że w sposób niezwykle szeroki i rozumny ustosunkował się do nowoodkrytych skarbów filozofii greckiej i do całego objawiającego się nagle bogactwa arabskiej i żydowskiej myśli. Zakony żebrzące i budząca się idea misyjna były dziełami samego Kościoła stanowiącymi zasadnicze elementy uniwersalizmu kultury umysłowej klasycznego średniowiecza. Nie były to jednak jeszcze czynniki najważniejsze. Uniwersalizm kultury ówczesnej wyrażał się najpełniej w szeregu instytucji, których oczywiście nie możemy tu omówić wyczerpująco; wskażę tylko na te, które wydają się najbardziej znamienne. Faktem, który należy sobie stale uprzytomniać, była głęboko organiczna jedność duchowa całej chrześcijańskiej Europy. Ona to umożliwiła między innymi urzeczywistnienie się tego jedynego w swoim rodzaju osiągnięcia, jakim były uniwersytety wyrosłe ze szkół śred-niowiecznych i doprowadzające do doskonałości to, co globalnie nazywamy scholastyką*. Bardzo wiele czynników złożyło się na to, że na przełomie XII i XIII wieku Europa chrześcijańska naprawdę poczuła się jednością. Przyczyniły się do tego niewątpliwie wyprawy krzyżowe i niebywały wzrost potęgi i autorytetu papiestwa, centralizującego w Rzymie te dzieła, którymi żyły podległe Rzymowi w wierze społeczeństwa. Zdaje się wówczas urzeczywistniać owa respublica christiana, o której marzył św. Augustyn, a papieże w niejednym odezwaniu się do świata chrześcijańskiego wspominają o populus christianus, o populus occidentalis , islamowi wyraźnie przeciwstawiając christianismus . Istnieje wówczas naprawdę, a nie tylko w umowach i w teorii, średniowieczna "liga narodów" - a IV Sobór Lateraneński w 1215 r., w którym brało udział również wielu wybitnych świeckich, nazwano słusznie sejmem całej owej summami, obradującym pod zwierzchnictwem papieża Innocentego III (1198-1216), kiedy to autorytet papiestwa doszedł do szczytu, blasku i znaczenia. Nie opierało się to "zjednoczenie narodów" na żadnej "karcie" - lecz na wewnętrznym przeżyciu w wielu jednostkach i środowiskach jedności wspartej o wspólnotę wiary i praktyki religijnej. [...]
Jest tytułem do wielkiej chwały dla dojrzałego średniowiecza, że mimo wszystkie ciemne strony i głębokie cienie umiało ono wydobyć ze siebie tyle potężnych świateł, że ówczesna kultura umysłowa wniosła takie wartości, do których później naderemno różnymi drogami starano się wrócić - i w nowy sposób urzeczywistnić. Nie kto inny lecz tylko Kościół rzucił takie podwaliny, że opierając się na nich mogła zbudować się kultura uznająca naprawdę mądrość za wartość najwyższą. Dzięki temu właśnie kultura ta była do cna przepojona uniwersalizmem i obiektywizmem. Na wszystkich wielkich dziełach tej epoki możemy podziwiać i odcyfrowywać te znamiona. Jeżeli na każdym odcinku twórczości kulturalnej starano się wtedy o dokonanie dzieła mistrzowskiego, to w niektórych dziedzinach dzieła te stawały się istotnymi arcydziełami, zbierającymi w sobie niejako wszystko, co w danym zakresie można w ogóle wyrazić. Te osiągnięcia szczytowe, te oszałamiające nas dziś zsumowania możliwości wiedzy i twórczości ówczesnego człowieka nazwano w dziedzinie intelektualnej summami. Kultura umysłowa dojrzałego średniowiecza dała nam siebie w summach - gdyż pojęcie summy winniśmy rozciągać daleko poza filozofię i teologię. Chcąc uchwycić tętno tej tak pięknej i wielkiej kultury zapoznawajmy się bliżej ze średniowiecznymi summami. Ale obok niezrównanej "Summy" św. Tomasza jawią się przed nami i inne: "summa poetycka" Dantego, czy zaklęta w kamień "plastyczna summa" gotyckiej katedry. Wszędzie dany nam jest cały wszechświat przesiąknięty Bożą Opatrznością - a widziany okiem przyrodzonej i nadprzyrodzonej mądrości średniowiecznego człowieka. Oto summa ówczesnej kultury.
Za wyd. S. Swieżawski, Rozum i tajemnica, Kraków 1960, s. 280-284, 288-290, 301-302; przedruk w: Zrozumieć średniowiecze, oprac. R. Mazurkiewicz, Tarnów 1994.