Antyczna tradycja i barokowe sny:
"The Queen Mab speech" z "Romea i Julii" Williama Szekspira
i "O śnie" Olbrychta Karmanowskiego
ANEKS
Claudius Claudianus
Panegyrici dicti Honorio Augusto sextum conculi. Praefatio
Omnia quae sensu uoluuntur uota diurno
pectore sopito reddit amica quies.
uenator defessa toro cum membra reponit,
mens tamen ad siluas et sua lustra redit.
iudicibus lites, aurigae somnia currus
uanaque nocturnis meta cauetur equis.
furto gaudet amans, permutat nauita merces
et uigil elapsas quaerit auarus opes,
blandaque largitur frustra sitientibus aegris
inriguus gelido pocula fonte sopor.
me quoque Musarum studium sub nocte silenti
artibus adsuetis sollicitare solet.
namque poli media stellantis in acre uidebar
ante pedes summi carmina ferre Iouis;
utque fauet somnus, plaudebant numina dictis
et circumfusi sacra corona chori.
W: Claudian, with an English Translation by Maurice Platnauer, wydał i wstępem poprzedził M. Platnauer, Cambridge - London 1963, t. 1, s. 263-264, w. 1-16.
Klaudian
Panegiryki wygłoszone na cześć Augusta Honoriusza, konsula po raz szósty. Przedmowa
Wszystkie nasze pragnienia za dnia obracane w umyśle
sercu śpiącemu oddaje miły dla wszystkich spoczynek.
Kiedy myśliwy składa na łożu zmęczone członki,
myślą do lasów powraca i dzikich zwierząt legowisk.
Sędziowie śnią o procesach, woźnica zaś o rydwanie,
zręcznie nocnymi końmi mijając mety przeszkodę.
Kochanek cieszy się randką, kupiec wymienia towary,
czujny zaś skąpiec pożąda wciąż nieuchwytnych bogactw;
sen na próżno dostarcza z chłodnych nurtów potoku
ożywczych zdrojów biedakom, którzy konają z pragnienia.
Mnie także zwykła nawiedzać wśród ciszy nocy głębokiej
zwykłymi dla mnie sztukami Muz poetycka wena.
Zdawało mi się zaiste, że u niebios wierzchołka,
wśród gwiazd pieśni niosę pod nogi wielkiego Jowisza;
a dzięki snu łaskawości bóstwa sprzyjają mym wierszom,
i świętymi wieńcami strojne orszaki.
Przełożył z języka łacińskiego Robert Sawa.
Geoffrey Chaucer
The Parlement of Foules
The wery huntere, slepynge in his bed,
To wode ayeyn his mynde goth anon;
The juge dremeth how his plees been sped;
The cartere dremeth how his cartes gon;
The riche of gold; the knyght fyght with his fon;
The syke met he drynketh of the tonne;
The lovere met he hath his lady wonne.
W: Chaucer`s Major Poetry, wydał i opracował A.C. Baugh, London 1963, s. 63, w. 99-105.
William Shakespeare
Romeo and Juliet
Mercutio:
O, then I see Queen Mab hath been with you.
She is the fairies` midwife, and she comes
In shape no bigger than an agate stone
On the forefinger of an alderman,
Drawn with a team of little atomies
Over men`s noses as they lie sleep.
Her chariot is an empty hazelnut,
Made by the joiner squirrel or old grub,
Time out o`mind the fairies` coachmakers.
Her wagon spokes made of long spinners` legs;
The cover, of the wings of grasshoppers;
Her traces, of the smallest spider web;
Her collars, of the moonshine`s watery beams
Her whip, of cricket`s bone; the lash, of film;
Her wagoner, a small grey-coated gnat,
Not half so big as as a round little worm
Pricked from the lazy finger of a maid.
And in this state she gallops night by night
Through lover`s brains, and then they dream of love;
O`er courtiers` knees, that dream on curtsies straight;
O`er lawyers` fingers, who straight dream on fees;
O`er ladies` lips, who straight on kisses dream,
Which oft the angry Mab with blisters plagues,
Because their breaths with sweetmeats tained are.
Sometime she gallops o`er a courtier`s nose,
And then dreams he of smelling out a suit.
And sometime comes she with a tithe -pig`s tail
Tickling a parson`s nose as`a lies asleep;
Then he dreams of another benefice.
Sometime she driveth o`er a soldier`s neck;
And then dreams he of cutting foreign throats,
Of breaches, ambuscados, Spanish blades
Of healths five fathom deep; and then anon
Drums in his ear, at which he starts and wakes,
And being thus frighted, swears a prayer or two
And sleeps again. This is that very Mab
That plaits the manes of horses in the night
And bakes the elf- locks in foul sluttish hairs,
Which once untangled much misfortune bodes.
This is the hag, when maids lie on their backs,
That presses them and learns them first to bear,
Making them women of good carriage.
This is she -
W: The Arden Edition of the Works of William Shakespeare, wydał i wstępem opatrzył B.Gibbons, London - New York, 1992, s. 74-75, w. 53-95.
William Shakespeare
Romeo i Julia
Merkucjo:
(...)
W takim powozie królowa co noc
Zwiedza galopem mózgi zakochanych,
Którym się wtedy śni miłosna rozkosz;
Muśnie też giętki kolano dworaka,
Który w śnie widzi dygi i ukłony;
Dłoń adwokata, który zaraz marzy
O honorariach; albo usta damy,
Która natychmiast śni o pocałunkach -
Chociaż królowa może ją pokarać
Febrą na wardze, jeśli woń oddechu
Zdradza, że śpiąca zbyt lubi słodycze.
Czasem królowa nawiedzi w podróży
Nos urzędnika - ten zwęszy przez sen
Zapach łapówki; albo nos proboszcza
Łechce skręconym prosięcym ogonkiem,
A księdzu śnią się nowe dziesieciny.
Czasami znowu przemyka po karku
Żołnierza: temu roją się fechtunki,
Szturmy, zasadzki, podrzynanie gardeł,
Puchary wina na sążeń głębokie;
Wtedy królowa zatrąbi mu w ucho -
Bohater zrywa się i, przerażony,
Klnie, zmawia pacierz i znowu zasypia.
(...)
W: W. Shakespeare, Romeo i Julia. Przełożył Stanisław Barańczak, Poznań 1990, s. 40-41.
Olbrycht Karmanowski
O śnie
Około czego za dnia umysł ludzki chodzi,
To mu wszystko na pamięć cicha noc przywodzi.
Uśnie li pracowity łowca snem zmożony,
Myśl wywiera psy w pole abo gaj zielony.
Sporny swarów rad słucha, dekreta skazuje,
Żołnierz ochotny przez sen wsiadać się gotuje.
Żeglarz towar sztychuje, a swoich, łakomy,
Nie zapomina garnąć groszów z każdej strony.
Woźnicy wóz na myśli. Ów zaś, co miłuje,
W nocnej kradzieży sobie najwięcej smakuje.
Chorego strumień wody kryształowej budzi,
Którym go sen znikomy bez potrzeby łudzi.
Mnie Muza nauczona i w pół ciemnej nocy
Ciągnie do nauk swoich, dodając pomocy.
Bo mi się zdało, a ja śród zamku jasnego
Niosłem rymy przed nogi Jowisza władnego.
W: "I w odmianach czasu smak jest". Antologia polskiej poezji epoki baroku, opracowała i wstępem poprzedziła Jadwiga Sokołowska, Warszawa 1991, s. 259-260.