Wespazjan Kochowski
Ogród Panieński
wyd. Roman Mazurkiewicz i Wiesław Pawlak
Warszawa 2019
Biblioteka Pisarzy Staropolskich t. 47
Nota o książce
Ogród Panieński Wespazjana Kochowskiego (1633-1700) – późnobarokowe, poetyckie kompendium mariologii i zarazem największy w polskim piśmiennictwie zbiór niemal tysiąca sześciuset łacińskich tytułów Najświętszej Maryi Panny, niezwykłe świadectwo pobożności, kunsztu i erudycji autora oraz swoisty przewodnik po dawnej literaturze, symbolice i metaforyce maryjnej. Dzieło udostępniane Czytelnikom po raz pierwszy w całości w naukowym opracowaniu po 340 latach od editio princeps (1681) i 160 od dziewiętnastowiecznej, niewolnej od błędów i pozbawionej aparatu krytycznego, edycji Kazimierza Józefa Turowskiego (1859).
Z Wprowadzenia do lektury
"Zawarcie"
Poruszone dotychczas zagadnienia nie wyczerpują, oczywiście, wszystkich kwestii związanych z maryjnym wirydarzem Kochowskiego, by wspomnieć tylko niejasny status genologiczny dzieła czy też problem jego przeznaczenia. Łacińska postać tytułów maryjnych nie pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć, czy są to określenia Maryi w mianowniku czy wezwania w wołaczu. Nieco inaczej jest w przypadku epigramatów, w których Maryja jest albo przedmiotem, albo adresatką wypowiedzi, co czyni z Ogrodu nie tylko "rejestr faworów i łask" (por. Do Ogroda Panieńskiego weście, w. 19) Matki Bożej, ale także quasi-litanię złożoną z setek wezwań rozproszonych w szesnastu kwaterach. Te ostatnie, z powodu rezygnacji autora z kompozycji odwołującej się do porządku rzeczowego (treściowego), wykazują duży stopień autonomii, z czym wiąże się kwestia właściwego stylu odbioru całości dzieła. Trudno bowiem zaprzeczyć, że lekturze Ogrodu w porządku linearnym (od początku do końca) może towarzyszyć odnotowane również przez Czesława Hernasa uczucie zmęczenia czy znużenia. Rodzi się jednak pytanie, czy to do takiej systematycznej lektury, a capite ad calcem ("od deszczki do deszczki", jak wyraziłby się Benedykt Chmielowski), dzieło to było przeznaczone, czy też z uwagi na jego charakter zbliżony do opracowania leksykograficznego bądź encyklopedycznego nie zostało skomponowane raczej z myślą o lekturze selektywnej. Jeśli Ogród jest w istocie swoistym "leksykonem metaforyki maryjnej", to być może należy go czytać właśnie jak leksykon, a nie jak poemat czy powieść? Te oraz inne pytania zdają się potwierdzać opinię Janusza Gruchały, że utwór ten, podobnie jak łacińskojęzyczna twórczość Kochowskiego, świadczy o nieustannej gotowości starzejącego się poety do eksperymentowania i poszukiwania nowych form wyrazu. Może zatem miał rację Karol Estreicher, który właśnie o Ogrodzie Panieńskim napisał: "Rzecz bodaj najpiękniejsza spomiędzy rymów Kochowskiego"?