Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Grzegorz Czaradzki
Rytmy o porodzeniu przenaczystszym
Bogarodzice Panny Maryjej
(fragment)
[...]
Ale któż mię porywa? Wspomóż wieszczka swego,
O Królowo Niebieska, wspomóż przez górnego
Obłoku trudną drogę lecieć; niebo wszytko,
Widzę, że zstąpiło na ziemię na to widowisko!
Dopuść dzieło niezwykłe i dziwne wysłowić,
Precz troski, gdy o świętych rzeczach pocznę mowić!
Już wesoła po pracach, niwczym nie strwożona
Pani świata przyszłego, wkoło obtoczona
Naświętszą bytnością i mocą Trójjednego
Boga, Ojca i Syna, i Ducha Świętego,
Rozbiera sobie słowa anielskie poważne,
Miesiące bez ciężaru przepędzone, snażne
Panieństwo swoje w cale i wstyd niedotkniony;
Aliści wnet przez żywot naświętszy zamkniony
(O noc niebu i ziemi szczęśliwie zdarzona!)
Brzemię wypuszcza, jak gdy Jutrzenka rumiona
Wilgotną rosę spuszcza na trawę zieloną,
Podróżny dziwuje się, że wilgością oną
Zmaczał kraj szat, dżdżowego spadnienia nie czując.
Dziwna wiara! Dziecię już na świat występując
A leżąc na niemiękkim słomianym posłaniu
Płaczem rzewnym rozgłasza po onym mieszkaniu,
A święta Rodzicielka z płodu wynikłego
Nie czuła w członkach swoich wzruszenia żadnego,
Nie inaczej, jak słońce szybę kryształową
Przenikając oświeca szerokość domową,
W cale kryształ, choć przez nię promień bije, stoi,
Niepogód ani zimy namniej się nie boi.
Tedy Panna w pieluszki Dziecię uwinęła,
A we żłobie, ach, miasto kolebki, włożyła.
Tam go bydlęta ciche parą ogrzewały,
Pana swego i Boga (dziwna rzecz!) poznały.
Zaraz wół na kolana upadł uniżony,
Toż uczynił i osieł klęcząc z drugiej strony
Głowy swe poniżywszy. O szczęśliwi oba!
Jako nierównie więtsza jest wasza ozdoba,
Niżli o którym w Krecie poetae zmyślają,
Co przez morze sydońską pannę woził, bają,
Niż Cyteron, co chwali cudowiska swoje,
Tyrsy bezecne kładąc w kościelne podwoje.
Wam samym widzieć Boga, z nieba dar spuszczony
Zeszło się, i w jasłeczkach klejnot ulubiony.
Póki obiata w Rzymskim Kościele trwać będzie,
Wasza będzie dostojność wielka słynąć wszędzie.
O jak wielkąś natenczas radość w sercu miała,
O Matko, kiedyś nieme bydlęta widziała
Służące u jasłeczek z ukłony niskimi,
Niebiosom wstyd zadając dogodami swymi!
Wieczny Ojcze! Roztropność jaka nieme zmysły
Wzruszyła? Do jakiego nabożeństwa przyszły,
Że którego królowie ani miast tak wiele
Przyjąć nie chcieli, Boga widomego w ciele,
Sam gnuśny wół, sam osieł chodu leniwego
Poznawszy, przywitali dzierżawcę swojego?
A wtym głoskiem dziecinnym staruszek wzbudzony
Noc z oczu swoich zegnał i sen zatwardzony,
Już widzi niemowiątko i matkę w jasności,
Coraz to w więtszej widzi anielskiej bytności.
Jako gdy złotopióry Feniks w włoskie kraje
Przylatując, dziw z siebie inszym ptakom daje,
Zewsząd się kupi ptastwo, zewsząd przylatuje,
On, lecąc, Febów promień cerą swą cukruje,
Ona rzesza zdumiała dziwując się swymi
Na powietrzu trzepiece skrzydłami lotnymi -
Dziwuje się jasności niezwykłej, dziwuje,
Jako niebieskie wojsko głośnie wykrzykuje:
"Chwała na wysokości Bogu niechaj będzie,
A z ludźmi pokój dobrej wolej niech trwa wszędzie".
Na taki cud staruszek spuścił twarz ku dołu,
Upadszy z zapatrzoną postawą pospołu,
I z lekka się podniesie przyszedszy do siebie,
Mniema się być (taka tam była jasność) w niebie.
Wprzód śpiewające hufce z pokorą pozdrawia,
Wtym zwyczajne do Panny witanie ponawia;
Przystąpiwszy do żłobu, obaczy na sienie
Położonego Pana nieba, morza, ziemie.
O bojaźni! O wstydzie serdeczny! Niewinnych
Nie śmiał się ręką dotknąć członeczków dziecinnych,
Niespodzianą parę z ust Bożych wychodzącą
Tylko zachwycił na twarz, ali wnet gorącą
Bóstwa mocą wzruszony, takimi słowami
Począł mówić, gęstymi zalawszy się łzami:
"Święte Dziecię! Nie gmachy faryskie złocone,
Nie bławaty w Frygijej wymyślnie robione
Przyjęły cię; leżysz nie złotem ustrojony,
Lecz słomy kęs i ten żłób z drewna wydrożony,
I sitowiane siano, źbła na błotach żęte,
Oto-ć pokoje dały z przygody przyjęte.
Niech królowie mieszkają w złoconych pałacach,
Niech na złotogłowowych leżą materacach,
Ociec Niebieski więtszą zbogacił czcią ciebie:
Czekają cię złociste gmachy w złotym niebie.
A przecię tę szopeczkę będą nawiedzali
Cudzoziemcy z Kalpy i gdzie pomyślić daléj:
Przyjdą z wschodowych krain, przyjdą i z zachodu,
Przyjdą królowie z Saby murzyńskiego rodu,
I skąd Boreasz wieje, i skąd Auster srogi,
Zjadą się tu do ciebie nie litując drogi.
Tyś przyszedł, byś zgromadził owce rozproszone,
Uśmierzywszy paszczęki wilków zakrwawione.
O wiaro z nieba dana na ziemskie niskości,
Synu Boży, sam Boże, światło ze światłości!
Tobie ja i matka, i ci słudzy weseli
Piosnki na twoję chwałę będziemy krzyczeli".
Źródło: G. Czaradzki,
Rytmy o porodzeniu przenaczystszym Bogarodzice Panny Maryjej
, Poznań 1613, ks. II, w. 193–296.
Rytmy
Czaradzkiego są pierwszym staropolskim przekładem poematu Jacopo Sannazara
De partu Virginis
(1526). Niedawno ukazała się
edycja krytyczna
Rytmów
.