STAROŻYTNOŚĆ
BIBLIA I APOKRYFY
ŚREDNIOWIECZE
RENESANS
BAROK
Święty Augustyn
O nauce chrześcijańskiej
(fragmenty)
XXXV 39. Podsumowanie wszystkiego, cośmy powiedzieli, odkąd rozprawiamy o rzeczach, jest zrozumienie, że celem i pełnią Prawa, jak i wszystkich ksiąg świętych, jest miłość Bytu, którym mamy się radować, oraz bytu, którym razem z nami może radować się tamtym. Nie zachodzi bowiem potrzeba nakazywania miłości siebie samego. Otóż celem umożliwienia nam poznania tej miłości, jak i wprowadzenia jej w życie, Opatrzność Boża raczyła stworzyć cały doczesny porządek rzeczy dla naszego zbawienia. Powinniśmy posługiwać się nimi jako czymś przejściowym (a nie jakby miłością i rozkoszą trwałą), tak jak w drodze posługujemy się pojazdem albo narzędziem, lub by to trafniej wyrazić, byśmy miłowali to, co nas niesie, ze względu na to, do czego nas zbliża.
XXXVI 40. Komu zatem wydaje się, że zrozumiał Pismo Święte, całe labo jego część, lecz nie wprowadza w życie owej podwójnej miłości Boga i bliźniego, ten jeszcze niczego nie pojął. Kto natomiast wysnułby stąd wniosek pożyteczny dla budowania tej miłości, lecz nie powiedziałby tego, co w danym miejscu pragnął wyrazić jego autor, ten nie popełniłby zgubnego błędu ani w ogóle nie skłamałby. U kłamcy bowiem występuje chęć powiedzenia nieprawdy. Stąd tak wielu dobrowolnych kłamców, lecz nikt nie chce być w błąd wprowadzonym. W związku z tym skoro człowiek świadomie dopuszcza się kłamstwa, w błąd zaś zostaje wprowadzony nieświadomie, to jednocześnie i w tej samej materii dość wyraźnie widać, że ten, kto się myli, jest lepszy od tego, kto kłamie. Każdy, kto kłamie, dopuszcza się niegodziwości. Otóż jeśli komuś czasami kłamstwo wydaje się pożyteczne, to tak jakby mu się zdawało, że czasami nieprawość jest pożyteczna. Żaden kłamca nie dochowuje wiary w danej sprawie, chce jednak, żeby jego słowom dał wiarę ten, wobec kogo kłamie, choć on sam w to nie wierzy. Każdy wiarołomca jest niegodziwy. A zatem albo nieprawość czasami jest pożyteczna, co jest niemożliwe, albo też kłamstwo jest zawsze bezużyteczne.
41. W każdym razie, ktokolwiek w Piśmie dopatruje się czegoś innego niż autor, myli się ,podczas gdy księgi święte nie kłamią. Jednak, jak już zacząłem na ten temat mówić, myli się podając interpretację służącą zbudowaniu miłości, owego celu każdego przykazania. Taki postępuje podobnie jak ktoś, kto nieostrożnie zszedł z właściwej drogi i przez pola zdąża tam, dokąd prowadzi owa droga. Trzeba go pouczyć i pokazać mu, że dobrze jest trzymać się drogi, gdyż przyzwyczaiwszy się do schodzenia z niej musiałby iść na przełaj, a nawet może zejść na manowce.
XXXVII. Przyjmując bezpodstawnie jakąś myśl, której nie podawał autor świętych ksiąg, najczęściej napotyka i inne podobne opinie, których nie potrafi pogodzić z powyższą sentencją. Otóż jeśli uzna je za prawdziwe i pewne, to jego sposób oceny nie będzie mógł być prawdziwy. W ten sposób (nie mogę nawet opowiedzieć jak) dochodzi do znajdywania upodobania w danej myśli i dopuszcza się wtedy raczej sprzeciwu wobec Pisma Świętego, aniżeli opiera się sobie samemu. Otóż gdy pozwoli zadomowić się tego rodzaju złu, doprowadza go ono do zguby. "Albowiem według wiary a nie dzięki widzeniu postępujemy", wiara zaś ustanie, jeśli zachwiany będzie autorytet Pisma Świętego. A kiedy wiara się zachwieje, to i sama miłość osłabnie. Kto bowiem odstąpi od wiary, siłą rzeczy utraci miłość, gdyż nie może miłować tego, w co nie wierzy. Natomiast jeśli wierzy i miłuje czyniąc dobrze, to zachowanie przykazań oraz dobrych obyczajów pobudzi nadzieję osiągnięcia tego, co miłuje. Wszelka wiedza i proroctwo posługuje się tymi trzema: wiarą, nadzieją i miłością.
XXXVIII 42. Wiarę zastąpi ujrzana rzeczywistość, nadzieję zaś sama szczęśliwość, jaką osiągniemy, natomiast gdy tamte ustaną, miłość raczej umocni się. Gdy bowiem miłujemy wierząc w to, czego jeszcze nie widzimy, to o ile mocniej, gdy ujrzymy? A jeśli mając nadzieję kochamy to, czego nie osiągniemy jeszcze, to o ileż bardziej gdy to zdobędziemy? Bo między rzeczami doczesnymi a wiecznymi zachodzi ta różnica, że doczesne kocha się więcej, zanim się je zdobędzie, a gdy się je osiągnie, tracą na wartości, nie nasycając duszy, dla której prawdziwym i pewnym domem jest wieczność. Dobra zaś wieczne goręcej kocha się osiągnięte niżeli upragnione. Nikt bowiem, kto pragnie dóbr wiecznych, nie może ich wyżej ocenić, niż to jest w rzeczywistości, bo gdy je ujrzy, musiałby się rozczarować i nimi wzgardzić. Jakkolwiek bowiem mógłby je sobie w tym życiu wyobrażać, okaże się to niczym, kiedy je zdobędzie.
XXXIX 43. Tak więc człowiek, który opiera się na wierze, nadziei i miłości i który niezłomnie się nimi kieruje, potrzebuje Pisma Świętego jedynie do nauczenia innych. Dlatego też wielu, żyjących w odosobnieniu, nawet bez ksiąg zachowuje te trzy cnoty. Sądzę też, że na nich spełniły się słowa: "proroctwa się skończą, zniknie dar języków i wiedzy zabraknie". Dary te jednak stanowią niby rusztowanie i pomoc w powstaniu wielkiej budowli wiary, nadziei i miłości. Dzięki nim bowiem osiąga się to, co doskonałe, pomijając to, co cząstkowe. Rzecz jasna, o ile w tym życiu można osiągnąć doskonałość, gdyż w porównaniu z przyszłym życie doczesne żadnego świętego czy sprawiedliwego nie jest doskonałe. "Trwają zatem - powiada Apostoł - wiara, nadzieja, miłość: te trzy, a z nich największa jest miłość." Bo kiedy nawet osiągnie się dobra wieczne, kiedy tamte dwa ustaną, miłość trwać będzie pewniejsza i silniejsza.
XL 44. Tak tedy, skoro ktoś poznał, że "celem przykazania jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej", ten dostosowując do tych trzech zrozumienie Pisma Świętego niechaj bez obawy przystępuje do badania jego ksiąg. Kiedy powiedział: "miłość", dodał: "z czystego serca", żeby nie miłować niczego innego niżeli to, co należy. Dodał też: "z dobrego sumienia" ze względu na nadzieję. Ten zaś tylko wątpi, że osiągnie to, w co wierzy i co miłuje, w kim tkwi kamień złego sumienia. Po trzecie rzekł: "z wiary nieobłudnej". Bo jeśli w wierze naszej nie ma kłamstwa, wtedy nie kochamy tego, czego miłować nie należy, żyjąc zaś zbożnie spodziewamy się, że nadzieja nasza nigdy nie zawiedzie.
Oto dlaczego zapragnąłem powiedzieć o tym, co dotyczy wiary, tyle, ile moim zdaniem w tym miejscu wystarczy. O niej bowiem napisano wiele w innych dziełach, zarówno moich własnych jak i innych autorów. W ten sposób zakończymy tę księgę. [...]
Za wyd. Święty Augustyn,
De doctrina christiana (O nauce chrześcijańskiej)
, tłum. J. Sulowski Warszawa 1989, s. 45-49.