Wynaleźć tragedię - to piękny tytuł do chwały, zaś tytuł ten należy się Grekom.
Jest istotnie coś fascynującego w sukcesie, którego doznał ten gatunek. Wciąż przecież powstają tragedie - dziś po dwudziestu pięciu wiekach tworzą je w całym niemal świecie; co więcej, wciąż, nieustannie zapożyczamy u Greków tematy i postaci: rodzą się Elektry i Antygony.
Jest w tym nie tylko prosta wierność wobec wspaniałej przeszłości. Oczywiście, promieniowanie tragedii greckiej wiąże się z jej rozległą przestrzenią znaczeniową, z bogactwem myśli, którą autorzy umieli z nią spoić; tragedia grecka ukazywała refleksję o człowieku językiem bezpośrednio dostępnym uczuciu. Niewątpliwie dlatego właśnie, w epokach kryzysu i odnowy, takich jak nasza, odczuwamy potrzebę powrotu do tej pierwotnej formy gatunku. Studia greckie wywołują sprzeciw, ale w całym niemal świecie gra się tragedie Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa, gdyż w nich to refleksja o człowieku lśni wciąż z pierwotną siłą.
Istotnie, jeśli Grecy wynaleźli tragedię, to jednak między tragedią Ajschylosa i tragedią Racine'a istnieją ogromne różnice. Odmienna jest oprawa sceniczna i różna struktura samych tekstów, nieporównywalna też widownia. Najbardziej zmieniła się jednak duch całości, samo wnętrze. Każda epoka i każdy kraj odmiennie interpretują pierwotny schemat tragiczny. Lecz to właśnie w dziejach greckich schemat ten wyraża się z największą siłą, gdyż tam objawia się w pierwotnej nagości.
Był to zresztą w Grecji wybuch nagły, krótki i olśniewający. Tragedia grecka, wraz ze swym zbiorem arcydzieł, trwała zaledwie osiemdziesiąt lat.
Nieprzypadkowo osiemdziesięciolecie to pokrywa się dokładnie z okresem rozkwitu politycznego Aten. Pierwsze przedstawienie dane w czasie Dionizjów ateńskich przypada według przekazu na rok 534 za rządów Pizystrata. Lecz pierwsza zachowana tragedia (tj uznana przez Starożytnych za godną studiowania) powstała zaraz po wielkim zwycięstwie Aten nad perskim najeźdźcą. Co więcej, tragedia ta utrwala wspomnienie wojny: zwycięstwo pod Salaminą; początek potęgi Aten to roku 480; pierwsza zachowana tragedia pochodzi z 472 r. - to właśnie Persowie Ajschylosa. Potem mnożą się arcydzieła. Co roku do konkursu teatralnego stają nowe sztuki Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa.
Daty biograficzne tych autorów są sobie bliskie; życiorysy ich pokrywają się częściowo. Ajschylos urodził się w 525 roku, Sofokles - w 495, Eurypides - około 485 lub 480. Wiele utworów Sofoklesa - i wszystkie Eurypidesa - grano po śmierci Peryklesa, w czasie wojny peloponeskiej, gdy to Ateny, jakby uwięzione przez imperium, którego już nie są w stanie utrzymać, padają wreszcie pod ciosem Sparty. Po 27 latach wojny, w 404 roku, Ateny tracą całą potęgę zdobytą zaraz po wojnach perskich. Działo się to już w trzy lata po śmierci Eurypidesa, w dwa - po śmierci Sofoklesa. Grywano jeszcze niektóre ich sztuki, nie ukończone lub dotąd nie grane. I to wszystko. Jeśli pominiemy Rhesosa, tragedią przekazaną nam jako rzekomo Eurypidesową, której autentyczność zresztą kwestionowano, z okresu po 404 roku znamy tylko imiona autorów, tytuły sztuk, fragmenty, nikłe aluzje. Po 405 roku Arystofanes widzi tylko jeden sposób zachowania tragedii: każe w Żabach szukać zmarłych tragików w świecie umarłych. Skoro tylko odbudowano - w kamieniu - teatr Dionizosa, w drugiej połowie IV wieku, ozdobiły go posągi Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa. Począwszy od 386 roku (to przynajmniej prawdopodobna data) do programu Dionizji zaczęto włączać wznowienia tragedii antycznej. Życie tragedii ustało równocześnie z upadkiem wielkości Aten.
Inaczej mówiąc, to, co ogarnia dziś termin: tragedia grecka, to niemal wyłącznie zachowane dzieła trzech wielkich tragediopisarzy: siedem tragedii Ajschylosa, siedem Sofoklesa i osiemnaście Eurypidesa. [...]
Morderstwo dokonane przez żonę na mężu, matka zabijająca własne dzieci, nieszczęście człowieka, który odkrywa, że jest mężem własnej matki - to fabuły dla pięknych melodramatów! Żeby takie fabuły stały się tragiczne, trzeba jeszcze jednego elementu, innego oświetlenia, właściwego systemu znaków. Czym jest "światło tragiczne"?
"Światło tragiczne" zakłada, jak powiedziano, "poważny dramat podejmujący jakiś podstawowy problem kondycji ludzkiej". Inaczej mówiąc, by morderstwa stały się tragiczne, trzeba, by ich przyczyny przekraczały indywidualny wypadek, by wobec okoliczności człowiekowi narzuconych stały się konieczne.
Klitajmestra zabija Agamemnona, ponieważ każda wina - wcześniej czy później - ściąga gniew sprawiedliwych bogów, a Agamemnon winy takie popełnił. Edyp poślubił własną matkę, gdyż człowiek nie jest zdolny uniknąć swego losu - choćby nie chcianego - mimo wszystkich wysiłków. Medea zabija swoje dzieci dlatego, że namiętność człowieka prowadzi go do zniszczenia tego nawet, co mu najdroższe. Klitajmestra, Edyp, Medea - to przypadki graniczne i potworne, ale zbrodnie ich to nieunikniony rezultat pewnego ustroju świata, a więc zbrodnie te mogłyby być naszymi. Budzą jednocześnie litość dla ofiar i dla ich sprawców, litość dla człowieka w ogóle.
Dlatego też pisząc o tragedii greckiej, trzeba się zaangażować w filozofię autorów i mówić o bogach i ludziach. Nie wszystkie formy teatru wymagają tego rodzaju ekspozycji. Jak jednak jej uniknąć w odniesieniu do tragedii greckiej i jej chóru, który mówi przy każdej okazji: "Spójrzcie na los człowieka"; "Spójrzcie na moc bogów" czy też: "Z pewnością kondycja ludzka ma takie a takie znamiona". Tragedia grecka zawsze przynosi świadectwo o człowieku w ogóle, chór zaś nieustannie przypomina je widzom. [...]
*Wg wyd. J. de Romilly, Tragedia grecka, tłum. I. Sławińska, Warszawa 1994, s. 5-7, 155-156.